„Rozpisałam się grafomańsko.”
„Rodzina”, s. 314
Miałam duże wątpliwości, czy zamieszczać tu swoją opinię o obu książkach. Wynika to z faktu, że ich lektura nie przyniosła mi wiele satysfakcji. Ktoś może zapytać, po co po nie sięgałam, skoro krytycznie odniosłam się już do powszechnie chwalonej „Towarzyszki Panienki”. No cóż, wypożyczyłam obie książki z biblioteki dla mojej Mamy i gdy miałam je już na półce, to poświęciłam jeden wieczór na ich lekturę, a momentami przejrzenie, gdyż mimo dobrych chęci, nie byłam w stanie wgryzać się w każde słowo pani Moniki i analizować ich głębię.
Forma książek jest podobna do pierwszej części, tzn. krótkie obrazki sytuacyjne a to z przeszłości, a to pewne przemyślenia dotyczące czasów obecnych. W „Rodzinie” autorka koncentruje się na stosunkach panujących między Rodzicami, prowadzi z nimi rozmowy o początkach ich związku. Rozmowy z Ojcem, w moim przekonaniu, miały na celu złagodzenie jego wizerunku, pokazanie go jako ciepłego człowieka, samotnego i niezrozumianego, ani w domu, ani w działalności politycznej. Ciekawie zabrzmiała rozmowa z Matką, dość specyficzną osobą, ale zawarto tam nieco prawdy życiowej i sporo ciekawych stwierdzeń. W „Rodzinie” jednak najbardziej podobały mi się przemyślenia Autorki odnośnie późnego macierzyństwa. Rodząc syna w wieku 40 lat niejako była w zgodzie z tezami feministek i piewców liberalnego stylu życia, że najpierw trzeba się wyszaleć, zdobyć pozycję zawodową, a potem dopiero zakładać rodzinę. Po 10 latach jednak dochodzi do wniosku, że minusów takiego rozwiązania jest całkiem sporo i chyba jednak przeważają nad zaletami. Muszę tu przyklasnąć pani Monice, bo miała odwagę wyjść poza ustalone tezy przedstawicieli jej środowiska i podzielić się z czytelnikami swoimi przemyśleniami wynikającymi po prostu z doświadczenia życiowego.
„Oddech” jest zapisem odchodzenia ojca Autorki i pierwszych miesięcy żałoby. Mam wątpliwości czy ta książka w ogóle powinna ukazywać się drukiem. O ile w „Rodzinie” kilkakrotnie Autorka wspomina o naglących terminach narzucanych przez wydawnictwo, o tyle „Oddech” jest już książką pisaną w jaskrawo widocznej i odczuwalnej „męce twórczej”.
Był to zapis depresji Autorki, czas, w którym pogorszył się stan jej zdrowia i czytelnik to boleśnie odczuwa. „Z trudem piszę i mówię. Słowa wyciskam z siebie jak z tubki zaschniętego kleju” (s. 107) – rzeczywiście miałam takie wrażenie podczas lektury. Ponadto, nie mogąc znaleźć słów, ratowała się cytatami, np. dosłownym przytaczaniem komentarzy ze strony internetowej tabloidu czy podawaniem adresu strony internetowej z piosenką. Już chyba lepiej by było, żeby ta trzecia część się nie ukazała, bo czytając tę książkę odczuwałam znaczący dyskomfort i jednocześnie współczułam Autorce, że najwyraźniej była zobowiązana napisać tę książkę. Gdyby mogła, pewnie by z tego zrezygnowała. No, ale najwidoczniej nie mogła.
Na ostatnich kartach „Oddechu” Autorka zapowiada, że następna książka będzie o modzie i przyznam, że odetchnęłam z ulgą.
Tytuł: Rodzina
Autor: Monika Jaruzelska
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 288
Tytuł: Oddech
Autor: Monika Jaruzelska
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 272
Tytuł: Rodzina
Autor: Monika Jaruzelska
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Rok wydania: 2014
Liczba stron: 288
Tytuł: Oddech
Autor: Monika Jaruzelska
Wydawnictwo: Czerwone i Czarne
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 272
Mam na półce "Towarzyszkę panienkę", ale nie przywiązuje do niej większej uwagi... Zakupiłam ją raczej z ciekawości i faktu, że kosztowała złotówkę. Przyznam się jednak, że zainteresował mnie ten aspekt depresji... Pomyślę jeszcze czy czytać czy nie.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Książki - inna rzeczywistość
"Towarzyszka panienka" to zdecydowanie najlepsza z trzech książek wspomnieniowych Moniki Jaruzelskiej.
UsuńZastanawiam się jaki cel jej przyświecał tej pisarskiej twórczości.
OdpowiedzUsuńPodstawowym powodem była chyba podpisana umowa z wydawnictwem.
Usuń