To już chyba ostatnia partia anegdotek o pisarzach, jakie udało mi się odnaleźć, żeby ta sobota dobrze się zaczęła. :)
Franciszka Karpińskiego, nagabywał w towarzystwie jakiś młodzik, który zaczął wychwalać zagraniczne poezje i wyśmiewać język polski.
- Waćpan podobno jesteś poetą - zwrócił się do Karpińskiego. - Może nam powiesz, jaki dobrać rym do wyrazu 'cietrzew'?
Karpiński natychmiast odrzekł:
Spomiędzy drzew
wyleciał cietrzew
szukał bałwana
i siadł na waćpana!
Mark Twain otrzymał kiedyś od przyjaciela z ławy szkolnej kartę pocztową bez znaczka. Po opłaceniu porta, przeczytał, co następuje:
"Stary przyjacielu, przesyłam ci serdeczne pozdrowienia. Mieszkam w Chicago i powodzi mi się doskonale. Twój dawny kolega, Jackson".
W jakiś czas potem listonosz przyniósł Jacksonowi nieofrankowaną paczkę o wadze co najmniej 2 kg. Zaintrygowany ciężarem i objętością paczki Jackson uiścił bez wahania koszty przesyłki. Gdy po wielu trudach rozwiązał wszystkie sznurki, odwinął kilka warstw papieru, znalazł wreszcie kamień sporej wielkości oraz liścik następującej treści:
"Stary druhu! Śpieszę ci donieść, że załączony kamień spadł mi z serca, gdy się dowiedziałem z Twego listu, że powodzi ci się dobrze. Twój stary przyjaciel Mark Twain"
Mark Twain mieszkał w nowym mieszkaniu już blisko pół roku. Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie bez kołnierzyka i w rannych pantoflach, w porze obiadowej zjawił się u mieszkających naprzeciw sąsiadów. Kiedy wprowadzono go do salonu, wygłosił do zdziwionych mieszkańców następujące przemówienie:
„Wielce Szanowni Państwo! Aczkolwiek mieszkam w najbliższym sąsiedztwie już pół roku i chciałem państwa odwiedzić, nie dane mi było, ku wielkiemu mojemu ubolewaniu, złożyć państwu wizytę. Zawsze coś stawało na przeszkodzie. Sami zresztą państwo wiecie, jak trudno jest człowiekowi wywiązać się ze swoich najprymitywniejszych obowiązków. Dzisiaj jednak powiedziałem sobie: Teraz to musi nastąpić. Jestem przekonany, że państwo niewątpliwie są zdziwieni; po tak długim ociąganiu się przyszedłem bez kołnierzyka, w rannych pantoflach i wybrałem porę obiadową. To wszystko wyda się państwu nieodpowiednie. Zgadzam się pod tym względem z państwem całkowicie. Mam nadzieję, że państwo mi wybaczą, jeżeli dowiedzą się przyczyny, dla której musiałem zrezygnować z przestrzegania obowiązujących zwyczajów i przybyć do państwa bezzwłocznie. Chciałem donieść, że u państwa pali się i że płomienie wydobywające się z drugiej strony domu obejmują pewnie wiązadła dachu.”
"Stary przyjacielu, przesyłam ci serdeczne pozdrowienia. Mieszkam w Chicago i powodzi mi się doskonale. Twój dawny kolega, Jackson".
W jakiś czas potem listonosz przyniósł Jacksonowi nieofrankowaną paczkę o wadze co najmniej 2 kg. Zaintrygowany ciężarem i objętością paczki Jackson uiścił bez wahania koszty przesyłki. Gdy po wielu trudach rozwiązał wszystkie sznurki, odwinął kilka warstw papieru, znalazł wreszcie kamień sporej wielkości oraz liścik następującej treści:
"Stary druhu! Śpieszę ci donieść, że załączony kamień spadł mi z serca, gdy się dowiedziałem z Twego listu, że powodzi ci się dobrze. Twój stary przyjaciel Mark Twain"
Mark Twain mieszkał w nowym mieszkaniu już blisko pół roku. Pewnego dnia zupełnie niespodziewanie bez kołnierzyka i w rannych pantoflach, w porze obiadowej zjawił się u mieszkających naprzeciw sąsiadów. Kiedy wprowadzono go do salonu, wygłosił do zdziwionych mieszkańców następujące przemówienie:
„Wielce Szanowni Państwo! Aczkolwiek mieszkam w najbliższym sąsiedztwie już pół roku i chciałem państwa odwiedzić, nie dane mi było, ku wielkiemu mojemu ubolewaniu, złożyć państwu wizytę. Zawsze coś stawało na przeszkodzie. Sami zresztą państwo wiecie, jak trudno jest człowiekowi wywiązać się ze swoich najprymitywniejszych obowiązków. Dzisiaj jednak powiedziałem sobie: Teraz to musi nastąpić. Jestem przekonany, że państwo niewątpliwie są zdziwieni; po tak długim ociąganiu się przyszedłem bez kołnierzyka, w rannych pantoflach i wybrałem porę obiadową. To wszystko wyda się państwu nieodpowiednie. Zgadzam się pod tym względem z państwem całkowicie. Mam nadzieję, że państwo mi wybaczą, jeżeli dowiedzą się przyczyny, dla której musiałem zrezygnować z przestrzegania obowiązujących zwyczajów i przybyć do państwa bezzwłocznie. Chciałem donieść, że u państwa pali się i że płomienie wydobywające się z drugiej strony domu obejmują pewnie wiązadła dachu.”
