Dużo dobrego słyszałam o tym kryminale. Miałąm okazję przeczytać „Kobietę bez twarzy”, a „Starsza pani wnika” miała być rozrywką w stylu kryminałów Joanny Chmielewskiej.
Detektywem z przypadku jest tu niejaki Jarcio, nieco zaniedbany, zbliżający się do trzydziestki człowiek, który mieszka w bloku z babcią, energiczną starszą panią. Agencję detektywistyczną założył pod wpływem impulsu, żeby coś robić i nie pozostawać na utrzymaniu starszej pani. Od razu nadarza się sprawa kryminalna, potem druga. Jarcio nawiązuje znajomości, szuka tropów, choć nie zdaje sobie sprawy, że w ślad za nim podąża babcia Halina, która stara się pomóc mu w śledztwie. Pomagają jej w tym koleżanki, a kolejne odkrycia należałoby jednak zapisać na konto wyjątkowo ciekawskich i nierozpoznawalnych dla otoczenia starszych pań, które w dodatku maskują się bezkształtnymi moherowymi berecikami. Czy agencja Jarcia odniesie sukces? Czy stanie się samodzielny? Oto jest pytanie.
Trudno tę książkę jednoznacznie sklasyfikować gatunkowo. Niby jest to kryminał z dużą dozą humoru, ale momentami bardziej przypomina powieść obyczajową z wieloma cennymi spostrzeżeniami, zwłaszcza w odniesieniu do stylu i jakości życia starszych osób.
Choć akcja zaczyna się morderstwem, to jednak akcja jest poprowadzona zupełnie dobrze mniej więcej do połowy książki. Potem miałam wrażenie jakiegoś niezdecydowania i „rozmieniania się na drobne”. Pojawiło się kilka wątków, w moim przekonaniu nadmiernie eksploatowanych (np. wątek zabójcy kotów). Ponadto, otrzymujemy wgląd w życie małżeńskie i uczuciowe babci Heleny, które – przyznam szczerze – jest dla mnie zupełnie niewiarygodne. W PRL-u naprawdę nie było kłopotów z rozwodami i nie trzeba się było męczyć z niekochanym człowiekiem, gdy ani państwo, ani religia (babcia Helena nie była specjalnie przywiązana do Kościoła) nie przeszkadzały.
Nie porwali mnie też bohaterowie. Najłatwiej było tu sympatyzować z babcią Helenką, ale w drugiej części książki jej postać dość przybladła. Jarcio jest zupełnie nieinteresujący, podobnie zresztą jak inni bohaterowie. Rozwiązanie intrygi kryminalnej jest całkiem zgrabne, ale akcja mogłaby być w moim przekonaniu bardziej skondensowana, bez nadmiernego rozwoju wątków pobocznych, co miało miejsce w drugiej części książki.
Za największy walor książki uważam ciekawe spostrzeżenia Autorki odnośnie jakości życia starszych ludzi w Polsce, ich jakże częstą „niewidzialność” w miejscach publicznych i brak empatii ze strony ogółu społeczeństwa. Intrygę kryminalną również uważam za udaną i poprowadzoną dość ciekawie, ale przytłoczona ona została w drugiej części książki przez wątki poboczne, w sumie nieistotne w śledztwie.
Jeśli poszukujecie rozrywkowej literatury z wątkiem kryminalnym na kilka wieczorów polecam tę książkę. „Starsza pani wnika” choć nie jest kryminałem idealnym, zawiera sporo interesujących elementów.
Autor: Anna Fryczkowska
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 440
Na ten tytuł poluję od dłuższego czasu. :) Miło przeczytać, że nie jest to totalny gniot, że posiada jakieś ciekawe elementy, chociaż szkoda, że nie trzyma cały czas dobrego kryminalnego poziomu... Zatem spokojnie i bez pośpiechu mogę dalej wyglądać kuszących promocji, żeby zachomikować tę książkę do swojej biblioteczki.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie :)
T książka na pewno nie jest gniotem, ale nie jest to też mistrzostwo świata. :)
UsuńPozdrawiam ciepło. :)
Dla mnie Jarcio jako nowy ideał męskości był tak niestrawny, że "Starsza Pani" po przeczytaniu powędrowała do kontenera.
OdpowiedzUsuńJarcio rzeczywiście może irytować ;)
UsuńCzytałam "Kobietę bez twarzy" i ogólnie rzecz biorąc książka przypadła mi do gustu...chociaż chyba bardziej jej fabuła obyczajowa. W kryminalnej tak sądzę autorce troszkę brak doświadczenia. Ale z ciekawości przeczytałabym i tę.
OdpowiedzUsuń"Kobieta bez twarzy" bardziej mi się podobała, ale "Starsza pani..." też jest niezłą lekturą.
Usuń