Ach ta Melania Mazzucco! Odkąd zaczęłam dzielić się wrażeniami z przeczytanych książek na blogu, twórczość tej właśnie pisarki uważam za swoje prywatne odkrycie. Po przeczytaniu "Takiego pięknego dnia" i "Tak ukochanej" przyszedł czas na "Vitę", o której słyszałam wiele dobrego. Nie sądziłam jednak, że zaraz po lekturze ogarnie mnie niemoc twórcza i nie będę mogła nic składnego napisać o tej książce. Próbowałam kilka razy i ... nic. Minęło już dobrych parę miesięcy od mojej lektury, wypożyczyłam książkę po raz kolejny i wreszcie się przełamałam, czego dowodem niniejsza notka. Zależało mi na tym, żeby choć parę słów napisać o "Vicie", gdyż jest to książka warta polecenia i chciałabym bardzo, aby spodobała się również i Wam.
Dzieci włoskich emigrantów przybyłe do Ameryki na pocz. XXw. |
Losy Diamante i Vity stanowią kanwę tej opowieści, gdyż ich niezwykła więź zaczęła się na tym statku i do końca swoich dni wspominali tę niezwykłą podróż. Vita to po łacinie „życie” i moim zdaniem to nie przypadek, że tytułowa bohaterka tej książki nosi właśnie to imię. Diamante to również symptomatyczne imię symbolizujące twardość i niejednokrotnie w książce nasz bohater dowodzi, że nie jest mięczakiem, ale czy to wystarczy, aby wywalczyć sobie szczęście?
Na początku jesteśmy świadkami ich walki o przetrwanie w nowym kraju. Już pierwszy dzień ich pobytu w Nowym Jorku, stolicy amerykańskiego sukcesu, niesie im ostrzeżenie, jaka naprawdę jest Ameryka. Jedna z najbardziej zapadających w serce scen, to błąkanie się tej dwójki dzieci bez celu i opieki po „lepszej” dzielnicy tego wielkiego miasta. Ten dzień, to, co się wtedy zdarzyło, jest ostrzeżeniem, że nikomu nie wolno ufać. To sygnał, że Diamante i Vita mogą liczyć tylko na siebie. Kolejne dni tylko potwierdzają ten osąd.
Ich opiekunem, jeśli można użyć takiego słowa, jest Agnello, ojciec Vity, lokalny włoski drobny przedsiębiorca prowadzący noclegownię przy Prince Street dla włoskich emigrantów i właściciel warzywniaka, jednak dochodami musi się dzielić z premafijną organizacją „Mano Nera” (wł. Czarna Ręka). Jak wspomina autorka “New York Times nazwał Prince Street the Black Hand block – kwartałem Czarnej Ręki.” (s. 111) Agnello mieszka z konkubiną Leną, gdyż jego legalna małżonka nie została wpuszczona do USA z uwagi na stan zdrowia. Tylko zdrowi i silni mieli szansę na nowe życie w USA. Chorzy i słabi, mimo więzów rodzinnych z obywatelami amerykańskimi, często nie mieli szans na dołączenie do bliskich.
Otoczenie Vity i Diamante stanowią, oprócz Agnello i Leny, także bywalcy noclegowni, rodacy zmagający się z nędzą i poniżeniem, niekiedy próbujący osiągnąć sukces szybciej i łatwiej niż tylko za pomocą ciężkiej i wręcz niewolniczej pracy. Dla tych ludzi nie ma znaczenia fakt, że i Diamante, i Vita są dziećmi. Muszą oni ciężko pracować na każdego centa i nikt nie daje im taryfy ulgowej. Oboje są traktowani jako dodatkowe i nieomal bezproduktywne „gęby do wyżywienia”. Ich dzieciństwo to pasmo obowiązków niejednokrotnie ponad siły, zetknięcie z okrucieństwem i przemocą, które niszczą każdą pojawiającą się nadzieję na szczęśliwą przyszłość. Jedynym jasnym punktem w tej sytuacji jest przyjaźń i więź między nimi, które sprawiają, że warto jest żyć i jednak mieć
nawet nikłą nadzieję na poprawę losu.
