Trzy razy zaczynałam tę notkę zaliczając po drodze trwałe uszkodzenie pliku i zaginięcie kartki z gotowym tekstem. Chyba sprzysięgły się przeciw mnie jakieś złe moce. Jeśli czytacie ten tekst, to powiedzenie „do trzech razy sztuka” czasem się sprawdza. ;)
Do momentu przeczytania tej książki nie znałam twórczości Richarda Paula Evansa, chociaż zauważyłam kątem oka, że w mojej bibliotece dzielnicowej jego książki są często zachwalane jako świetne „czytadła”, a sam autor w notkach wydawniczych jest reklamowany jako „bestsellerowy autor”. OK, postanowiłam i ja zażyć przyjemności miłej lektury. :)
Bohaterką „Obiecaj mi” jest Beth Cardale, której wydawałoby się ustabilizowane życie rodzinne rozsypuje się w jednej chwili jak domek z kart w 1989 r. Zostaje sama z sześcioletnią córką nie mając wielu perspektyw, pozbawiona wsparcia rodziny. W tym dramatycznym momencie, a konkretnie w wigilijny wieczór, pojawia się w jej życiu tajemniczy oraz oczywiście nieziemsko przystojny mężczyzna o imieniu Matthew i wszystko się zmienia jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki… Beth nic nie wie o jego pochodzeniu, zajęciu, które wykonuje, rodzinie, a jednak w krótkim czasie ich więź staje się coraz silniejsza. Tylko czasem Beth zadaje sobie pytanie, kim jest Matthew i dlaczego tak mocno interesuje się jej rodziną?
Opowieść jest prowadzona przez Beth, która szykując się do rodzinnego spotkania przy wigilijnym stole w 2008 r., opowiada nam o niezwykłych wydarzeniach sprzed osiemnastu lat. Beth dzielnie stawia czoło przeszkodom, z którymi musi się mierzyć, a należą do nich chyba wszelkie możliwe plagi ze zdradą i chorobą na czele. Ogromną rolę w opowieści odgrywa jej miłość do córki oraz fascynacja tajemniczym Matthew, który w cudowny sposób zmienia jej życie na lepsze.
Tajemnicą, która jest rozwiązana na samym końcu książki jest pochodzenie Matthew. Nie jestem genialnym detektywem, który zgaduje najpóźniej w połowie czytanego kryminału, „kto zabił”, ale w przypadku „Obiecaj mi” domyśliłam się dziwnie szybko, kim jest Matthew i w czym leży jego tajemniczość. Może moim „problemem” w ocenie książki był fakt przeczytania całkiem niedawno „Będziesz tam?” Guiliaume’a Musso, również pełnej "magicznych" wydarzeń. Tamta książka nie powaliła mnie na kolana, ale doceniam fakt, że autor pisząc o wydawałoby się cudownej możliwości „powrotu do przeszłości”, zwraca uwagę na negatywne zjawiska z tym związane i tym samym skłania do refleksji, czy taki powrót miałby w ogóle sens. W „Obiecaj mi” takiej refleksji nie ma. Nie chcę pisać za dużo (czy ja już tego nie zrobiłam!?), bo powieść i jej rozwiązanie ma stanowić dla czytelników niespodziankę, ale mam nadzieję, że wyrażę się jasno, choć nie mogę dostarczyć Wam przykładów. Po lekturze, gdy zaczęłam się zastanawiać nad jakimś skojarzeniem, które przychodzi mi na myśl w związku z tą właśnie książką, uderzyło mnie, że właściwie wniosek jest jeden: lepiej być zdrowym i bogatym niż biednym i chorym… Traf chce, że wiedziałam o tym już przed lekturą tej książki. :)
Tak więc, w moim odczuciu, lektura „Obiecaj mi” nie wzbogaciła mnie duchowo. Bohaterka, mimo nieszczęść i trudnych sytuacji, które przeżywa, nie wzbudziła mojego większego zainteresowania. "Magia" książki na mnie nie zadziałała. Owszem, czyta się ją szybko i sprawnie, jest podzielona na krótkie rozdziały, ale po lekturze miałam wrażenie pustki. Albo stałam się malkontentką, albo zawsze nią byłam, albo po prostu nie mam ostatnio szczęścia do lektur. Po raz kolejny muszę napisać, że nie zachwyciła mnie ta książka. Z drugiej strony, jestem pewna, że dla niektórych czytelników ta lektura była poruszająca i na pewno ich odczucia będą odmienne od moich.
