Fiodor Dostojewski (1821-81) Źródło zdjęcia |
Anna Dostojewska (1846-1918) Źródło zdjęcia |
Do Anny Dostojewskiej w Starej Russie
Petersburg, 7 lutego 1875
Najukochańsza Aniu!
Jestem tu straszliwie zajęty, na nic nie starcza czasu. Wczoraj przywalili mnie wręcz górą szpalt do przejrzenia. I to szpalt bez korekty drukarskiej i redakcyjnej. Przecież nie mogę całego dnia poświęcić nanoszeniu poprawek. Wczoraj, po napisaniu listu do ciebie, poszedłem do Pucykowicza, ale listu od ciebie nie było. Gdy wróciłem do hotelu, zastałem tam wezwanie od naczelnika rewiru, abym stawił się u niego w cyrkule 7 lutego (to znaczy dzisiaj) o godzinie dziewiątej rano w celu wyjaśnienia spraw paszportowych.
Wiedząc, że o dziewiątej rano nie będę w stanie stawić się w cyrkule, pojechałem tam bezzwłocznie. Nikogo nie zastałem, powiedziano mi, abym przyszedł wieczorem. O mało przez to nie spóźniłem się na seans pod dzwonem. Simonow cały czas nalega, abym dał przebadać sobie płuca. W tym celu muszę jednak przyjechać do niego pół godziny wcześniej, przypuszczam, że dzisiaj również mi się to nie uda, dobrze będzie, jeśli się nie spóźnię. Spod dzwonu pojechałem wprost do hotelu na obiad. Ten hotel "Znamienski" to straszliwa rudera, ceny zaś są niebotyczne. Ledwie siadłem do stołu, przyszedł Pucykowicz przynosząc mi liścik od ciebie. Nawiasem mówiąc, twoje listy otrzymuje on zawsze pod wieczór. Posiedział ze mną, póki jadłem obiad. Dochodzę do wniosku, że to bardzo przyzwoity człowiek.
Następnie pojechałem do cyrkułu. Trzymali mnie tam dwie godziny. Wreszcie zjawił się policjant, w którego gestii są paszporty. "Wydana została panu karta pobytu, jednak jest to dokument tymczasowy i wedle obowiązującego prawa dawno już należało ją wymienić na stały paszport". Masz ci los. Wdałem się więc z nim w dyskusję. Zastępca rewirowego (z Włodzimierzem w dziurce od guzika munduru) też wtrącił się do naszej rozmowy: "Nie oddamy panu tego dokumentu i koniec, musimy trzymać się przepisów". "Cóż mam wobec tego zrobić?" "Pokazać stały paszport". "A skąd go wezmę?" "Nie nasza sprawa". I cały czas w tym stylu. Ileż złośliwości jest jednak w tym narodzie. A wszystko tylko po to, aby poniżyć "pisarza", zadać mu bobu. Nie wytrzymałem i wreszcie powiedziałem: "W Petersburgu przebywa co najmniej dwadzieścia tysięcy osób bez stałych paszportów, a wy człowieka, którego wszyscy znają, traktujecie jak włóczęgę". "Bardzo dobrze wiemy, kim pan jesteś, że jesteś pan znanym w całej Rosji człowiekiem, ale musimy przestrzegać prawa. Zresztą niepotrzebnie się pan denerwujesz, jutro albo pojutrze zamiast karty wydamy panu zaświadczenie, przecież jest panu obojętne, czym się legitymuje". "Niech was diabli wezmą, trzeba mi to było powiedzieć na początku, to byśmy nie tracili czasu na próżną gadaninę!"
