Książkę tę odnalazłam na bibliotecznej półce. Wybrałam ją do lektury całkowicie przypadkowo, ale był to szczęśliwy przypadek. Nie jest to lektura lekka, łatwa i przyjemna. Zapowiedź na okładce książki jest myląca – to na pewno nie jest thriller psychologiczny.
Narracja w książce toczy się w dwóch planach czasowych i prowadzona jest przez różnych narratorów. W części współczesnej narratorką jest Iiris, dziennikarka z Helsinek zatrudniona w czasopiśmie naukowym, która – roztrzęsiona zdradą męża – udaje się do Oikikumpu, skąd pochodzi jej ojciec, aby napisać reportaż o składowaniu odpadów radioaktywnych w dawnej kopalni miedzi. W drugim planie czasowym akcja toczy się w Oikikumpu w latach trzydziestych XX w. i opowiada o dziejach małżeństwa babki Iiris, Vidy, jej męża Eero i jej kochanka z Irlandii. Tajemnicza śmierć dziecka stanowi centrum opisywanej historii. Śledztwo, które rozpocznie zaintrygowana Iiris pozwoli jej nie tylko na wyjaśnienie pewnych spraw z przeszłości własnej rodziny, ale pomoże jej w ułożeniu na nowo własnego życia i priorytetów.
Czytanie tej książki nie jest łatwe. Narracja jest rwana, często posługuje się skrótami. Ale według mnie była to fascynująca lektura i ciekawa historia tocząca się w nieznanych nam, Polakom, uwarunkowaniach społeczno-politycznych przedwojennej Finlandii. Historia opowiedziana przez Leenę Lander jest wielowątkowa, każda z głównych postaci jest przekonująco i prawdziwie pokazana. Wiele wydawałoby się oczywistych kwestii nie uzyska jednoznacznej interpretacji, ale nie o to chodzi w tej książce. Akcja toczy się wśród prostych ludzi, ale każdy z nich posiada swoje tajemnice. Tylko z pozoru są oni prości i nieskomplikowani. Tak naprawdę aż kipi w nich gorączka, której po sobie nie pokazują. Akcja tej powieści toczy się niespiesznie, powoli, ale nieuchronnie przykuwa uwagę czytelnika. Nie można jej przeczytać „za jednym zamachem”, ale w miarę upływu czasu coraz bardziej się zanurzamy w stworzonej przez autorkę rzeczywistości.
Mnie zastanowiło jedynie, że współczesna bohaterka powieści kompletnie nie zna i nawet nie wiedziała o istnieniu swojej ciotecznej babki. Co więcej, ani ona, ani żadna z jej czterech sióstr nie były na pogrzebie babki… Mentalność Finów jest – jak z tego wynika – kompletnie różna od naszej. Mimo tej drobnej uwagi, a może właśnie dlatego, polecam lekturę tej ciekawej i intrygującej książki.
Poniżej kilka cytatów z książki.
"Przeszłość jest zawsze dobra i szczęśliwa, nigdy nudna, powszednia czy bezbarwna. Wszystkie przeciwności losu zmieniają się w niej w przygody, cierpienia w bohaterstwo. Szkoda tylko, że tę wielkość czasu dostrzega się zawsze dużo później, gdy przeszłość jest już historią."
„ Punktualność nie pozostawia miejsca na niespodzianki. A czego normalny człowiek nie oddałby za ślepy traf? Życie bez niepewności nie jest nic warte.”
[opinia obcokrajowca – kompletnie niezgodna z fińską tradycją; mnie się podoba :)]
„Nienawiść jest jak jaskinia. Zimna i mroczna pieczara z zamurowanym wyjściem, więc trzeba pogrążać się w niej coraz głębiej, schodzić coraz niżej. Taka jest nienawiść.”
Leena Lander urodziła się w Turku w 1955 r. W 2000 r. zdobyła nagrodę Pro Finlandia. Jedna z jej powieści (tytuł oryginalny: Tummien perhosten koti) została sfilmowana w 2008 r., a film był sukcesem kasowym w Finlandii.
Moja ocena: 5,5 / 6
Autor: Leena Lander
Tytuł oryginalny: Tulkoon myrsky
Wydawnictwo: słowo / obraz terytoria
Seria: Terytoria Skandynawii
Tłumacz: Sebastian Musielak
Liczba stron: 352
Rok wydania: 2008
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz