Ta książka to chyba mój czytelniczy rekord: przeczytałam ją podczas jazdy autobusem do i z pracy, czyli w 40 minut. Nie wynikało to z jakiegoś zacięcia, że muszę ją skończyć, lecz po prostu tekstu jest tu niewiele, a i głębią przemyśleń książka nie powala.
Na 144 stronach zapisanych niejednokrotnie jednym bądź kilkoma zdaniami byli kochankowie - Adam i Luiza – prowadzą korespondencję o naturze miłości. Ich zerwanie po 5 latach związku było spowodowane niewiernością Adama prezentującego typowo męski punkt widzenia, któremu wydaje się, że ma pełną kontrolę nad swoimi zachowaniami i jest w stanie oddzielić seks od miłości. Uważa wręcz, że po zerwaniu, po którym roztrzęsiona Luiza przeprowadziła się na drugą półkulę, należy mu się przyjaźń ze strony porzuconej kochanki.
Luiza początkowo jest mocno wytrącona z równowagi, ale sytuacja ulega stopniowej zmianie, gdy na horyzoncie pojawia się nowa osoba w tym układzie…
Ich korespondencja toczy się wokół miłości. Czy miłość można wywołać celowo? Czy istnieje napój miłosny, który może skłonić drugą osobę do obdarzenia miłością konkretnej osoby? Adamowi wydaje się, że jest w stanie swoimi działaniami sprowokować dowolną kobietę do zakochania się w nim. Luiza jest dość sceptyczna, ale podejmuje tę grę.
Przyznam, że choć w książce można odnaleźć kilka zgrabnych bon-motów, to nie porwała mnie ona. Mimo usiłowań autora, nie znalazłam w niej nic odkrywczego, a tajemnica, która zostaje wyjaśniona się w ostatnim liście właściwie nie niesie żadnego zaskoczenia. Bohaterowie są papierowi, ich relacja jest poprowadzona jednotorowo i bez finezji. Wymieniane przez nich uwagi na temat natury związku między kobietą a mężczyzną są banalne i mało poruszające. Chociaż może się mylę; niejedna feministka doznałaby chyba pewnego wzburzenia czytając opinie Adama, zwłaszcza na początku książki. :)
Mnie wystarczyła wzmianka w tekście o „Niebezpiecznych związkach”, żeby zorientować się, że w relacji bohaterów jest „drugie dno” i pewna intryga, która zostaje ujawniona na końcu.
Nie jest to w żadnej mierze książka odkrywcza, pobudzająca do refleksji i poszukiwań, ale może być zupełnie przyjemnym towarzyszem, np. podczas podróży. Do pozytywów zaliczyłabym również ładną okładkę oraz niewielką objętość.
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Tytuł oryginalny: L'Elixir d'amour
Wydawnictwo: Znak
Tłumacz: Wawrzyniec Brzozowski
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 144
Na 144 stronach zapisanych niejednokrotnie jednym bądź kilkoma zdaniami byli kochankowie - Adam i Luiza – prowadzą korespondencję o naturze miłości. Ich zerwanie po 5 latach związku było spowodowane niewiernością Adama prezentującego typowo męski punkt widzenia, któremu wydaje się, że ma pełną kontrolę nad swoimi zachowaniami i jest w stanie oddzielić seks od miłości. Uważa wręcz, że po zerwaniu, po którym roztrzęsiona Luiza przeprowadziła się na drugą półkulę, należy mu się przyjaźń ze strony porzuconej kochanki.
Luiza początkowo jest mocno wytrącona z równowagi, ale sytuacja ulega stopniowej zmianie, gdy na horyzoncie pojawia się nowa osoba w tym układzie…
Ich korespondencja toczy się wokół miłości. Czy miłość można wywołać celowo? Czy istnieje napój miłosny, który może skłonić drugą osobę do obdarzenia miłością konkretnej osoby? Adamowi wydaje się, że jest w stanie swoimi działaniami sprowokować dowolną kobietę do zakochania się w nim. Luiza jest dość sceptyczna, ale podejmuje tę grę.
