"Sandomierz, 26 maja 1955
Co jest dla mnie ważne, co jest istotą moich pobytów w Sandomierzu, to to, że mogę zanurzyć się bez reszty w moim przyrodzonym żywiole - w literaturze, to znaczy w czytaniu i pisaniu. Tu dopiero widzę, jak wszystko inne: działalność społeczna, redakcja, teatr - jest mi obce i narzucone. Nawet rodzina jest elementem mniej istotnym i zastanawiam się chwilami, czy ja ich nie za mało kocham - skoro w życiu moim odgrywają raczej drugorzędną rolę. I tutaj przychodzi ta łatwość pisania, obfitość pomysłów, spokój fizyczny w stawianiu liter - bez pośpiechu. Myślę, że gdybym tu siedział po dwa lub trzy miesiące na rok - napisałbym całe tomy. Ten pobyt, dziesięciodniowy, bardzo ważny, bo mnie wciągnął w nurt komponowania Sławy i chwały bez żadnych trudności. Wszystkie osoby tej powieści drzemały we mnie przez tyle lat i obudziły się z łatwością. Gdybym posiedział tu miesiąc, miałbym połowę drugiego tomu, chce mi się pisać i nie mam tego stawiskowskiego strachu przed białym papierem. Wprawiło mnie skonstatowanie tego w dobry humor, mimo tego, że żołądek jak zawsze szwankuje. Ale miałem tym razem, w Domu Dziecka, warunki prawdziwie idealne. (...)"
Jarosław Iwaszkiewicz, Dzienniki, t. 1, s. 485 - 486
Wydawnictwo Czytelnik, 2007
Dzisiejszy Sandomierz i ten z 1955 roku to dwa różne światy. Często bywałem tam w dziecinstwie (ale później niż w 55':)) a także obecnie. Jest, a przynajmniej była, bardzo ciekawa wystawa poświęcona Iwaszkiewiczowi i jego pobytom w Sandomierzu na Zamku Kazimierzowskim. Dużo Sandomierz zawdziecza pisarzowi, a, jak widać z wpisu w dzienniku, także Iwaszkiewicz zawdziecza wiele temu miastu.
OdpowiedzUsuńParę lat temu byłam w Sandomierzu i zauroczyło mnie to miasto. Nawet byłam zdziwiona, że jest tak mało turystów (było to jeszcze przed epoką "Ojca Mateusza" :)) Iwaszkiewicz wielokrotnie przyznawał, że Sandomierz to jego miejsce na ziemi i przyjeżdżał tam regularnie.
Usuń"Nawet rodzina jest elementem mniej istotnym i zastanawiam się chwilami, czy ja ich nie za mało kocham - skoro w życiu moim odgrywają raczej drugorzędną rolę".
OdpowiedzUsuńCóż za szczerość, prawda? Czytałam pierwszą część dzienników, ale na ten fragment zupełnie nie zwróciłam uwagi.
"Dzienniki" są szczere do bólu, ale takie powinny być. Wielka w tym zasługa rodziny pisarza, gdyż pozwolili na ich wydanie bez skrótów.
UsuńBo literatura to coś więcej niż literatura :). Dla niektórych to życie, idea, cel i sens, wszystkiego co się czyni. I ja Iwaszkiewicza jestem w stanie zrozumieć, chociażby dlatego, że książki nigdy nie zdradzą, a z ludźmi... jest różnie.
OdpowiedzUsuńW Sandomierzu byłam w roku ubiegłym na krótkiej wycieczce i sądzę, że to zbyt mało, żeby móc się wypowiedzieć na temat tego historycznego miejsca. Ale zazdroszczę mu, że znalazł w swoim życiu taką przystań, gdzie mieszka on sam w czystej postaci i skąd może czerpać wenę. Wielki to dar.
Pozdrawiam :)
Pięknie powiedziane... Również pozdrawiam :)
Usuń