Historia powstania tego wydawnictwa jest dość niezwykła. Otóż w 1962r. wydawnictwo Czytelnik wydało antologię poetów polskich pt. „Poezja polska 1914 – 39). Jarosław Iwaszkiewicz, po lekturze wierszy, pewnego dnia podszedł do legendarnej Ireny Szymańskiej w kawiarni „Czytelnika” i przekazał jej egzemplarz tej książki ze swoimi karteluszkami, na których zapisał swoje wspomnienie danego autora. Wydawnictwo skopiowało te notatki i oprawiło tak uzupełnioną książkę u introligatora. Jak wspominała Irena Szymańska: „Jest to chyba najcenniejszy dar, jaki kiedykolwiek dostałam i najcenniejsza pamiątka, jaka pozostała mi po Jarosławie.”
Po raz pierwszy opublikowano „Marginalia” na łamach „Twórczości” w 1991 r., a po dwóch latach wydano je w formie książkowej. W wydaniu z 2004 r., które miałam przyjemność czytać, uzupełniono te notki o charakterystyki ludzi kultury, które były rozsiane w licznych tekstach Iwaszkiewicza: artykułach, dziennikach czy esejach.
Znajdziemy w tej książce różnobarwną i bardzo zróżnicowaną galerię postaci, które ożywają na chwilę dzięki wspomnieniu Jarosława Iwaszkiewicza. Oprócz tuzów przedwojennego i powojennego pisarstwa (Tuwim, Lechoń, Wierzyński, Miłosz, Gombrowicz i wielu innych) znajdują tu się też twórcy i osoby niemal kompletnie zapomniane. A często należy im się chwila zadumy i przypomnienie we współczesności.
Jaki charakter mają te zapiski? Przede wszystkim rzuca się w oczy ich niejednorodne źródło i spore zróżnicowanie jeśli chodzi o zawartość, charakter zapisu. Czasem jest to bowiem kilkuakapitowa, przemyślana notka z początkiem, środkiem i akcentem końcowym, a czasem to zaledwie kilka zdań wyrwanych z kontekstu lub zaledwie jedno charakterystyczne wspomnienie, scena, gest, który tkwi w pamięci autora i na trwałe kojarzy mu się z danym bohaterem. Trzeba przyznać, że często są to niebanalne i bardzo celne charakterystyki. Iwaszkiewicz nie kryje również, czy daną osobę darzył sympatią, czy też nie. Przeważnie unika jednak złośliwości. Jest tylko kilka osób, wobec których był nieco złośliwy, np. Marusia Kasprowiczowa.
"Była to dziwaczna i może niecierpliwiąca, bardzo piękna kobieta, która miała wielkie pretensje do życia. Nie bardzo wiedziała o tym, że jeśli chce się to życie przychwycić, że jeżeli się je chce pokazać, to należy myśleć i mówić o innych, tych, co to życie tworzą, a nie tylko o sobie. To jednak było także i wdziękiem pani Marii, to niefrasobliwe mieszanie wielkich i małych materii, a wszystkich we własnej filiżance, i wiercenie ich tylko własną małą łyżeczką. (…)” (s. 71)
A wspomnienie o Jerzym Putramencie bardzo mnie rozbawiło mając w pamięci jego późniejszą wszechwładność w PRL-owskim środowisku literackim.
Zasługą tych miniatur, impresji jest także przywołanie zapomnianych twórców, zresztą nie tylko pisarzy i poetów. Dla mnie na przykład takim odkryciem był wspomniany przez autora malarz Podola Kazimierz Przyszychowski. „(…) malarz, rodem z Ukrainy, autor bladych akwarel, obrazujących pejzaż i obyczaje podolskie. (…) Otóż „Opowiadania podolskie” Wołoszynowskiego zawsze mi przypominają podolskie akwarele Przyszychowskiego. Są tak precyzyjne, namalowane z taką znajomością rzeczy i tak głęboko sięgają w znaczenie literatury bałagulskiej. (…)” (s. 119) Źródło zdjęcia
Wspomnienia Iwaszkiewicza są ważnym świadectwem. Przecież obejmował on swoją pamięcią tak różne epoki literackie! Czasy wołyńskie, jeszcze przedrewolucyjne, przedwojenne salony literackie, środowisko skamandrytów oraz czasy powojenne. Większość portretów to wspomnienie osób z czasów przedwojennych lub z okresu wczesnej młodości autora. Wspomnień powojennych jest naprawdę niewiele. Znakomita większość wspomnień dotyczy osób, które znał. Jednym z zauważonych przeze mnie wyjątków od tej reguły jest notka poświęcona Marii Skłodowskiej-Curie, której Iwaszkiewicz nie znał osobiście, a przynajmniej nie wynika to z tekstu.
Czytając tę książeczkę poznajemy tych, których pisarz pamiętał i chciał tę pamięć utrwalić, niekiedy wbrew powszechnemu zapomnieniu. Z drugiej strony, widać w tych miniaturach wielki talent pisarski Iwaszkiewicza. Jedyne, czego mi brakowało w tej książce, to podanie źródła informacji o pochodzeniu danego wpisu. Całość bibliografii jest oczywiście podana na końcu, ale czytając dane wspomnienie nie wiemy, skąd ono pochodzi, a z uwagi na niejednorodną formę tych fragmentów literackich, byłaby to pomocna informacja. Lektura „Portretów na marginesie” była dla mnie wielką przyjemnością i oddechem od codzienności.
Autor: Jarosław Iwaszkiewicz
Wydawnictwo: Biblioteka Więzi
Rok wydania: 2004
Liczba stron: 176
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz