Na cykl o Johnie Rebusie szkockiego pisarza Iana Rankina trafiłam zupełnie przypadkiem podczas buszowania po osiedlowej bibliotece. Przeczytałam „Kaskady” i... wsiąkłam. Zaczęłam czytać pozostałe części cyklu, choć nie w kolejności. Po przeczytaniu „Odrodzonych” już tylko dwie pozycje z wydanych w Polsce czekają na swoją kolej.
W „Odrodzonych” – podobnie jak w innych częściach cyklu – nic nie jest takie, jak się wydaje na początku. Akcja rozpoczyna się, gdy Rebus zostaje wysłany przez przełożonych na szkolenie po kolejnym wyskoku. Oprócz niego w grupie „reedukacyjnej” jest jeszcze pięciu policjantów. „Parszywa szóstka” otrzymuje zadanie rozwiązania jednej ze starych spraw. Równolegle, partnerka Rebusa, Siobhan Clarke, prowadzi śledztwo w sprawie zabójstwa edynburskiego antykwariusza. Okazuje się, że oba wątki mają drugie, a nawet trzecie dno…
„Odrodzeni” to 13 pozycja cyklu (z 17). Inspektor Rebus jest mocno zgorzkniały. Związek z obecną partnerką powoli się wypala, a Siobhan Clarke upodabnia się do swojego mentora, choć stara się z tym walczyć, żeby nie zaprzepaścić widoków na karierę. I Rebus, i Siobhan są niepokorni, chodzą własnymi drogami, mają kłopoty z ułożeniem sobie życia prywatnego czy stosunków międzyludzkich, ale jednocześnie działają na rzecz przestrzegania prawa, w obronie ofiar przestępstw zgodnie z kodeksem etycznym. Oboje również kochają muzykę rockową, a tytuły przywoływanych utworów współgrają z nastrojem głównych bohaterów.
Książkę czyta się bardzo dobrze, choć sądzę, że dla osoby która nie zna poprzednich części cyklu, śledzenie akcji może być trudne z uwagi na odwołania do przeszłości. Akcja toczy się dość powoli, ale zwroty akcji zmieniające sytuację o 180 stopni, też mogą być irytujące w odbiorze dla mniej zorientowanych czytelników. Mnie się czytało „Odrodzonych” bardzo dobrze, a w Edynburgu czuję się już prawie jak w domu, choć nigdy tam nie byłam :) Nie przekonało mnie zakończenie książki - dość niewiarygodne. Niemniej jednak, inspektor Rebus ma nadal we mnie oddanego fana i już się cieszę na końcowe powieści cyklu.
„Odrodzeni” to 13 pozycja cyklu (z 17). Inspektor Rebus jest mocno zgorzkniały. Związek z obecną partnerką powoli się wypala, a Siobhan Clarke upodabnia się do swojego mentora, choć stara się z tym walczyć, żeby nie zaprzepaścić widoków na karierę. I Rebus, i Siobhan są niepokorni, chodzą własnymi drogami, mają kłopoty z ułożeniem sobie życia prywatnego czy stosunków międzyludzkich, ale jednocześnie działają na rzecz przestrzegania prawa, w obronie ofiar przestępstw zgodnie z kodeksem etycznym. Oboje również kochają muzykę rockową, a tytuły przywoływanych utworów współgrają z nastrojem głównych bohaterów.
Książkę czyta się bardzo dobrze, choć sądzę, że dla osoby która nie zna poprzednich części cyklu, śledzenie akcji może być trudne z uwagi na odwołania do przeszłości. Akcja toczy się dość powoli, ale zwroty akcji zmieniające sytuację o 180 stopni, też mogą być irytujące w odbiorze dla mniej zorientowanych czytelników. Mnie się czytało „Odrodzonych” bardzo dobrze, a w Edynburgu czuję się już prawie jak w domu, choć nigdy tam nie byłam :) Nie przekonało mnie zakończenie książki - dość niewiarygodne. Niemniej jednak, inspektor Rebus ma nadal we mnie oddanego fana i już się cieszę na końcowe powieści cyklu.
Moja ocena: 4,5 / 6
Autor: Ian Rankin
Tytuł oryginalny: Inspector Rebus: Resurrection Men
Wydawnictwo: Pol-Nordica
Tłumacz: Anna Reszka
Liczba stron: 414
Rok wydania: 2005
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz