Źródło zdjęcia |
Dzisiejsza notka dotyczyć będzie nie książek, lecz butów. :) Postanowiłam, że się Wam zwierzę ze swoich ostatnich perypetii konsumenckich.
Jakiś czas temu, korzystając z fali wyprzedaży, kupiłam dziecku drugie buty zimowe, o numer większe niż obecne z nadzieją, że może wykorzystamy je również podczas kolejnej zimy. O tym, że wybór dobrze sprofilowanego buta dla dziecka to rzecz ważna, wiedzą wszyscy rodzice. Wszyscy też wiemy, że koszt pary butów dziecięcych jest w Polsce bardzo wysoki. Ale cóż, na dziecku się nie oszczędza. Dlatego też, postanowiliśmy kupić te zapasowe buty w sklepie Ecco. Firma znana, dobra, z moich własnych butów u nich kupionych jestem zadowolona. Cena z rabatem nie powalała przystępnością (349 złotych polskich), ale w końcu wyszłam z założenia, że za jakość się płaci, a dziecko mam jedno.
Butki piękne, wygodne, cud miód. Traf chciał, że w styczniu spadł śnieg, co nie jest anomalią pogodową w naszym kraju, postanowiliśmy więc wypróbować nowe obuwie. Próby odbyły się dwie, tylko dwie, gdyż nowe butki okazały się wyjątkowo śliskie. Wypuszczenie trzyipółlatka w nich na zmrożony śnieg groziło licznymi upadkami, a może i czymś gorszym. Ponieważ buty nie kosztowały 10 złotych, lecz wielokrotnie więcej, postanowiłam złożyć reklamację. Po mniej więcej dwóch tygodniach otrzymałam odpowiedź od rzeczoznawcy Ecco, z której się dowiedziałam m.in. że:
"(...) Chód jest cechą indywidualną i jest różny u różnych osób co ma bezpośredni wpływ na to czy podeszwa ślizga się na danym podłożu. Ponadto potknięcia, upadki czy też "ślizganie" nie są efektem wad jakościowych obuwia natomiast jest to kwestia specyfiki chodu, rodzaju podłoża oraz warunków atmosferycznych w jakich obuwie jest użytkowane, za co sprzedawca ani producent nie ponoszą odpowiedzialności. (...)"
No cóż, na szczęście obecnie nie ma śniegu i mój synek może przemieszczać się w rzeczonych butach bezpiecznie, więc jednak z nich korzystamy, ale gdyby tej zimy jeszcze spadł śnieg to niewątpliwie wykorzystamy obuwie polskiej firmy na "B" :), które mimo "specyfiki chodu" naszego dziecka zdaje egzamin w warunkach zimowych i nie zagraża bezpieczeństwu naszego synka. Nie jestem pieniaczem, więc nie będę się dalej "kopała z koniem", ale po dogłębnej lekturze pisma od rzeczoznawcy firmy Ecco doszłam do wniosku, że skoro "specyfika chodu" tak istotnie wpływa na komfort poruszania się w butach dziecięcych firmy Ecco, to ja nie podejmę już próby kupna obuwia dla mojego synka w sklepach tej sieci.
Chciałabym również Was poinformować, że z uwagi na bardzo nasilony w ostatnich tygodniach zalew spamu zablokowałam możliwość komentowania dla anonimowych użytkowników. Mam nadzieję, że niedługo sytuacja się uspokoi i wtedy przywrócę tę możliwość. :)
"(...) Chód jest cechą indywidualną i jest różny u różnych osób co ma bezpośredni wpływ na to czy podeszwa ślizga się na danym podłożu. Ponadto potknięcia, upadki czy też "ślizganie" nie są efektem wad jakościowych obuwia natomiast jest to kwestia specyfiki chodu, rodzaju podłoża oraz warunków atmosferycznych w jakich obuwie jest użytkowane, za co sprzedawca ani producent nie ponoszą odpowiedzialności. (...)"
No cóż, na szczęście obecnie nie ma śniegu i mój synek może przemieszczać się w rzeczonych butach bezpiecznie, więc jednak z nich korzystamy, ale gdyby tej zimy jeszcze spadł śnieg to niewątpliwie wykorzystamy obuwie polskiej firmy na "B" :), które mimo "specyfiki chodu" naszego dziecka zdaje egzamin w warunkach zimowych i nie zagraża bezpieczeństwu naszego synka. Nie jestem pieniaczem, więc nie będę się dalej "kopała z koniem", ale po dogłębnej lekturze pisma od rzeczoznawcy firmy Ecco doszłam do wniosku, że skoro "specyfika chodu" tak istotnie wpływa na komfort poruszania się w butach dziecięcych firmy Ecco, to ja nie podejmę już próby kupna obuwia dla mojego synka w sklepach tej sieci.