Przyznam, że choć w książce można odnaleźć kilka zgrabnych bon-motów, to nie porwała mnie ona. Mimo usiłowań autora, nie znalazłam w niej nic odkrywczego, a tajemnica, która zostaje wyjaśniona się w ostatnim liście właściwie nie niesie żadnego zaskoczenia. Bohaterowie są papierowi, ich relacja jest poprowadzona jednotorowo i bez finezji. Wymieniane przez nich uwagi na temat natury związku między kobietą a mężczyzną są banalne i mało poruszające. Chociaż może się mylę; niejedna feministka doznałaby chyba pewnego wzburzenia czytając opinie Adama, zwłaszcza na początku książki. :)
Mnie wystarczyła wzmianka w tekście o „Niebezpiecznych związkach”, żeby zorientować się, że w relacji bohaterów jest „drugie dno” i pewna intryga, która zostaje ujawniona na końcu.
Nie jest to w żadnej mierze książka odkrywcza, pobudzająca do refleksji i poszukiwań, ale może być zupełnie przyjemnym towarzyszem, np. podczas podróży. Do pozytywów zaliczyłabym również ładną okładkę oraz niewielką objętość.
Autor: Eric-Emmanuel Schmitt
Tytuł oryginalny: L'Elixir d'amour
Wydawnictwo: Znak
Tłumacz: Wawrzyniec Brzozowski
Rok wydania: 2015
Liczba stron: 144
Trochę jego książek mam za sobą, najbardziej podobały mi się jego małe formy.
OdpowiedzUsuńDwie książki mam na półce... z tych nowszych, ale jakoś po nie nie na razie sięgam.
A z tą miłością różnie bywa.....wpierw pojawia się chemia i szczęśliwi Ci, jeżeli przejdzie ona w głębsze uczucie....
Miłość to trudna sprawa. Czasem starczy jedno zdanie na opisanie jej głębi, a czasem nawet 144 strony nie wystarczą. :)
UsuńJestem wielką fanką twórczości tego autora... "Napoju miłosnego" jeszcze nie czytałam, ale myślę, że mimo Twojej mało pozytywnej opinii to uczynię. Muszę sobie sama wyrobić zdanie :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
ksiazki-inna-rzeczywistosc.blogspot
"Napój miłosny" zyskał wiele pozytywnych opinii w blogosferze, ale mnie nie oczarował. Nie wykluczam, że to już nie ten wiek.;)
UsuńCzytałam dwie książki Schmitta wiele lat temu i miałam pozytywne odczucia, ale ta pozycja mnie rozczarowała. Niemniej jednak, podzielam Twoje zdanie, że zawsze warto przeczytać książkę, żeby wyrobić sobie zdanie samodzielnie. Pozdrawiam!
Czytałam dawno temu Oskar i pani róża, a potem Dziecko Noego tego autora, pamiętam, że były niesamowicie smutne, jedna o umieraniu, druga o wojnie. Kojarzę pozytywnie, choć parę lat od tego czasu minęło i dziś nieco krytyczniej oceniam to, co podobało mi się nawet kilka lat temu. A ładna okładka i niewielka objętość to chyba niezbyt pochlebna rekomendacja dla pisarza:)
OdpowiedzUsuńFakt, moja opinia nie jest pochlebna, ale zawsze staram się być szczera w opisywaniu swoich odczuć po lekturze, nawet wbrew ogólnym opiniom. Ta książka ma sporo pozytywnych recenzji, ale dla mnie była zbyt powierzchowna. Pozdrawiam!
UsuńCzytałam dotychczas tylko jedną pozycję, ale ponieważ moje wrażenia były zaledwie poprawne - specjalnie mnie do pisarza nie ciągnie. Myślałam, że "Napój miłosny" będzie dużo lepszą lekturą, tak wywnioskowałam z przeczytanych recenzji...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, w sieci sporo jest pozytywnych recenzji, ale parę krytycznych opinii też można znaleźć. Jeśli książka wzbudza kontrowersje to już plus dla niej, więc zachęcam do sprawdzenia. :)
UsuńAutor podkreśla ważne dla mnie tematy. Myślę że książkę pozyskam w najbliższym czasie. Seks i miłość nie zawsze idą w parze
OdpowiedzUsuńMój blog : https://viagra.edu.pl/