Dziś nie da się już żyć bez kontaktu z najnowszymi osiągnięciami technologicznymi. Coraz bardziej zmyślne telefony, komputery i inne urządzenia, których nazwy stają się coraz bardziej skomplikowane, otaczają nas ze wszystkich stron, czasem mam nawet poczucie osaczenia.:) Nic więc dziwnego, że nasze dzieci szybko się orientują, co do czego służy, a wszystko, co ma jakiekolwiek klawisze przyciąga ich największą uwagę. Mój synek nie jest tu wyjątkiem, dlatego też bez wahania kupiłam książeczkę z wierszykami poświęconą cudom techniki obecnym w naszym życiu codziennym.
Ta niepozorna, wydana kilka lat temu pozycja, zawiera wierszyki tłumaczące dziecięcemu słuchaczowi zasady działania bankomatu, GPS-u, karty kredytowej, telefonu komórkowego czy karty miejskiej (warszawski bilet okresowy). Choć książka jest napisana prostym i zrozumiałym dla dziecka językiem, to czasem wprowadza pojęcia, które trzeba dodatkowo wyjaśnić. Np. w wierszyku o GPS musieliśmy wyjaśnić zasadę działania radaru. Na przykładzie tej książeczki można też przekonać się, jak szybko technika idzie do przodu. Wierszyk o faksie jest dla Młodego całkowicie niezrozumiały, gdyż nie widział tego urządzenia na oczy. Przyznam, że ja od paru lat również nie. Telefon komórkowy na rysunkach nie przypomina dominujących obecnie na rynku smart fonów, lecz starą poczciwą Nokię.
Mój synek jest wielkim fanem komunikacji miejskiej, bardzo więc spodobał mu się wierszyk o karcie miejskiej. Jest jednak osobnikiem nie tylko obdarzonym rewelacyjną pamięcią, ale też bardzo spostrzegawczym. A w tym akurat wierszyku ilustracja w 1/3 nie odpowiadała rzeczywistości. Gdy tekst mówi o tym, że dzięki karcie miejskiej można jeździć autobusem, tramwajem i metrem, na rysunku znajduje się tramwaj, autobus i… gdańska kolejka SKM, co zostało momentalnie wychwycone przez młodego czytelnika. I odtąd, gdy czytam ten wierszyk i dochodzę do rzeczonego fragmentu Młody mnie informuje, że „nie w metrze, tylko w starym pociągu SKM”. :)
Generalnie, oceniam tę książkę pozytywnie. Jest to próba oswojenia dziecka z technologią wokół nas, a przy okazji zaprezentowania tego w tradycyjnej książce. Upływ kilku lat dał się nieco we znaki kilku wierszykom, ale ogólnie nie jest źle, a na zachętę przedstawiam fragment wierszyka o bankomacie.
Ta niepozorna, wydana kilka lat temu pozycja, zawiera wierszyki tłumaczące dziecięcemu słuchaczowi zasady działania bankomatu, GPS-u, karty kredytowej, telefonu komórkowego czy karty miejskiej (warszawski bilet okresowy). Choć książka jest napisana prostym i zrozumiałym dla dziecka językiem, to czasem wprowadza pojęcia, które trzeba dodatkowo wyjaśnić. Np. w wierszyku o GPS musieliśmy wyjaśnić zasadę działania radaru. Na przykładzie tej książeczki można też przekonać się, jak szybko technika idzie do przodu. Wierszyk o faksie jest dla Młodego całkowicie niezrozumiały, gdyż nie widział tego urządzenia na oczy. Przyznam, że ja od paru lat również nie. Telefon komórkowy na rysunkach nie przypomina dominujących obecnie na rynku smart fonów, lecz starą poczciwą Nokię.
Mój synek jest wielkim fanem komunikacji miejskiej, bardzo więc spodobał mu się wierszyk o karcie miejskiej. Jest jednak osobnikiem nie tylko obdarzonym rewelacyjną pamięcią, ale też bardzo spostrzegawczym. A w tym akurat wierszyku ilustracja w 1/3 nie odpowiadała rzeczywistości. Gdy tekst mówi o tym, że dzięki karcie miejskiej można jeździć autobusem, tramwajem i metrem, na rysunku znajduje się tramwaj, autobus i… gdańska kolejka SKM, co zostało momentalnie wychwycone przez młodego czytelnika. I odtąd, gdy czytam ten wierszyk i dochodzę do rzeczonego fragmentu Młody mnie informuje, że „nie w metrze, tylko w starym pociągu SKM”. :)
Generalnie, oceniam tę książkę pozytywnie. Jest to próba oswojenia dziecka z technologią wokół nas, a przy okazji zaprezentowania tego w tradycyjnej książce. Upływ kilku lat dał się nieco we znaki kilku wierszykom, ale ogólnie nie jest źle, a na zachętę przedstawiam fragment wierszyka o bankomacie.
"Chcesz natychmiast być bogaty?
Są od tego bankomaty!
Nawet małe dziecko wie:
gdy się mieć pieniądze chce,
idzie się do bankomatu.
(...)
Cała tajemnica leży
z jednej strony - w małej karcie,
co mu dajesz na pożarcie,
z drugiej - w prostej dość zasadzie:
człowiek tam pieniądze kładzie.
(...)
Gdy używasz w nim klawiszy,
wtedy cię bankomat słyszy.
Potem twoje polecenia
śle bez słów do komputera
i pieniądze tam włożone,
przez komputer odliczone,
wyskakują razem z kartą.
Gdy podrośniesz - sprawdzić warto!"
Autor: Zofia Bojanowska-FrydrysiakWydawnictwo: Harmonia
Rok wydania: 2007
Liczba stron: 40
To takie połączenie tradycji i nowoczesności. Podoba mi się.
OdpowiedzUsuńTo taka sympatyczna książeczka. :)
Usuńfajna jest ta wierszowana forma książki :)
OdpowiedzUsuńWierszyki nie są wyrafinowane, a tłumaczą to, co trzeba.:)
UsuńMoże powinnam się zapoznać, z technika mam duży problem, co kupiec nowy gadżet tonie mogę uruchomić :( a bankomat to najlepszy przyjaciel w podroży, gorzej po powrocie.
OdpowiedzUsuńTak, to prawda. Ale dobrze by było, żeby dzieciaki od małego wiedziały, że jeśli nie ma pieniążków na koncie, to ani bankomat, ani karta kredytowa nie pomogą.:)
Usuń