O Witkacym (z "Alfabetu wspomnień Słonimskiego)
"Wiadomo było, że już na świecie są kina dźwiękowe, a u nas za parawanem przygrywała na pianinie anonimowa paniusia (...) Witkacy objął w filmie rolę kobiecą i wykrzyknął piskliwie "Ryszardzie, czy stłamsisz mnie i porzucisz z dzieckiem? - Nigdy - odpowiedziałem basem - nie porzucę cię, póki nie zgnije najdrobniejszy korzonek mego drzewa ginekologicznego". Prowadziliśmy przez dłuższą chwilę ten pełen napięcia dialog, gdy wreszcie zrobiła się awantura (...). Wyproszono nas z kina przy czynnej pomocy miejscowego policjanta. Już przy wyjściu Witkacy nagle postawił sprawę na gruncie towarzyskim: "Pan się nam nie przedstawił". Policjant stuknął obcasami oznajmił, że nazywa się Pieniążek. Witkacy mruknął "Witkiewicz", Gucio dodał "Zamoyski", a ja, by nie obniżyć lotu, przedstawiłem się "Sienkiewicz". Policjant był zgorszony i zasmucony: "To panowie u nas mają własne ulice, a nie potrafią się zachować w bioskopie".
"Wiadomo było, że już na świecie są kina dźwiękowe, a u nas za parawanem przygrywała na pianinie anonimowa paniusia (...) Witkacy objął w filmie rolę kobiecą i wykrzyknął piskliwie "Ryszardzie, czy stłamsisz mnie i porzucisz z dzieckiem? - Nigdy - odpowiedziałem basem - nie porzucę cię, póki nie zgnije najdrobniejszy korzonek mego drzewa ginekologicznego". Prowadziliśmy przez dłuższą chwilę ten pełen napięcia dialog, gdy wreszcie zrobiła się awantura (...). Wyproszono nas z kina przy czynnej pomocy miejscowego policjanta. Już przy wyjściu Witkacy nagle postawił sprawę na gruncie towarzyskim: "Pan się nam nie przedstawił". Policjant stuknął obcasami oznajmił, że nazywa się Pieniążek. Witkacy mruknął "Witkiewicz", Gucio dodał "Zamoyski", a ja, by nie obniżyć lotu, przedstawiłem się "Sienkiewicz". Policjant był zgorszony i zasmucony: "To panowie u nas mają własne ulice, a nie potrafią się zachować w bioskopie".
Pewnego razu do Stanisława Wyspiańskiego przyjechał bogaty bankier z prośbą, by ten namalował jego portret. Artysta przyjrzał się dokładnie gościowi i odrzekł:
- Nie widzę powodu.
- Nie widzę powodu.
Mark Twain jedną ze swoich córek wydał za Polaka nazwiskiem Kuryłowicz. Podczas uroczystości 70-tych urodzin Twain’a spytano go, co zamierza teraz robić. Pisarz odparł:
- Resztę życia pragnę zajmować się moim ogrodem, a w wolnych chwilach będę się uczył poprawnie wymawiać nazwisko mojego zięcia.
Pewnego razu Cyprian Kamil Norwid przeglądał zagraniczne gazety, a obecny przy tym jego przyjaciel zapytał:
- Czy jest dziś coś nowego?
- Owszem - odparł artysta.
- A co?
- Data - wyjaśnił Norwid
Podobno kiedy po raz pierwszy spotkali się Boy z Tetmajerem (później zostali kumplami i łazili razem po górach), ten pierwszy przedstawił się:
- Kazimierz Przerwa Tetmajer,
na co Boy odpowiedział z właściwą sobie dezynwolturą:
- Tadeusz bez przerwy Żeleński.
Poprzednie wpisy znajdziecie tu i tu.
Źródło zdjęć
Bardzo lubię tę Twoją serię! Tym razem zdecydowanie najbardziej spodobała mi się anegdota o Karpińskich, ale Twain też poczynał sobie niczego sobie :D
OdpowiedzUsuńDziękuję! Nie wiem, czy jeszcze uda mi się coś ciekawego odnaleźć, ale najważniejsze, że te anegdotki, które pojawiły się na blogu, podobają się Wam. :)
UsuńMark Twain miał poczucie humoru, a odpowiedź Wyspiańskiego doskonała!
OdpowiedzUsuńO, tak! :)
UsuńZnalazłaś sporo nieznanych mi dotąd anegdotek. Dzięki!
OdpowiedzUsuńCieszę się, że udało mi się to udało. :)
UsuńNo tak, trochę późno już jest, więc napiszę jeszcze raz poprawnie. :)
UsuńCieszę się, że mi się to udało :)
To co prawda nie początek dnia, ale uśmiecham się serdecznie na taką porcję anegdot. Zdecydowanie najbardziej przypadł mi do gustu Twain i jego przesyłka.
OdpowiedzUsuńKolega Jackson musiał mieć niewyraźną minę po odczytaniu listu Twaina. ;)
UsuńWyborne. niektóre już znałam:) Uwielbiam takie opowieści... Najbardziej rozbawił mnie Norwid, nie chce się nawet wierzyć, że kiedyś sobie zażartował;)
OdpowiedzUsuńNorwid rzeczywiście nie kojarzy się z anegdotkami. :)
UsuńZnałam tylko ostatnią anegdotkę :) Doskonałe!
OdpowiedzUsuńFajnie, że Ci się podobało! :)
UsuńWszystkie bawią .. są świetne.
OdpowiedzUsuńNajbardziej spodobał mi się Wyspiański...krótko i dobitnie załatwił sprawę...
Bez ogródek :)
Usuń