Książkę Jackie Todd kupiłam przypadkowo,
zapewne z uwagi na korzystną cenę. Przeleżała ona jednak w mojej biblioteczce
ładnych parę lat, zanim ostatecznie się z nią zapoznałam w chwili, gdy potrzebowałam
lżejszej lektury. :)
Te bezpretensjonalne wspomnienia
opowiadają o dwojgu uznanych londyńskich architektach, którzy prowadzą tryb
życia charakterystyczny dla ludzi sukcesu w wielkiej metropolii i nie mają
czasu na smakowanie życia, lecz marnotrawią go na pracę i zbyt szybką
konsumpcję. Ich wymarzonym miejscem do życia stała się Andaluzja, gdzie
ulokowali swój wymarzony dom. Najpierw przyjeżdżali tam na wakacje, po kupieniu
domu spędzali tam każdą wolną chwilę, aż pewnego dnia dojrzeli do decyzji o
rzuceniu londyńskiego życia i przeniesieniu się na południe Hiszpanii na stałe.
Poznają ludzi, kupują kolejne domy,
które zarabiają na siebie dzięki Europejczykom spragnionym wakacyjnego słońca i
piękna andaluzyjskiego krajobrazu. Jackie wraz z mężem odnaleźli sens życia
nie tylko dzięki miejscu, w którym się osiedlili i ludziom, których spotkali,
lecz również dzięki zwierzętom, które przygarnęli. Zasłynęli bowiem w okolicy
dzięki przyjmowaniu pod swój dach psów i kotów, które zostały porzucone. W
rezultacie, na ich hacjendzie znajdowało się pod koniec opowieści kilkanaście
zwierząt, a wielokrotnie więcej przewinęło się przez ich dom, który służył
zwierzakom za tymczasowe schronienie zanim odnalazły swoje miejsce na ziemi.
Autorka pisze z zachwytem o swoim nowym
życiu, chwali ludzi, sławi andaluzyjską przyrodę. Widać, że ta zmiana wyszła
parze londyńczyków na dobre. Mnie nieco irytowała ledwo dostrzegalna
nuta protekcjonalności wobec Andaluzyjczyków i ich nieznajomości zdobyczy
cywilizacji, ale to tylko szczegół, gdyż książkę czyta się dobrze. Można
tylko westchnąć i pomarzyć o hiszpańskim dolce vita, zwłaszcza, gdy za oknem wiosenne
deszcze...
Autor: Jackie Todd
Tytuł oryginalny: Dog days in Andalucia tails from Spain
Wydawnictwo: Amber
Tłumacz: Agata Kowalczyk
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 280
Można pozazdrościć tym co nie boją się "żyć".
OdpowiedzUsuńObecnie chyba łatwiej podjąć taką decyzję, gdyż wiele zajęć nie wymaga fizycznej obecności w miejscu pracy, a tanie linie lotnicze również skracają dystans. :)
UsuńTo prawda.......wystarczy mieć chęci i odwagę do wprowadzania zmian w swoje życie.
UsuńCzytałam! Też mi się spodobała!
OdpowiedzUsuńFajnie, że miałyśmy podobne odczucia. :)
UsuńCzytałam! Urocza powieść, ale miałam cały czas wrażenie, że to coś w rodzaju prospektu reklamowego.
OdpowiedzUsuńBardzo trafna uwaga! :)
Usuń