Fajnym pomysłem autora i wydawcy jest umieszczenie na stronie internetowej linków z przepisami na potrawy, które pojawiają się w książce. Tu je znajdziecie :) Może i ja wypróbuję przepis na bożonarodzeniowe muffinki jagodowo – maślankowe? :)
Książka nie jest trudna w odbiorze, na pewno momentami wzrusza i myślę, że znajdzie spore grono wdzięcznych odbiorców. Panie z mojej biblioteki mają rację, że Richard Paul Evans to sprawny autor, ale ja jednak szukam w literaturze nieco innych wzruszeń i emocji.
Richard Paul Evans (ur. 1962) - autor amerykański, którego wszystkie jedenaście powieści gościło na listach hitów „The New York Timesa”. Ich nakład sięgnął już jedenastu milionów, przetłumaczone zostały na dwadzieścia dwa języki, bijąc w wielu krajach rekordy sprzedaży. Evans jest laureatem wielu nagród. Jest też założycielem organizacji charytatywnej „The Christmas Box House International” na rzecz zaniedbanych i wykorzystywanych dzieci, za pracę w której uhonorowany został „Washington Times Humanitarian of the Century Award” oraz „Volunteers of America National Empathy Award”. Evans mieszka w Salt Lake City, w stanie Utah z żoną Keri i piątką dzieci. Strona internetowa autora jest tu.
Moja ocena: 3 / 6
Autor: Richard Paul Evans
Tytuł oryginalny: Promise meWydawnictwo: Znak
Tłumacz: Hanna de Broekere
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 296
Evans nie wszystkim sie podoba, a przy tym to strasznie nierówny autor, jeżeli chodzi o poziom ksiażek, przynajmniej moim skromnym zdaniem:)
OdpowiedzUsuńNie czytałam do tej pory jego książek, więc nie mogę wyrazić swojej opinii w tej sprawie, ale zapewne masz rację:)
UsuńSama niedawno czytałam tą książkę i osobiście raczej pozytywnie mnie zaskoczyła. Evansa od początku postrzegałam jako autora lekkich czytadełek i w tej kategorii wypadł naprawdę nieźle. Z pewnością nie jest to książka, która odmienia życie ale całkiem miła rozrywka między poważniejszymi pozycjami ;-)
OdpowiedzUsuń"Czytadełko" to dobre określenie :) Podoba mi się ;)
UsuńWygrałam tę książkę jakiś czas temu i od tej pory czeka na zmiłowanie. Jakoś niespecjalnie mnie zachęciłaś i podziwiam, że trzy razy pisałaś notkę! Mnie by coś trafiło :/ (nerwowa jestem). Ale muffinki robię namiętnie i wciąż i ciągle szukam nowych przepisów, więc to się przyda :D
OdpowiedzUsuńNajlepiej przeczytać książkę i samemu wyrobić sobie zdanie;)
UsuńTeż już byłam bliska "odpuszczenia" jeśli chodzi o ten tekst, ale z grubsza go odtworzyłam podczas urlopu :)
Mam nadzieję, że muffinki będą smakowały :)
Ostatnio przeczytałam pierwszą książkę z posiadanego przeze mnie zbiorku i moje odczucia były bardzo podobne do Twoich :)
OdpowiedzUsuńUff, dobrze wiedzieć, że nie jestem nieuleczalną malkontentką ;)
Usuń