Evangeline Jones ma 29 lat, oczekuje swojego pierwszego dziecka, mieszka na odziedziczonej po dziadkach walijskiej farmie i wspomina historię gorącego lata sprzed 21 lat, kiedy to ona sama - 8-letnia rudowłosa, nagle osierocona przez mamę Evangeline znalazła się na farmie u dziadków, poznała okolicznych mieszkańców i rówieśników. Krótko rzecz ujmując zaczęła wtedy nowe życie. To był dla niej traumatyczny rok. Zarzucała sobie, że nie przewidziała i nie zapobiegła śmierci Mamy. Znalazłszy się u dziadków, otoczona przez nich miłością i przyjaźnią, postanawia dowiedzieć się, kim był jej ojciec. Uparcie dąży do rozwikłania tajemnicy swojego pochodzenia, zaprzyjaźnia się z samotnym dziwakiem, który może sporo wiedzieć na ten temat. Jedna z dziewcząt w jej wieku znika nagle bez śladu. Zaczyna się poszukiwanie zaginionej oraz jej prześladowcy, bo w miarę upływu czasu jest coraz bardziej pewne, że nie spotkało jej nic dobrego…
Książkę czyta się bardzo dobrze. Nie jest to typowe czytadło, lecz raczej rodzaj gawędy snutej barwnym językiem. Narracja toczy się w dwóch planach czasowych, a przywoływane wspomnienia nie są prowadzone w formie linearnej, lecz przypominają patchwork - wiele różnych wspomnień, które jednak składają się w całość. Czytając tę książkę ciągle czuje się niepokój. Ma się wrażenie, jakby rozwiązanie sugerowanej tajemnicy znajdowało się tuż za rogiem, już za chwileczkę, już za momencik. Oczekuje się jakiegoś wielkiego bum, jednak finał nieco mnie rozczarował. Tak naprawdę treści czy intrygi wiele tu nie ma. Jest spojrzenie przedwcześnie dojrzałego dziecka na trudne sprawy i tragiczne przeżycia. Jest niespotykany nastrój, który powoduje, że nie można tej lektury zaliczyć do lekkich, ale też nie do ciężkich.
Książka ta była debiutem literackim Susan Fletcher, bardzo zresztą udanym. Chętnie sięgnę po inne jej powieści.
Mnie najbardziej utkwił w pamięci moment, gdy Eve (taką dorosła formę imienia wybrała sobie Evangeline) przeglądała rzeczy pozostawione przez jej mamę – pamiątki po wielkiej miłości. Rzeczy, które postronnemu obserwatorowi nie mówią absolutnie nic. One były ważne i zrozumiałe tylko dla tych dwojga, którzy przeżywali te historię…
„Pudełko po butach nie zawiera wyłącznie luźnych kartek. Są tam rozmaite przedmioty – które, jak sadzę, miały dla nich ukryte, intymne znaczenie. […] Matka zbierała drobiazgi jak myszka. Przytulała się do nich, ogrzewała je. [...]
Jest tam rzeczywiście korek od wina – kwaśno pachnący i pokruszony. Zeschnięty wianek ze stokrotek. Kamyk z białą żyłką; trzy stwardniałe niedopałki; pióro sowy; pojedyncze źdźbło trawy, które mnie intryguje – z jakim wspomnieniem może się wiązać? […]
Te rzeczy nie mają dla mnie większej wartości. Nie znam ich historii. Mogę najwyżej zgadywać. Dla niej coś znaczyły.”
I jeszcze jeden cytat:
„Zauważyłam, że pocałunki potrafią otwierać drzwi. Jeden gest wydobywa na jaw sekrety, ułatwia okazywanie uczuć. Nic nie można na to poradzić – pocałunki takie po prostu są. Wdzierają się do podziemi, których istnienia nawet sobie nie uświadamialiśmy.”
Susan Fletcher urodziła się w Birmingham w 1979 r. Mieszka w Stradtford upon Avon. Ukończyła kurs kreatywnego pisarstwa na University of East Anglia. Jej pierwsza powieść „Eve Green” (2004) została nagrodzona Whitbread First Novel Award w 2004 oraz nagrodą Betty Trask w 2005 r. Wywiad z nią – głównie na temat jej najnowszej książki – można znaleźć tu.
Moja ocena: 4,5 / 6
Autor: Susan Fletcher
Tytuł oryginalny: Eve Green
Wydawnictwo: Muza
Seria: tete a tete
Seria: tete a tete
Tłumacz: Magdalena Sommer
Liczba stron: 264
Rok wydania: 2006
Liczba stron: 264
Rok wydania: 2006
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz