Moja dzielnicowa biblioteka jest naprawdę niezłym źródłem ciekawych lektur. Nigdy nie rezerwuję książek, biorę to, co mi wpada w ręce i rzadko się rozczarowuję. Tym razem też dobrze trafiłam. „Kolory miłości to bardzo fajna książka, dobra do czytania i w lecie, i w zimie, i w mieście, i na wsi. Wydaje mi się, że wszyscy znajdą w niej coś miłego.
Bohaterką jest wychowana w Wielkiej Brytanii młoda Hinduska, Nina, która pewnego dnia rzuca pracę radcy prawnego w agencji artystycznej, żeby spełnić uśpione i zakazane przez ojca marzenie o malowaniu.
Zaraz po podjęciu tej ważnej decyzji przyłapuje narzeczonego (nie Hindusa) na zdradzie i z rozpaczy zgadza się na aranżowane małżeństwo z nudnym, zdominowanym przez matkę księgowym Rajem. Równocześnie w tajemnicy przed rodziną i narzeczonym maluje. Inspiruje ją powiedzenie Matisse’a: „Kto chce widzieć kwiaty, zawsze je zobaczy”. Jeden z jej obrazów zostaje przypadkiem zauważony przez słynnego marszanda i zbiegiem okoliczności uznany za niezwykle oryginalne dzieło sztuki pewnego Japończyka.
W ten sposób Nina staje się przebojową agentką ekscentrycznego, stroniącego od zgiełku medialnego japońskiego artysty o pseudonimie Foruki. Malarstwo Forukiego wzbudza prawdziwą sensację na rynku sztuki. Nina w wirze przygotowań do ślubu, organizuje też wystawę prac Forukiego, zakochuje się (z wzajemnością) we właścicielu międzynarodowej sieci restauracji-galerii i staje przed trudnym wyborem: zawieść narzeczonego Raja i rodziców czy też wyrzec się miłości i marzeń. W dodatku jeśli mistyfikacja z Forukim się wyda, kariera Niny skończy się szybciej niż się zaczęła...
Fabuła książki do złudzenia przypomina perypetie autorki, o czym w notce biograficznej poniżej. Książka jest napisana lekkim, niemal żartobliwym językiem, ale porusza istotne kwestie kulturowej tożsamości w dzisiejszym świecie i zawiłości asymilacji. Symptomatyczny jest casus matki Raja, która aspiruje do stylu życia brytyjskiej klasy średniej (wyższe rejestry), ale swojego syna swata i żeni zgodnie z indyjską tradycją.
„Kolory miłości” to miłe odprężenie i lekarstwo na chandrę i zły humor, to książka wzbudzająca nadzieję, że wszelkie trudności da się pokonać jeśli uwierzymy w siebie. Można też się pośmiać, zwłaszcza gdy do akcji wkracza tata Niny. „Kolory miłości” nie pretendują do miana „kultowej” książki, ale pozostawiają po sobie radość i świeżość. Książka wciąga i czyta się ją bardzo szybko. Polecam.
Preethi Nair jest Brytyjką pochodzenia hinduskiego; urodziła się w Kerali, na południu Indii w 1971 roku. Jako dziecko przyjechała do Londynu. Po studiach na uczelniach w Cardiff oraz Warwick pracowała jako konsultant ds. zarządzania. Porzuciła jednak to intratne zajęcie, aby podążać za swoim marzeniem i zostać pisarką. Rozesłała kopie manuskryptu swojej powieści z nadzieją, że spotka się ona z zainteresowaniem któregoś z większych wydawców. Nikt jednak nie zainteresował się jej książką. Z pieniędzy przeznaczonych na mieszkanie założyła własne wydawnictwo i sama postanowiła wydać książkę „Gypsy Masala”. Nie miała wystarczająco dużo pieniędzy na wynajęcie agencji PR, założyła więc własną "międzynarodową firmę" w wynajmowanym przez siebie mieszkaniu. Zatrudniła Pru Menon (swoje alter ego), aby agresywnie promowała jej książkę. Nie poinformowała nikogo bliskiego o swoich planach. Wykonywała pracę kilku osób jednocześnie i wiodła szaleńcze podwójne, a nawet potrójne życie, ale - co najważniejsze - zdołała skutecznie zainteresować swoją osobą dziennikarzy. Po dwóch latach podpisała umowę na trzy książki z wydawnictwem Harper Collins. Strona internetowa Autorki: http://www.preethinair.com/
Moja ocena: 5/6
Wydawnictwo: Muza
Tytuł oryginalny: Beyond Indigo
Seria: Kalejdoskop
Tłumaczenie: Agnieszka Pokojska
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 424
Wydawnictwo: Muza
Tytuł oryginalny: Beyond Indigo
Seria: Kalejdoskop
Tłumaczenie: Agnieszka Pokojska
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 424
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz