Powiedzieć, że bardzo lubię twórczość Jane Austen to eufemizm; jest moją ulubioną pisarką, tak więc oczywistym było, że skuszę się na przeczytanie książki Karen Joy Fowler, choćby po to, żeby skonfrontować swoje wyobrażenia o tym, jak mógłby wyglądać klub miłośników twórczości Jane :)
Tytułowy klub miłośników Jane Austen tworzy sześć osób: pięć kobiet i jeden mężczyzna. Wszyscy mieszkają w Dolinie Kalifornijskiej. Spotykają się raz w miesiącu, aby omówić wybraną powieść Jane Austen, analizują zachowanie bohaterów, odnoszą je do współczesności. Inicjatorką powołania Klubu jest Jocelyn, niezamężna właścicielka hodowli psów, a konkretnie rodezyjskich ridgebacków. Najbliżej jest ona związana z Sylvią, od której właśnie odszedł mąż. Do Klubu należy również córka Sylvii – Allegra – najmłodsza z członków, lesbijka, przeżywająca kryzys swojego związku z próbującą swych sił początkującą pisarką. Kolejne dwie członkinie Klubu to Bernadette, najstarsza z nich, oraz Prudie, trzydziestokilkuletnia nauczycielka francuskiego. Jedynym mężczyzną w tym gronie jest Grigg, do tej pory miłośnik raczej literatury fantastycznej niż XIX-wiecznej angielskiej prozy.
Już po przeczytaniu zapowiedzi na okładce, że „dzięki (…) [tej książce] Karen Joy Fowler dołącza do pisarek tej klasy, co Jane Smiley, Diane Johnson i Helen Fielding uprawiających metafikcję”, poczułam się dziwnie, jako, że z przytoczonych trzech nazwisk kojarzyłam tylko Fielding. Ale mimo tego poczucia „zapóźnienia” w najnowszych trendach, nie porzuciłam zamiaru przeczytania książki, bo magia tytułu nadal na mnie oddziaływała :)
Powieść ta jednak mocno mnie rozczarowała. Akcja skupia się na losach sześciorga osób, które utworzyły klub czytelniczy. Książka podzielona jest na rozdziały poświęcone sześciu powieściom Jane Austen, które po kolei mają być omawiane w ciągu sześciu miesięcy. Istotna jest też rola gospodarza każdego z tych spotkań – treść omawianej książki odnosi się w pewien sposób do jej / jego życia. Analizy i świeżego spojrzenia na twórczość Jane Austen jest tu niewiele, gdyż autorka koncentruje się głównie na współczesnych bohaterach, a oni nie są tak naprawdę zbyt interesujący. Z sześciorga osób moja uwagę przykuła właściwie tylko historia Prudie, ale po „jej” rozdziale, praktycznie zniknęła ona z kart powieści. Reszta postaci jest w mojej opinii dość bezbarwna i ich losy nie wzbudziły mojego szczególnego zainteresowania.
Końcówka powieści jest zadziwiająca: wszystkie historie mają happy end, którego wcześniejsze rozdziały zupełnie nie zapowiadały. To zapewne miało być również odniesienie do książek Jane Austen, gdzie te szczęśliwe końcówki są normą, ale brakowało mi tu wdzięku patronki Klubu :)
W bardzo ciekawym aneksie autorka umieściła skróty powieści Jane oraz obszerny wyciąg z opinii o twórczości Jane Austen wyrażanych na przestrzeni wieków przez niejednokrotnie bardzo znane postaci. Zawarte w aneksie opinie często są zaskakujące i pozwalają na refleksję nad odbiorem twórczości tej klasycznej angielskiej pisarki. Umieszczenie tego dodatku to był naprawdę dobry pomysł autorki.
Wikipedia mnie poinformowała, że książka ta jest największym osiągnięciem autorki, za którą otrzymała wiele pochwał krytyków literackich, a sama książka utrzymała się przez kilkanaście tygodni na liście bestsellerów New York Times. Do mnie jednak nie przemówiła, być może to kwestia przynajmniej częściowo związana z tłumaczeniem na język polski.
