Martin Clay, młody naukowiec, dość często zmieniający obiekt swoich badań, przyjeżdża z żoną i kilkumiesięczną córeczką do domu na wsi, aby skończyć książkę o wpływie nominalizmu na piętnastowieczną sztukę niderlandzką, swojej najnowszej pasji badawczej. Jest już solidnie spóźniony, gdyż w tzw. międzyczasie uległ obsesji malarstwem „Mistrza Misternego Listowia”, a terminy wynikające z biegnącego urlopu naukowego nieubłaganie się zbliżają. Wiejska cisza i oddalenie od uroków cywilizacji mają zapewnić mu spokój i niezbędną koncentrację do osiągnięcia założonego celu.
Pewnego dnia jednak, w domu Martina i Kate pojawia się ich sąsiad Tony Churt, właściciel podupadającej rezydencji. Gdy niespodziewanie zaprasza ich do siebie okazuje się, że głównym celem tej kurtuazji jest uzyskanie opinii londyńskich naukowców powiązanych z rynkiem sztuki co do wartości obrazów, w których posiadaniu jest sąsiad. Pośród kilku przedstawionych płócien jedno przyciąga uwagę Martina i choć widział je tylko przez moment, wydaje mu się, że jest to nieznany obraz Petera Breugla. Czy tak rzeczywiście jest? Czy specjalista od nominalizmu i "Mistrza Misternego Listowia" prawidłowo ocenił wartość dzieła? No cóż, właściciel obrazów ma pewne zakusy co do Martina i wyznaczył mu istotną rolę w planowanej sprzedaży obrazów, ale bohater książki postanawia przeprowadzić prywatne śledztwo, które ma wyjaśnić, czy ma szansę zostać odkrywcą nieznanego dzieła holenderskiego mistrza i przy okazji pozbyć się kłopotów finansowych… Czy uda mu się udowodnić autorstwo Breugla i przechytrzyć sąsiadów?
"Myśliwi na śniegu", mal. Peter Breugel Źródło zdjęcia |
Książka ta, mimo nominacji do Nagrody Bookera w 1999 roku, nie jest w Polsce zbyt znana. Sięgnęłam po nią zupełnie przypadkiem, głównie z uwagi na wątek dotyczący dzieła sztuki. I – prawdę mówiąc - ten właśnie wątek okazał się najbardziej fascynującym elementem książki. Michael Frayn prowadzi nas przez meandry życiorysu Petera Breugla, jak się okazuje będącego dość enigmatyczną postacią. Poznajemy czasy, w których żył i skomplikowaną sytuację polityczną Niderlandów w warunkach hiszpańskiej dominacji. Niesamowicie ciekawe jest również śledzenie razem z bohaterem powieści motywów obecnych na obrazach Breugla, zastanawianie się nad możliwymi kombinacjami i znaczeniami. Jest to niesamowicie wciągająca podróż, nawet dla mnie, która nie jest znawczynią twórczości niderlandzkiego malarza. Michael Frayn z pasją i znawstwem oprowadza nas po świecie Breugla prezentując odważne hipotezy i wersje. Moje uznanie wzbudziła umiejętność przekazania ogromnej ilości informacji o malarstwie Niderlandczyka, jak również pokazanie, jakim fascynującym tematem może być historia sztuki. Michael Frayn pobudza zmysł detektywistyczny czytelnika lepiej niż niejeden kryminał.
"Upadek Ikara", mal. Peter Breugel Źródło zdjęcia |
Współcześni bohaterowie książki nie wzbudzili, niestety, mojego większego zainteresowania. Wszyscy są dość bezbarwni i trudno było mi z kimkolwiek sympatyzować. Może tylko z Kate, której szczerze współczułam dzielenia życia z facetem, który co parę miesięcy zapala się do kolejnych pomysłów na życie. Inna sprawa, że opis ich małżeńskich relacji nie wygląda zbyt budująco. Tak naprawdę, para ta przeżywa poważny kryzys, choć nie są w stanie tego przyznać i o tym rozmawiać pokrywając niesnaski coraz dłuższymi chwilami milczenia. Martin nie jest zbyt sympatycznym typem człowieka, a to na nim skupia się uwaga czytelnika. Czytając książkę Frayna możemy być świadkami jak stopniowo ogarnia go coraz większa namiętność i żądza posiadania obrazu, zapomina o swojej rodzinie, pracy, w głowie ma tylko jedno pytanie: jak zdobyć ten obraz tak, żeby sąsiad nie zorientował się w jego wartości. Pod koniec książki opisywane sytuacje balansują już na granicy groteski, a kolejne perypetie Martina doprowadzają do coraz poważniejszych „zgrzytów” w jego życiu.
Czy autorem obrazu jest Breugel? Czy Martin miał rację? Czy jego opętanie miało sens i do czego doprowadzi?
Choć warstwa współczesna tej powieści nie wciągnęła mnie tak, jak tego oczekiwałam, czego głównym powodem była mało ciekawa osobowość głównego bohatera, to jednak z dużą przyjemnością podążałam śladami Breugla, możliwych tajemnic zawartych na jego obrazach oraz losów jego dzieł. Warto odbyć tę wędrówkę właśnie z uwagi na ten inspirujący i pobudzający do własnych poszukiwań wątek. Dzięki takim książkom malarstwo Breugla może wzbudzić zainteresowanie i pobudzić pasję poszukiwawczą u wielu potencjalnych miłośników sztuki.