Potem pojechałem do łaźni. Gdy wróciłem do hotelu, napiłem się herbaty i zabrałem do korekty. Przesiedziałem nad nią do wpół do szóstej nad ranem. Po czym zwaliłem się, tak jak stałem, do łóżka. Nagle z sąsiedniego pokoju, który dotąd stał pusty, zaczęły mnie dochodzić jakieś chichoty, kobiece piski, męski basowy głos i trwało to dobre trzy godziny. Okazało się, że pokój wynajął jakiś kupiec, który zjechał doń z dwoma damami. I oto leżę w łóżku, nie mogąc zmrużyć oka, aż wreszcie udało mi się zasnąć. Obudziłem się o pierwszej w południe. Wszystkiego spałem więc jakieś cztery godziny. Obudziłem się bardzo poirytowany, a nawet jakby lekko podziębiony. Teraz muszę napić się herbaty, dokończyć list do ciebie, ubrać się, pojechać po twój list do redakcji i o wpół do trzeciej być u Simonowa. Czy zdążę wszystko to zrobić?
Do zobaczenia, Aniu. Ściskam i całuję dzieciaki. Dzisiaj znów, jak się wydaje, nie załatwię żadnej sprawy, za to skończyłem jednak z korektą i być może w nocy się wyśpię. Powieść Tołstoja czytam wyłącznie podczas seansów pod dzwonem, kiedy indziej nie ma na to czasu. Sama powieść dość nudna i wcale nic takiego nadzwyczajnego. Zrozumieć absolutnie nie mogę, czym oni się tak zachwycają.
Do zobaczenia, najdroższa Aniu, ściskam ciebie i całą dzieciarnię.
Twój bez reszty
F. Dostojewski
Historyk Kostomarow zachorował na tyfus, Wsiewołod Kriestowski również. Simonow mówi, że mamy obecnie do czynienia z epidemią tyfusu, kładzie bowiem ludzi niczym jakaś dżuma, co bardzo rzadko się zdarza. Ukochana Aniu, nie martw się jednak o mnie. Bóg ma nas w swojej opiece, wierzę w to niezachwianie, a ciebie kocham mocno.
Twój.
Fiodor Dostojewski
"Twój bez reszty" (Listy do żony) 1875-80
tłum. Zbigniew Podgórzec
Puls Publications Ltd.
Londyn 1999
Mam książkę i cieszę się na jej czytanie.
OdpowiedzUsuńJa ją tylko pobieżnie przejrzałam. Wydaje mi się, że Dostojewski koncentrował się w swoich listach do żony na sprawach codziennych i dość przyziemnych :)
UsuńHm, ale którą powieść Tołstoja ona czytał? Może chodzi o "Wojnę i pokój"?
OdpowiedzUsuń"Sama powieść dość nudna i wcale nic takiego nadzwyczajnego" - te słowa brzmią... niemiło. Albo Dostojewski zazdrościł Tołstojowi sławy i talentu, albo nie umiał poznać się na dobrych książkach. Sama nie wiem, co gorsze :)
Też się zastanawiałam, którą powieść Tołstoja miał Dostojewski na myśli i nie wiem. "Wojna i pokój" została wydana w 1869, czyli w 1875 r. raczej nie mogła być uznana za "nową", a "Anna Karenina" ukazała się w 1877 r.
UsuńWydaje się, że Dostojewski nie darzył Tołstoja sympatią i do żony pisał o tym otwarcie, bez skrywania swoich uczuć. ;)
Mam ją na swojej półce. Ze wszystkich pisarzy, to właśnie Dostojewskiego cenię sobie najbardziej. Cudny post.
OdpowiedzUsuńA to określenie - Twój bez reszty - jest po prostu boskie.
UsuńDzięki :) Dostojewski kochał swoją żonę i to widać w tych listach, ale. nie miała ona z nim lekkiego życia, oj nie.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńZnalazłam taki wpis :http://nonsensorka70.blog.pl/tag/anna-dostojewska/, który rzuca trochę światła na pisarza i jego charakter.
UsuńBycie żoną Dostojewskiego nie było łatwe. Na pewno warto przeczytać jej "Wspomnienia".
Usuń