Często tak bywa, że czytając niezbyt interesującą książkę, która nie „wciąga” nas tak, jakbyśmy oczekiwali, rozważamy zarzucenie lektury. Miałam i ja takie myśli przy czytaniu tej książki. Nie zrobiłam tego jednak, gdyż rozpoczętą lekturę staram się zwykle kończyć, a ponadto znalazłam w książce cytat, który sprawił, że nie żałuję, iż przeczytałam tę książkę, choć generalnie nie oceniam jej zbyt wysoko:
„Tato miał upośledzonego młodszego brata, który w piętnastym roku życia zginął pod autem. Zawsze się bałam, że nie pokocham dziecka, jeśli nie będzie piękne. I dlatego zawsze bałam się mieć dzieci. Tato jednak mówił, że jego matka najmocniej kochała dziecko upośledzone. Zawsze mawiała, że miłość matczyna kieruje się tam, gdzie jest najbardziej potrzebna.” (s. 74)
Za tę poruszającą refleksję i interesujący aneks dodaję 0,5 punktu do swojej oceny :)
Poniżej scena z filmu „The Jane Austen Book Club” (2007) m.in. nt. czytania "Mansfield Park" ;) :
Źródło zdjęcia: http://www.book-club-queen.com |
Karen Joy Fowler (ur. 1950) amerykańska pisarka science fiction i fantasy, tworząca także literaturę głównego nurtu. Ukończyła politologię na University of California, Berkeley. Debiutowała w 1986 r. Do jej najsłynniejszych powieści należą: Sarah Canary (1991), The Sweetheart Season (1996), Sister Noon (2001) i The Jane Austen Book Club (2004). Jej stronę internetową znajdziecie tu.
Moja ocena: 3,5 / 6
Autor: Karen Joy Fowler
Tytuł oryginalny: The Jane Austen Book ClubWydawnictwo: Rebis
Seria: Salamandra
Tłumacz: Wojsław Brydak
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 336
Przeczytałam Twoją recenzje, potem obejrzałam zwiastun filmu, a przed chwilą skończyłam oglądać film. Bardzo mi się podobał i chyba sięgnę po książkę :-). Aktorzy fajnie zagrali, optymistyczny koniec, momentami zabawny. I teraz mam ochotę założyć Blogowy Klub Miłośników Jane Austen :-). I przeczytać 6 jej książek i rozmawiać o nich raz w miesiącu :-). Muszę tylko znaleźć chętnych blogerów :-).
OdpowiedzUsuńKiedyś brałam udział w wyzwaniu czytelniczym, którego celem był przeczytanie powieści Jane Austen, toteż nie tylko sztandarową "Dumę i uprzedzenie" poznałam". Wiele sobie obiecywałam po recenzowanej przez Ciebie książce i... opinia taka sama.
OdpowiedzUsuńFelicjo, najprawdopodobniej jest to ten rzadki przypadek, kiedy film jest lepszy od książki :) Najlepiej, żebyś przeczytała książkę i sama wyrobiła sobie zdanie. Film też może kiedyś sobie obejrzę w wolnej chwili. Pomysł z klubem blogowym ciekawy, nawet bardzo :)
OdpowiedzUsuńNutto, cieszę się, że mamy podobną opinię ;)
Przeczytałam książkę i podobała mi się :-). Chociaż film bardziej. Wypożyczyłam też już "Emmę". Czekam na moim blogu na chętnych do Blogowego Klubu Miłośników Jane Austen. Ciekawe, czy ktoś będzie chętny :-).
OdpowiedzUsuńFelicjo, jak widać starożytni mieli rację - "de gustibus non est disputandum" :)
OdpowiedzUsuńNa klub mogę się pisać, choć nie wiem, jak mi się to czasowo ułoży w najbliższym czasie. W każdym razie wszystkie książki Jane Austen mam w domowej biblioteczce :)