Budynek "New York Times" w budowie, r. 1904 |
Czasy, w których przyszło żyć bohaterom tej opowieści, wyznacza rytm budowy kolei żelaznych, tworzenie się struktur mafijnych w USA i niesamowicie szybki rozwój Nowego Jorku w początkach XX wieku. Oto jak widzą to miasto nasi bohaterowie. „Na bramach są tabliczki NO DOGS NIGGERS ITALIANS NEED APPLY, w witrynach restauracji NO DOGS NIGGERS ITALIANS.” (s. 79)„Wydaje się, że w tym mieście wszystko jest albo burzone, albo w budowie. Jak po powodzi albo trzęsieniu ziemi. Gdzie spojrzeć, wszędzie rusztowania, daszki, wysokie na trzydzieści pięter żelazne szkielety, żurawie, deski, kładki, tunele, dziury, przepaście głębokie na pięćdziesiąt metrów, z których w ciągu dnia dobiega łomot, odgłosy kilofów i dalekie stłumione ludzkie głosy. (…) Wszystko rozpada się na kawałki i wszystko jest nowe. Obok siebie stoją domy stuletnie i dopiero co zbudowane, jeszcze niezamieszkane.” (s. 96)
Wydaje się na pierwszy rzut oka, że głównym bohaterem jest Diamante. To jemu autorka poświęca więcej uwagi, o nim więcej pisze. Ale to tylko pozór. To Vita symbolizuje siłę życia, wolę przetrwania i zwycięstwa. Losy obojga bohaterów wiele nam mówią o życiu w tych czasach. Ci dwoje mają wiele wspólnego, ale od pewnego momentu ich doświadczenia rozbiegają się w przeciwstawnych kierunkach. Diamante i Vita poznali to gorsze oblicze Ameryki, dalekie od lukrowanych obrazków i kolorowych folderów reklamowych. Oboje musieli znieść wiele nieszczęścia, trosk, upokorzeń, niedoli zanim osiągnęli dorosłość, która wcale nie okazała się świetlana. Diamante został złamany przez Amerykę, Vita dostosowała się do niej. Pokazała prawdziwą wolę przetrwania i osiągnięcia sukcesu. Jaki był koszt tych decyzji? Czy osiągnęła szczęście? Czy Diamante odnalazł ukojenie po powrocie z "raju"?
„Vita” to również, a właściwie przede wszystkim, opowieść o Melanii Mazzucco i historii jej rodziny, gdyż Diamante to jej dziadek, którego losy postanowiła uwiecznić pisząc tę książkę w momencie, gdy praktycznie nie żył już nikt, kto mógłby dostarczyć jej świadectwa o jego życiu w Ameryce. Autorka napisała książkę, która w formie przekazu podobna jest do „Tak ukochanej”. Jej opowieść jest utkana z kruchych dowodów zawartych w odkrytych w rodzinnych szpargałach, przypuszczeń i wyobrażeń. Moc jej pióra i wyobraźni jest jednak tak wielka, że książkę tę czyta się jak realistyczną relację na podstawie najtwardszych faktów. Każde słowo, zdanie ma znaczenie. Widać, że pisarka włożyła całą swoją duszę w napisanie tej książki. Język powieści czaruje i powoduje, że trudno oderwać się od książki mimo trudnych tematów i nielinearnej struktury opowieści, która jednak nie utrudnia śledzenia kolei losów bohaterów. Postacie drugoplanowe są pełnokrwiste, ciekawie scharakteryzowane i również dzięki nim ta książka jest tak żywa i poruszająca.
My, czytelnicy, jesteśmy niezwykłymi szczęściarzami, że pisarka napisała tę książkę, gdyż jak sama autorka wspomina, jest ostatnią z rodu Mazzucco i po jej odejściu nie byłoby już nikogo, kto mógłby przekazać tę historię. Oto jak autorka wspomina „Vitę” w rozmowie z Agnieszką Drotkiewicz w „Lampie”:
"Vita" powstała teraz, w sytuacji kiedy w ciągu dziesięciu lat radykalnie zmieniła się struktura etniczna Włoch. Z kraju emigracyjnego staliśmy się krajem imigracyjnym. Zawsze to Włosi wyjeżdżali za chlebem, dziś mamy u siebie mnóstwo imigrantów. (...) I właśnie w takich okolicznościach odniosła sukces moja książka, którą napisałam o dziadku emigrancie. (...) Jak sądzę dlatego, że można ją zrozumieć w wielu kontekstach kulturowych."
