Pisałam już chyba nawet na tym blogu, że podroż do Lwowa jest moim marzeniem. Niby tak niedaleko, a jednak... jakoś nie po drodze. Za dużo tych ścieżek, na których jeszcze mnie nie było. Z drugiej strony to dobrze, bo pozostają w sferze marzeń.
We Lwowie byłam tylko raz, a to miasto zasługuje na bliższe poznanie. Ogromna ilość wzruszeń wiąże się z tym miejscem. Warto mieć je na uwadze przy planowaniu krótkich wyjazdów. Mam nadzieję, że kiedyś tam jeszcze wrócę. :)
To zdjęcie mam nadzieję jest zadedykowane dla mnie :) bezczelna się zrobiłam, nie ma co. Ale uwielbiam takie klimaty, operę Garnier oglądam z zewnątrz niemal codziennie za każdym pobytem, a zwiedzanie wnętrza to jedno z piękniejszych przeżyć.
Życzenie spełnione :) Opera we Lwowie jest piękna i dostojna. A propos opery paryskiej, to przypomniała mi się taka książeczka dla dzieci "Misiowa piosenka". To głównie obrazki mające na celu trenowanie spostrzegawczości, a w treści chodzi o to, że mały niedźwiadek w pogoni za pszczółką trafił z lasu do miasta, potem do opery. Jego tata go gonił i w operze udało mu się nawet zaistnieć na scenie ku konsternacji, a później przerażeniu widowni. Ale wszystko kończy się dobrze, a oba misie znajdują niecodzienne miejsce na sen zimowy ;)
Czuję się dopieszczona :) i mam nadzieję, że nie zabrzmiało to dwuznacznie. Dziękuję, dziękuję, tu pochylam się w ukłonach do ziemi. Zgaduję, że misio starszy i misio junior usnęli na scenie lub w garderobie dla artystek. :)
Pisałam już chyba nawet na tym blogu, że podroż do Lwowa jest moim marzeniem. Niby tak niedaleko, a jednak... jakoś nie po drodze.
OdpowiedzUsuńZa dużo tych ścieżek, na których jeszcze mnie nie było. Z drugiej strony to dobrze, bo pozostają w sferze marzeń.
We Lwowie byłam tylko raz, a to miasto zasługuje na bliższe poznanie. Ogromna ilość wzruszeń wiąże się z tym miejscem. Warto mieć je na uwadze przy planowaniu krótkich wyjazdów. Mam nadzieję, że kiedyś tam jeszcze wrócę. :)
UsuńTo zdjęcie mam nadzieję jest zadedykowane dla mnie :) bezczelna się zrobiłam, nie ma co. Ale uwielbiam takie klimaty, operę Garnier oglądam z zewnątrz niemal codziennie za każdym pobytem, a zwiedzanie wnętrza to jedno z piękniejszych przeżyć.
OdpowiedzUsuńŻyczenie spełnione :)
UsuńOpera we Lwowie jest piękna i dostojna. A propos opery paryskiej, to przypomniała mi się taka książeczka dla dzieci "Misiowa piosenka". To głównie obrazki mające na celu trenowanie spostrzegawczości, a w treści chodzi o to, że mały niedźwiadek w pogoni za pszczółką trafił z lasu do miasta, potem do opery. Jego tata go gonił i w operze udało mu się nawet zaistnieć na scenie ku konsternacji, a później przerażeniu widowni. Ale wszystko kończy się dobrze, a oba misie znajdują niecodzienne miejsce na sen zimowy ;)
Czuję się dopieszczona :) i mam nadzieję, że nie zabrzmiało to dwuznacznie. Dziękuję, dziękuję, tu pochylam się w ukłonach do ziemi. Zgaduję, że misio starszy i misio junior usnęli na scenie lub w garderobie dla artystek. :)
UsuńMiśki odwiedziły oczywiście garderobę i parę innych pomieszczeń za sceną, ale na sen zimowy wybrały sobie dach opery paryskiej :)))
UsuńTaki dach to i ja bym sobie wybrała na legowisko. Oglądałam go z ostatniego piętra Galerii Lafayette - imponujący widok i wiele ciekawych zakamarków.
OdpowiedzUsuń