„Zakochania” to moje pierwsze zetknięcie z Javierem Mariasem, uznanym i popularnym pisarzem hiszpańskim. Moją uwagę zwróciła intrygująca okładka i nie wahałam się długo z decyzją o wypożyczeniu tej książki, która przenosi nas do współczesnego Madrytu, gdzie mieszka Maria Dolz, pracownica jednego z tamtejszych wydawnictw. Odwlekając nieco punktualne stawianie się do niezbyt absorbującej pracy codziennie rano pije kawę w ulubionej kafejce. Jej uwagę przyciąga para małżeńska, którą w myślach określa jako „idealną parę”. Mężczyzna dobiegający pięćdziesiątki i nieco młodsza kobieta znajdują taką radość w swoim towarzystwie, tak promieniują szczęściem, że mimowolnie Maria uznaje ich za optymistyczny i stały element swojego dnia, który pozytywnie ją nastraja na pozostałe godziny. Pewnego dnia para przestaje się pojawiać, a Maria przypadkiem dowiaduje się o zabójstwie, którego ofiarą padł spotykany przez nią codziennie mężczyzna. Miguel Desverne – bo tak się nazywał – został napadnięty przez żebraka i zadźgany nożem. Maria spotyka wkrótce jego żonę i po raz pierwszy w historii ich nietypowej "znajomości" odbywa z nią rozmowę, która jest później kontynuowana w mieszkaniu Desverne'ów. Wchodząc w życie „idealnej pary” Maria natyka się na informacje, które podważają przypadkowość zabójstwa. Czy było to morderstwo z premedytacją?
Mam złą wiadomość dla miłośników kryminałów. Choć streszczenie zapowiada śledztwo ws. morderstwa, ta książka nie jest kryminałem. Nie jest to również łatwa lektura, trudno czytać tę książkę w autobusie czy tramwaju, gdyż łatwo można zgubić wątek, chociaż warstwa fabularna książki jest dość wątła. Tak naprawdę niewiele się dzieje. Maria, choć od pewnego momentu prowadzi swego rodzaju śledztwo, rozgrywa je głównie w myślach rozpatrując możliwe scenariusze i warianty zdarzeń. Przy czym jej rozważania dotyczą w znacznej mierze stosunków międzyludzkich, przypuszczeń, możliwych rozmów i sytuacji, które być może w ogóle się nie odbyły. W tym labiryncie rozważań, dygresji, przypuszczeń i refleksji czytelnik albo się zagubi, albo zacznie smakować słowo. Nie można tej książki czytać w pośpiechu, lektura książki wymaga skupienia, co jest spowodowane wielopiętrowymi zdaniami złożonymi i dygresyjnością.
Dużą rolę w tekście odgrywają trzy książki, do których Maria wielokrotnie powraca w swoich rozważaniach i rozmowach. Te książki stają się niejako punktem odniesienia do miłości, zdrady, lojalności, śmierci, żałoby. Analiza tekstu pozwala na ciekawe spojrzenie na teksty, które znamy („Trzej muszkieterowie” Dumasa, „Makbet” Szekspira) i których nie znamy („Pułkownik Chabert” Balzaca). Sądzę, że sięgnę po opowiadanie Balzaca z czystej ciekawości właśnie dzięki książce Mariasa.
Miguel i Luisa, „idealna para”, nie odsłaniają swego oblicza. Nie dowiemy się o nich wiele więcej niż Maria sobie wyobrażała podczas codziennych „spotkań” w kafejce. Maria też zresztą jest postacią dość zagadkową, choć to właściwie ona jest narratorem powieści i ona zaznajamia nas z metafizyką uczuć.
Duże wrażenie zrobił na mnie początek i druga połowa książki, gdy Maria wikła się w romans, który przyczynia się do odkrycia pewnych niepokojących faktów dotyczących morderstwa Miguela. W pierwszej połowie książki, po interesującym początku, jest nieco nudnawo. Gdy jednak przyzwyczaimy się do rytmu i stylu opowieści możemy całkiem często odkryć zdanie, sentencję, refleksję, która dotrze do naszego serca, gdyż dotyczy stanu zakochania i relacji między partnerami w związku uczuciowym. Nie zdziwię się jednak, jeśli część z Was uzna tę książkę za nudną.
Ta książka – jeśli się nie zniechęcimy rozbudowanymi dygresjami – pozwala na chwilę zastanowienia nad różnymi obliczami miłości, rolą partnerów w związku, komplikacjami, które naznaczają nasze uczucie i życie. Kończąc lekturę nie dowiemy się, jakie jest rozwiązanie zagadki morderstwa Miguela, gdyż tę kwestię autor pozostawia otwartą. Nie pojmiemy też do końca natury miłości i lojalności, ale to - umówmy się - zadanie niewykonalne. Niejednoznaczne zakończenie nie rozczarowuje, jest ono utrzymane w duchu książki: ulotne, zaskakujące i… może nawet obiecujące.
Javier Marias (ur. 1951) - hiszpański pisarz. Swoją pierwszą powieść napisał w wieku 17 lat. W latach 1983-1985 był wykładowcą literatury hiszpańskiej i lektorem języka hiszpańskiego na Uniwersytecie Oksfordzkim. Jego powieść "Serce tak białe" odniosła wielki sukces komercyjny i przyniosła mu uznanie krytyków. W 1997 otrzymał International IMPAC Dublin Literary Award. Publikuje w tygodniku El Pais.
Autor: Javier Marias
Tutył oryginalny: Los Enamorientos
Wydawnictwo: Sonia Draga
Tłumacz: Carlos Marrodan Casas, Wojciech Charchalis
Rok wydania: 2013
Liczba stron: 376
Mnie do tej książki niesamowicie ciągnie, choć nie znam twórczości Mariasa.
OdpowiedzUsuńTym autorem na pewno warto się zainteresować :)
UsuńMam jego "Wszystkie dusze", ale jak widzę to łatwo piszący pisarz nie jest.
OdpowiedzUsuńInteresująco zaprezentowałaś książkę.
Nie jest to łatwa lektura, ale sądzę, że warto spróbować. Ciekawa jestem Twoich wrażeń po lekturze "Wszystkich dusz".
UsuńDziękuję za miłe słowa. :)
A ja tak na zasadzie luźnych skojarzeń- podoba mi się zwyczaj narratorki, aby odwlekać rozpoczynanie pracy codziennie rano pijąc kawę w ulubionej kafejce. Szkoda tylko, że kawiarenki są otwierane tak późno, abym mogła pójść przykładem bohaterki. Autora nie znam.
OdpowiedzUsuńTak, ja również chętnie skorzystałabym z takiej możliwości, ale nie każdy pracuje w madryckim wydawnictwie, gdzie dzień pracy zaczyna się nieco później niż u nas. :)
UsuńCzytałam tylko "Serce tak białe", ale już dość dawno temu. Pozostało mi po tamtej lekturze wrażenie, że to książka wymagająca czasu, przystanięcia, odseparowania od świata i zanurzenia totalnego, żeby naprawdę ją docenić. Na pewno kiedyś wrócę do tego autora.
OdpowiedzUsuńPo lekturze "Zakochań" całkowicie się zgadzam z Twoją opinią. Mam jednak wrażenie, że twórczość Mariasa warto poznać bliżej.
Usuń