Choć warstwa współczesna tej powieści nie wciągnęła mnie tak, jak tego oczekiwałam, czego głównym powodem była mało ciekawa osobowość głównego bohatera, to jednak z dużą przyjemnością podążałam śladami Breugla, możliwych tajemnic zawartych na jego obrazach oraz losów jego dzieł. Warto odbyć tę wędrówkę właśnie z uwagi na ten inspirujący i pobudzający do własnych poszukiwań wątek. Dzięki takim książkom malarstwo Breugla może wzbudzić zainteresowanie i pobudzić pasję poszukiwawczą u wielu potencjalnych miłośników sztuki.
Michael Frayn (ur. 1933) - brytyjski powieściopisarz i dramaturg. Jego książki cieszą się uznaniem krytyków i są wydawniczymi sukcesami. Najsłynniejsze tytuły to "Towards the end of morning" (1967), "Na oślep" (1999) i "Spies" (2002). Źródło zdjęcia
Autor: Michael Frayn
Tytuł oryginalny: Headlong
Wydawnictwo: Rebis
Seria: Salamandra
Tłumacz: Paweł Kruk
Rok wydania: 2001
Liczba stron: 372
A to mnie zainteresowałaś książeczką i to także z powodu Brueugla. Najbardziej lubię jego zimowe pejzaże (choć przyznam, że do końca nie rozróżniam klanu Brueglów. Podczas wakacji oglądałam wystawę Brueglów, nie miałam pojęcia, że było ich tylu, poza oczywiście Starszym i Młodszym. Chętnie dowiedziałabym się czegoś więcej o malarzu (a może są też jakieś wstawki o młodszym?), ponieważ to jeden z ulubionych malarzy mojej koleżanki, a dobrze wiedzieć co lubią i co podoba się znajomym. To skakanie z tematu na temat (odnośnie bohatera) jakieś takie mi znajome każdej soboty z rana, kiedy to mam tysiące pomysłów na zagospodarowanie czasu...
OdpowiedzUsuńNie dość, że Breuglów było dużo, to jeszcze Piotr (starszy) zmieniał pisownię swojego nazwiska :) Cieszę się, że mogłam Cię zachęcić do lektury. Jeśli lubisz malarstwo Breugla (a ze wszechmiar na to zasługuje), to książka powinna przypaść Ci do gustu.
UsuńTwoje sobotnie niezdecydowanie jest - zapewniam Cię - dużo sympatyczniejsze niż rozterki Martina :)
Znowu poprzekręcałam nazwisko malarza:) jestem w tym mistrzynią (niestety).
UsuńTak do końca, to nie wiem, czy ja to prawidłowo odmieniam, ale ważne, że wiadomo, o kogo chodzi :)
UsuńMam biografię Breugla, ostatnio się jej przyglądałam przy okazji spisywania biografii jakie posiadam w biblioteczce. Może kiedyś w końcu po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńJeśli przeczytasz biografię, to lektura "Na oślep" byłaby miłą kontynuacją :)
UsuńAniu, a czy możesz podać tytuł i autora.
UsuńFeliks Timmermans - Piotr Brueghel.
UsuńAniu, dzięki za tytuł.
UsuńMałgosiu, jak widać pisownia nazwiska naszego malarza jest rzeczą względną :) A książka wygląda na ciekawą.
Cieszę się, że książka Ci się spodobała. Osobiście bardzo ja lubię, szczególnie tę drugą jej stronę, esejowatą o Brueglu. Pisałem o niej na początku mojej kariery blogera. Książka pobudza wyobraźnię i jest nawet lepsza od kryminałów, masz rację/ Szkoda, że autor i ta książka są tak mało znani, ale dzięki Tobie już trochę bardziej :)
OdpowiedzUsuńOch, to chyba u Ciebie ją zauważyłam! Bardzo lubię czytać takie nieco zapomniane książki, a dzięki ulubionym blogerom można trafić na wiele inspiracji. Ja je sobie zapisuję, ale nie zaznaczam, u kogo się natknęłam na dany tytuł, a ludzka pamięć jest zawodna, jak widać :)
UsuńDziękuję za miłe słowa. Może wrócisz do pisania swoich opinii o książkach? Choćby raz na miesiąc?
Witaj!
OdpowiedzUsuńChciałabym Cię serdecznie zaprosić do udziału w moim nowym autorskim czytelniczym wyzwaniu pt. KLUCZNIK.
W skrócie - polega ono na czytaniu książek posiadających zaproponowane comiesięczne hasła-klucze, czyli kluczniki.
Szczegóły tutaj: http://recenzjeami.blogspot.com/2014/03/wyzwanie-czytelnicze-klucznik.html
Pozdrawiam.
Dziękuję za informację i zaproszenie. Wyzwanie zapowiada się interesująco. Jednak z uwagi na właściwe sobie niespieszne tempo czytania i pisania notek nie podejmuję się udziału w wyzwaniach z terminem miesięcznym. Pozdrawiam i życzę powodzenia!
Usuń