Top 10 to akcja zainicjowana przez Klaudynę, przy okazji której raz w tygodniu na blogu pojawiają się różnego rodzaju rankingi, dzięki którym czytelnicy mogą poznać bliżej blogera, jego zainteresowania i gusta.
Mimo niedoborów czasowych i ogólnego zawirowania w ostatnich dniach, postanowiłam, że „rzutem na taśmę” jednak wezmę udział w tej edycji Top 10, gdyż Klaudyna wymyśliła temat, którego siła przyciągania pokonała wszelkie obiektywne przeszkody z mojej strony :) Poniżej znajdziecie moją subiektywną listę najpiękniejszych historii miłosnych – czysta klasyka:)
Tristan i Izolda
Cóż ja mogę dodać… Piękna, klasyczna opowieść, a mimo wspaniałych bohaterów i ich miłosnych dylematów, na mnie podczas lektury ogromne wrażenie wywarła postać Brangen i jej poświęcenia dla swojej pani…
Romeo Montecchi i Julia Capuleti
(William Shakespeare, Romeo i Julia)
Chyba wszyscy wiedzą, o co chodzi w tej historii? Jedynie fakt, że Julia miała 14 lat skłania do zastanowienia…
Liz Bennett i Fitzwiliam Darcy
(Jane Austen, Duma i uprzedzenie)
Skoro uwielbiam Jane Austen nie mogło zabraknąć TEJ pary. Chociaż Lizzie w żartach przekomarza się, że jej uczucia do Darcy’ego zaczęły ulegać zmianie, gdy zobaczyła jego posiadłość (coś w tym jest, nieprawdaż?), jednak jest to piękna a jednocześnie uniwersalna historia miłosna.
Cathy i Heathcliffe
(Emily Brontë, Wichrowe wzgórza)
Ta książka jest niesamowita, Tyle w niej pasji i namiętności, że nie chce się wierzyć, że tak krwiste postacie stworzyła chorowita kobieta, której życie sprawiało wrażenie dość monotonnego. W historii Cathy i Heathcliffa miłość zbliża się niebezpiecznie blisko do nienawiści, ale miłość to nie zawsze sielanka i bukoliczne obrazki.
Jane Eyre i Edward Rochester
(Charlotte Brontë, Dziwne losy Jane Eyre)
Jedna z klasycznych historii miłosnych. Można mieć pewne zarzuty, co do konstrukcji fabuły, gdyż w pewnych momentach zachowanie pana Rochestera wobec Jane zahaczało niebezpiecznie o tortury psychiczne, ale zawsze ujmował mnie fakt, że na bohaterkę powieści autorka wybrała kobietę, która była zaprzeczeniem typowej heroiny romansów i była uznawana za brzydką.
Marguerite Gautier i Duvall
(Alexandre Dumas (syn), Dama Kameliowa)
Klasyka, klasyka… Poświęcenie w imię miłości, zrozumienie, gdy jest już za późno… Czy ja nie jestem zbyt sentymentalna?
Małgorzata i Mistrz
(Michaił Bułhakow, Mistrz i Małgorzata)
Jedna z moich ulubionych książek. Każdy szanujący się mol książkowy powinien ją przeczytać niekoniecznie z uwagi na wątek miłosny.
Valancy Stirling i Eddie Snaith
(Lucy Maud Montgomery, Błękitny zamek)
Darzę tę książkę ogromnym sentymentem. Czytałam ją wielokrotnie i parę razy w życiu dodała mi otuchy, że "najpiękniejsze są dni, których jeszcze nie znamy" :)
Karen Blixen i Denys Finch Hutton
(Karen Blixen, Pożegnanie z Afryką)
No, co ja poradzę na to, że gdy myślę o kochankach uwiecznionych w „Pożegnaniu z Afryka”, to oczami wyobraźni widzę scenę z filmu, gdy Robert Redford myje włosy Meryl Streep, a oboje są piękni jak marzenie. Zwłaszcza Meryl…
Lady Chatterley i Oliver Mellors
(David Herbert Lawrence, Kochanek lady Chatterley)
W swoim czasie ta książka była skandalem, a i mnie zdarzało się ją czytać w ukryciu z wypiekami na twarzy :) Potem był tez mini serial telewizyjny z Seanem Beanem i Joely Richardson puszczany w TVP w godzinach nocnych… Warto zapoznać się z tym tekstem, który wzbudzał tyle kontrowersji. Historia związku miłosnego żony arystokraty i gajowego…
I to by było na tyle - jak mawiał pewien satyryk :)
Mój zestaw byłby zapewne jeśli nie identyczny, to bardzo podobny - na pewno pojawiłaby się w nim również Lizzie z Darcym i Cathy z Heathcliffem (a niedługo ma wyjść nowa ekranizacja Wichrowych wzgórz :))
OdpowiedzUsuńTo fajnie, że są jeszcze wielbiciele klasycznych historii miłosnych :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że będzie nowa ekranizacja Wichrowych wzgórz, bo ta z R. Fiennesem i J. Binoche - mimo mojej sympatii do aktorów - jakoś do mnie nie przemówiła.
Mam tylko uwagę odnośnie Romea i Julii - w czasach renesansu wydawano za mąż dziewczynki młodsze od Julii - czternastolatki nierzadko były już matkami, więc, zważywszy na czasy, nie ma w tym fakcie niczego dziwnego...
OdpowiedzUsuńWiem :) Zdanie z wielokropkiem miało skłonić do refleksji, jak wiele różni dawne czasy od obecnych :)
Usuń