Dla mnie wszystkie książki są zawsze podróżami, często są to podróże fizyczne; kiedy pisałam książkę o moim dziadku - "Vita", pojechałam do Ameryki, żeby zobaczyć gdzie on mieszkał. Ale pisanie książki to także podróż w czasie, bo musisz coś skonstruować, przenosić czytelnika w inne realia, zabrać wewnątrz świata przedstawionego, i w tym celu, trzeba wiedzieć, jakie buty nosiła bohaterka etc. Jednym z moich ulubionych etapów pracy, jest praca ze zdjęciami (...)
Melania Mazzucco to osoba o niezwykłej wrażliwości i talencie. „Vita” to bezwzględnie jej najlepsza książka spośród trzech, które czytałam. Podczas lektury doświadczamy bardzo silnych emocji i książka ta chyba nikogo nie pozostawi obojętnym. Bardzo polecam!
Melania Mazzucco (ur. 1966) Jej pierwsza powieść, Il bacio della Medusa (1996), otrzymała prestiżowe nagrody Strega i Viareggio. Kolejne książki, La kamera di Baltus (1998) i Tak ukochana (2000; W.A.B. 2006), uhonorowano licznymi nagrodami i przetłumaczono na wiele języków. Vita (2002; W.A.B. 2008) zdobyła Premio Strega, przyznawaną najlepszej włoskiej powieści; została dotychczas wydana w siedemnastu krajach, a na jej podstawie powstanie film Paola Virzìego. Taki piękny dzień (2006) stał się z kolei kanwą filmu Ferzana Özpeteka (2008). Książka przekładana jest na dziewięć języków. W 2008 roku ukazała się powieść Mazzucco - La lunga attesa dell'angelo.
Moja ocena: 6 / 6
Autor: Melania Mazzucco
Tytuł oryginalny: Vita
Wydawnictwo: W.A.B.
Seria: z miotłą
Tłumacz: Joanna Wachowiak
Rok wydania: 2008
Liczba stron: 512
To wspaniała książka tej autorki. Mnie interesowały pierwsze lata w Ameryce, uzupełniała spojrzenie po reportażu Szejnert "Wyspa klucz".
OdpowiedzUsuńKsiążka sprawia zachęcające wrażenie, ale Twoja recenzja to jest dopiero majstersztyk! Patrzcie i uczcie się...
OdpowiedzUsuńZgadzam się z Agnieszką - wspaniała recenzja, napisana z sercem!! Gratuluję;) Zdjęcia także mnie urzekły.
OdpowiedzUsuńNutto, w moim przypadku kolejność poznawania tych książek będzie na pewno odwrotna :) A "Vita" jest po prostu świetna.
OdpowiedzUsuńAgnieszko, aż się zarumieniłam z wrażenia :) Bardzo dziękuję za miłe słowa.
OdpowiedzUsuńAvo-lusion, bardzo dziękuję za uznanie. Gdy znalazłam te zdjęcia w sieci (nawiasem mówiąc, źródło pochodzenia zdjęć jest widoczne po kliknięciu w foto :)) uznałam, że dokładnie oddają ducha "Vity".
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja:) Musze poszukać ksiażki.
OdpowiedzUsuńja się pewnie szybko za coś jej nie wezmę , do dziś pamiętam przygnębienie jakie opanowało mnie po jej książce, która zresztą bardzo mi się podobała, mówię oczywiście o "Taki piękny dzień". Ale cieszę się, że Ty miałaś udaną lekturę. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńchiara76
Aneto, polecam :)
OdpowiedzUsuńChiaro, do niektórych książek można się zrazić, bo tematyka dotyka nas szczególnie w określonym momencie życia. W taki sposób zraziłam się trochę do opowiadań A. Gavaldy. Na szczęście, mimo poruszania przez Melanię Mazzucco trudnych tematów, jakoś mnie to nie powstrzymało przed przeczytaniem jej kolejnych książek (a jako pierwszą też przeczytałam "Taki piękny dzień"). Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuń