John Rebus to jeden z moich ulubionych detektywów literackich. W polskim przekładzie ukazało się 11 z 17 pierwotnych części cyklu. Opóźniałam moment przeczytania „Pożegnalnego bluesa” reklamowanego jako „ostatnia powieść z inspektorem Rebusem”, aż ta zapowiedź stała się nieaktualna, gdyż Ian Rankin wydał ostatnio dwie książki (jedna z nich - "Stojąc w cudzym grobie" - ukaże się "na dniach" w polskim tłumaczeniu), w których Rebus się pojawia razem z nowym bohaterem Malcolmem Foxem („Sprawy wewnętrzne”).
Akcja „Pożegnalnego bluesa” toczy się w ostatnim tygodniu pracy Rebusa w policji przed odejściem na emeryturę, której wielu wyczekuje z utęsknieniem, zwłaszcza przełożeni niepokornego detektywa. Tymczasem dochodzi do zabójstwa rosyjskiego poety, niechętnego władzom rosyjskim i przebywającym na emigracji. Śmierć Rosjanina wypada nie w porę, gdyż w Edynburgu gości wysoko postawiona delegacja rosyjskich przedsiębiorców zainteresowanych inwestycjami, co – rzecz jasna – budzi w lokalnych politykach chęć uprzyjemnienia im pobytu w mieście. Tymczasem Rebus wraz ze swoją partnerką, uczennicą, która obecnie dowodzi grupą śledczą, pojawiają się co chwila w polu widzenia zadając pytania dotyczące morderstwa. Wkrótce dochodzi do kolejnej niewyjaśnionej śmierci osoby związanej z poetą i pytania zaczynają się mnożyć. Rebus w swoim stylu podpada szefostwu, które go zawiesza do dnia, w którym opuści na emeryturę. Rebus stara się jednak dojść prawdy pomagając osamotnionej Siobhan…
Jeśli lubicie niepokornych policjantów, kochających dobrą muzykę, whisky i edynburskie klimaty to warto zainteresować się cyklem Iana Rankina. Mimo oczywistych wad uważam Johna Rebusa za bliskiego mi człowieka, a szczególny sentyment mam do jego przyjacielskiej relacji z Siobhan Clarke, która z czasem przejmuje wiele jego cech i przyzwyczajeń, ale przede wszystkim uczy się, jak być dobrym detektywem. Bo John Rebus to fachowiec. Potrafi często dojrzeć drugie, a nawet trzecie dno.
Ciekawym, powracającym wątkiem cyklu o Rebusie jest również jego związek z Morrisem Cafferty, zwanym „Dużym Gerem”, szefem edynburskiego podziemia kryminalnego. Jest on swoistą Nemezis Rebusa, któremu – mimo podejmowanych prób – nigdy nie udało się złapać Caferty’ego na przestępstwie. Działa on bowiem zupełnie w innej lidze niż pospolici przestępcy i chyba nawet jest mile połechtany zainteresowaniem Rebusa i ich rywalizacją. W tej – ostatniej jak planował autor – części cyklu również dochodzi do ich spotkania, które kończy się w dramatyczny, choć nie wyjaśniony do końca, sposób.
Nie będę specjalnie rozpisywać się o intrydze kryminalnej, która jest w „Pożegnalnym bluesie” jak zwykle świetna (weźcie jednak pod uwagę, że nie jestem obiektywna w kwestii oceny tego cyklu:)), naznaczona dociekliwością i badaniem każdego, choćby najmniej obiecującego tropu. Z ciekawością przemierzałam kolejne zakątki Edynburga w poszukiwaniu rozwiązania zagadki dwóch morderstw. Nie ma tu szybkiej akcji, nie raz i nie dwa zabrniemy z Johnem i Siobhan w ślepy zaułek gubiąc się w rozgrywkach polityczno-biznesowych, ale dociekliwość detektywów budzi szacunek. Niemniej jednak, najważniejszy dla mnie jest klimat tego cyklu, którego niezbędnym elementem jest główny bohater, ale również Siobhan, którą bardzo polubiłam i naprawdę żałuję, że Ian Rankin nie zdecydował się na cykl, w którym grałaby główną rolę. Książki z Rebusem mogą być kopalnią informacji o muzyce i wykonawcach, którzy odchodzą powoli w zapomnienie, ale ich muzyka na to nie zasługuje. Czekam aż ktoś zdecyduje się opracować płytę z wykonawcami słuchanymi przez Rebusa. Byłby to klimatyczny mix kawałków bluesa I jazzu, dość staromodny w kontekście dzisiejszych trendów muzycznych, ale niewątpliwie odzwierciedlałby on duszę Rebusa bądź też Rankina. Uwielbiam również specyficzne poczucie humoru Rebusa. Nie mogę również nie wspomnieć o kolejnym magnesie przyciągającycm mnie do lektury tego cyklu, a więc o Edynburgu. To magiczne szkockie miasto, z którym Rebus zrósł się niemal w całość jest bezsprzecznie nie tylko tłem akcji, ale również pełnoprawnym bohaterem tych książek. Ciekawe, czy nowe książki z Rebusem i Foxem przypadną do gustu fanom edynburskiego detektywa.
P.S. Pięknie o literackim Edynburgu napisała Dabarai, która w dodatku miała okazję spotkać się (przypadkowo!) z Ianem Rankinem, co zostało uwiecznione stosowną fotką. Pełną relację znajdziecie tutaj.
Ian Rankin (ur. 1960) – szkocki pisarz, znany głównie z cyklu kryminalnego z Johnem Rebusem w roli głównej. Pierwsza część cyklu pt. „Supełki i krzyżyki” ukazała się w 1987 r. Oficjalna strona pisarza to: http://www.ianrankin.net/
Źródło zdjęcia
Autor: Ian Rankin
Tytuł oryginalny: Exit Music
Wydawnictwo: Albatros
Tłumacz: Lech Z. Żołędziowski
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 480
Rankina czytałam jedynie Supełki i krzyżyki, albo odwrotnie. Nie jestem aż taką wielbicielką jego twórczości, jak ty, jednak muszę przyznać, że poczucie humoru Rebusa też mi się podobało i miłość do miasta. Szukając szkockich wątków w książce co kawałek natrafiałam na stwierdzenia o tych nic nie widzących turystach, które skrzętnie sobie wynotowałam, bo popieram w całej rozciągłości, dzieląc zwiedzających na turystów (zaliczających) i podróżników (obserwujących). A odesłanie do literackiego wpisu - to jak dla mnie- przed moją podróżą. Acha i nie zauważyłam muzycznych wstawek w Supełkach... :( jaka szkoda.
OdpowiedzUsuńW mojej opinii "Supełki i krzyżyki" są słabsze od pozostałych książek. Nie wiem, czy ta inauguracyjna część zachęciłaby mnie do przeczytania cyklu. Ja zaczęłam od "Kaskad" i wsiąkłam. Motywy muzyczne są obecne w większości rebusowych książek, więc jeśli sięgniesz po którąś z późniejszych części, masz szansę na nie trafić :)
UsuńWpis Dabarai był tak zachęcający, że nie mogłam się oprzeć podaniu stosownego linka. :)
Widzę, że to kolejna książka (a nawet cały cykl) do przeczytania ;)
OdpowiedzUsuńWarto się zainteresować cyklem z Rebusem w roli głównej, zwłaszcza jeśli lubi się kryminały. :)
Usuń