Chciałabym również Was poinformować, że z uwagi na bardzo nasilony w ostatnich tygodniach zalew spamu zablokowałam możliwość komentowania dla anonimowych użytkowników. Mam nadzieję, że niedługo sytuacja się uspokoi i wtedy przywrócę tę możliwość. :)
:) choć powinnam raczej skomentować :( problemy z reklamacją zakupu. Otóż jestem w tej dziedzinie chyba championką w kwestii nieuwzględnionych reklamacji, choć wydaje mi się, że pieniaczką nie jestem, ale osądź sama - oto najciekawsze 1) biuro podróży zamiast zgodnie z umową zapewnić mi lot powrotny do Gdańska (stąd wylatywałam) przetransportowało mnie do Krakowa - reklamacja zwrotu kosztów nieuwzględniona, bo to nie biuro ponosi odpowiedzialność a przewoźnik i oni nie mają wpływu (zażalenie do egipskiego przewoźnika) 2) Operator sieci komórkowej nie przyjmuje reklamacji za samoistne włączenie się internetu w telefonie i korzystanie zeń na telefonie zgodnie z bilingiem przez 24 godziny na dobę- bo to wina producenta telefonów (zażalenie do Simensa czy Samsunga) 3) Operator sieci komórkowej - jak co roku nasyła na mnie panią z telefoniczną propozycją przedłużenia czasu trwania umowy na kolejne dwa lata, z telefonu korzystam (nie mam stacjonarnego) więc się zgadzam, rozmowa jest nagrywana podobno, podpisuję umowę i idę na zabieg do szpitala, nie zaglądam więc do papierów, a szkoda, bowiem przy płatności okazuje się, że podpisałam umowę na drugi numer, a kolejny mam aktywny jeszcze przez dziewięć miesięcy. Oczywiście mój błąd, iż nie skojarzyłam, że umowa wygasa za prawie rok, mój błąd, że nie przeczytałam w momencie odebrania umowy, ale licząc (o naiwności) na uczciwość operatora i fakt, iż umowa została nagrana złożyłam reklamację z prośbą o odtworzenie rozmowy, w której pani wyraźnie twierdziła, iż chodzi o przedłużenie czasu trwania umowy (niestety - podpisała pani umowę - mamy nadzieję, iż odpowiedz panią usatysfakcjonowała- możliwość oddania sprawy do warszawskiego sądu -skutecznie odstraszyła) 4) ubezpieczenie telefonu komórkowego przed uszkodzeniem mechanicznym-w moim przypadku upadek, czyli mechaniczne uszkodzenie okazało się nie objęte ubezpieczeniem. Gdybym podliczyła koszty strat spowodowane nierzetelnością sprzedawców rwałabym włosy na głowie. Dziś jestem w traumie, kiedy mam kupować kolejny sprzęt elektroniczny i podpisywać kolejną umowę. Tak więc witaj w klubie wystawionych do wiatru.
OdpowiedzUsuńMuszę przyznać, że nie mam tak bogatych doświadczeń w dziedzinie reklamacji :) Od wielu lat to pierwsza reklamacja, jaką złożyłam. :) Jeśli chodzi o sprzęt elektroniczny zostawiam te kwestie mężowi. Od wielu lat mam telefon na kartę i nie ulegam namowom przejścia na abonament. Suma sumarum chyba mi się to opłaca :)
UsuńNo, proszę - zamiast zwrocic kase, sprawili, ze jedna niezadowolna klientka nie dość, ze zadnych butow już u niech nie kupi, to jeszcze zniechęci piecdziesiat potencjalnych innych. Brawo! ;-))
OdpowiedzUsuńPrzyznam, że użyta argumentacja w odmowie przyjęcia reklamacji nieco mnie zdenerwowała i postanowiłam się "wywnętrzyć" tutaj.
UsuńDziecku już tam butów nie kupię, sobie być może tak, bo nie mam z nimi złych doświadczeń ;)
No za te 350 zł (sobie nie kupuję takich drogich, a na pewno dłużej bym w nic pochodziła...) mogliby opracować technologię mniej zależną od warunków atmosferycznych. Przynajmniej dla kozaków, haha :)
OdpowiedzUsuńJa dzieciom kupuję buty za 60 zł, pilnuję tylko, żeby były miękkie i nowe. Zdecydowaną część dnia i tak spędzają boso.
No właśnie stosunek ceny do jakości, a właściwie bezpieczeństwa, jest tym, co najbardziej mnie zmartwiło w tej sytuacji. Jak znam życie to te buty zimowe są na warunki zimy na południu Europy, a nie u nas, ale jeśli sprzedają je u nas, to muszą brać pod uwagę, że śnieg spadnie... Ale może nie ma tego złego, co na dobre nie wyjdzie. Chyba trochę zaoszczędzę na wydatkach na buty dziecięce, jeśli zacznę kupować gdzie indziej :)
UsuńA ja polecam nieco tańsze i krajowe Aurelki.
OdpowiedzUsuńI Mazurki, choć akurat nei testowałąm w numeracji dla maluchów.
Dzięki za namiar. Jeśli już mam płacić za dobre buty, to niech chociaż skorzystają na tym krajowi producenci :)
Usuń