W szybkim tempie staję się fanką serii "z miotłą" Wydawnictwa W.A.B. oraz współczesnej literatury włoskiej. Miałam to szczęście, że wszyscy włoscy autorzy, po których książki sięgnęłam w ostatnim czasie to naprawdę ciekawe osobowości i utalentowani twórcy. Obydwie panie - czyli Melania Mazzucco i Mariolina Venezia - publikowane są w Polsce właśnie dzięki wydawnictwu W.A.B.
Akcja książki Marioliny Venezii rozpoczyna się w 1861 roku, kiedy we włoskim miasteczku Grottole bogatemu gospodarzowi Francesco Falcone rodzi się długo wyczekiwany syn. W tym samym momencie traci on również cenne zapasy wskutek popękania dzbanów z oliwą pod wpływem krzyków Concetty, jego rodzącej konkubiny. Czy to zwykły przypadek? Wydaje się, że nad rodziną ciąży klątwa...
Albina, jedna z siedmiu córek don Francesca, nie może poślubić ukochanego barona, dopóki najstarsza z sióstr nie wyjdzie za mąż. Ta jednak ucieka z domu i wiąże się z księdzem, co wywołuje skandal. Zdesperowana Albina decyduje się na małżeństwo z szewcem. Nienawidzi siostry i prowadzi cichą wojnę z mężem, którym gardzi. Jej wnuczka Alba będzie obsesyjnie pragnęła odkupić winy swoich krewnych. Gioia, praprawnuczka Francesca, w latach siedemdziesiątych zaangażowana w działalność radykalnych ruchów lewackich, opuszcza swoją paryską mansardę, by po długoletniej rozłące spotkać się z krewnymi. I opowiada dzieje rodu – historię rodziny, historię kobiet. O skomplikowanych relacjach międzyludzkich, o poszukiwaniu szczęścia, życiowych wyborach, o żartach losu i dziwnych zbiegach okoliczności...
I tak toczą się wydarzenia w tej książce - z jednej strony realistycznie, z drugiej magicznie. Narracja jest prowadzona nielinearnie. W tekście znajdziemy wiele dygresji dotyczących niejednokrotnie osób w niewielkim stopniu związanych z rodziną naszych bohaterek, gdyż to kobiety są głównymi postaciami tej opowieści, która dotyczy losów pięciu pokoleń kobiet z Grottole. Charakterystyczne jest to, że właściwie wszystkie one były nieszczęśliwe. Szczytnym wyjątkiem była Candida, córka Albiny i babka Gioi, która potrafiła odnaleźć w życiu szczęście i miłość. Ze swoim mężem stanowili naprawdę udane stadło, a jeśli chcecie się dowiedzieć, dlaczego głuchota zapewnia szczęście, to trzeba przeczytać tę książkę J
O ile w każdej z bohaterek mogłam znaleźć jakąś cechę, która mnie do niej przekonywała i czasami nawet żałowałam, że autorka nie poświęciła niektórym z bohaterek więcej czasu i uwagi, o tyle sympatii nie wzbudziła we mnie jedynie bohaterka współczesna, Gioia. Jej wybory życiowe naprawdę budziły zdumienie, a po latach spędzonych na nerwowych poszukiwaniach szczęścia, ukojenie odnalazła w miejscu, gdzie rozpoczęła się historia jej rodziny.
Jeśli zaakceptuje się konwencję książki i styl autorki kojarzący mi się z „realizmem magicznym” „Stu lat samotności”, wtedy czyta się ją z przyjemnością, ale nie jest to równa książka. Pewne anegdoty, historyjki zupełnie nie związane z losami głównych bohaterek, można było sobie darować, gdyż nieco zakłócają tok opowieści i odwracają uwagę od i tak już pogmatwanej chronologii opowieści. Mimo tych zastrzeżeń oceniam tę książkę pozytywnie i uważam, że warto się z nią zapoznać.
Mariolina Venezia (ur. 1961 r.) - poetka, scenarzystka, współpracownik kilku czasopism literackich. W 1998 roku opublikowała zbiór opowiadań Altri miracoli. Jestem tu od wieków (2006) to jej pierwsza powieść. Venezia otrzymała za nią prestiżową nagrodę Campiello. Książka tuż po wydaniu stała się we Włoszech bestsellerem (100 tysięcy egzemplarzy), prawa do przekładu zakupiły wydawnictwa z dziewiętnastu krajów, a wytwórnia Warner Brothers Italia przygotowuje ekranizację. Autorka mieszka w Rzymie.
Moja ocena: 4 / 6
Autor: Mariolina Venezia
Tytuł oryginalny: Mille anni che sto qui
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: z miotłą
Tłumacz: Alina Pawłowska-Zampino
Liczba stron: 320
Rok wydania: 2009
Jakiś czas temu gdzieś się natknęłam na tę książkę - cudowna okładka! - przeczytałam kilka w miarę pozytywnych opinii, zapolowałam na nią, nie udało się, zapomniałam... Ale teraz Ty mi przypomniałaś :) W tych recenzjach, które czytałam wcześniej, też głównym zarzutem było przesadne nagromadzenie historyjek, wątków, i mącenie chronologii, a tego na ogół w książkach nie lubię, ale wzmianka o stylu przypominającym "Sto lat samotności" brzmi bardzo zachęcająco... Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńTak, w istocie okładka przyciąga uwagę. Sprawdziłam, że jest ona taka sama jak w wydaniu oryginalnym :) Nie sądzę, że jest to arcydzieło, ale na pewno ambitna literatura, z którą warto się zapoznać. Swój egzemplarz znalazłam w bibliotece :) Dzięki za wizytę :)
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam (ostatnio wrzucam w katalog biblioteczny tytuły od ciebie, bo m istota leniwa) a właściwie próbowałam, bo nie dokończyłam- w połowie dalej nie wiedziałam o czym i po co jest ta książka a dość uciążliwa maniera plotkarska zniechęciła mnie do brnięcia dalej. Przyszło mi na myśl, że to taki wypełniacz jak plotki o wszystkich bliższych i dalszych znajomych u cioci na imieninach, które tak naprawdę cię nie obchodzą, ale udajesz, żeby miło czas zleciał. Albo w sam raz na pojedyncze notki na blogu, bo pojedynczo może by się dały strawić. Właściwie pierwsza z mioteł, którą nie pozamiatałam.
OdpowiedzUsuńHi, hi, najwidoczniej konwencja tej książki nie jest dla Ciebie do przyjęcia, Zakładko :) Przyznam, że też miałam momenty zwiątpienia podczas lektury, ale pewnie moje "plotkarskie" skłonnosci są bardziej nasilone niż u Ciebie i aż tak negatywnie tej "miotły" nie oceniam :)
OdpowiedzUsuń