„Tajemnica domu Arandów” to pierwsza część cyklu kryminalnego autorstwa Jerónimo Tristante, którego akcja toczy się w 2 połowie XIX w. w Hiszpanii, a głównym bohaterem jest Victor Ros. Jak to często mi się zdarza, tego cyklu również nie czytałam w kolejności chronologicznej. :) Notka dotycząca moich wrażeń z lektury drugiej części cyklu pojawiła się na samym początku istnienia tego bloga i byłam wtedy dość rozczarowana tą lekturą. Skuszona jednak pozytywnymi opiniami na temat pierwszej części i mając sentyment do dziejów Hiszpanii postanowiłam przeczytać „Tajemnicę domu Arandów”, która wprowadza nas w przygody detektywa Rosa.
Víctor Ros, młody przybysz z prowincji, będący na najlepszej drodze do zrobienia kariery w madryckim światku przestępczym, został detektywem dzięki szlachetnemu sierżantowi policji, don Armando Martinezowi, który dostrzegł w nim niezwykłą inteligencję i potencjał umożliwiający wyszkolenie detektywa idealnego. W 1877 roku Víctor Ros, już jako podinspektor, świeżo po przeniesieniu do Madrytu, prowadzi dwa śledztwa. Pierwsze dotyczy próby zabójstwa, której dopuściła się wobec męża doña Aurora, córka zubożałych arystokratów. Mówi się, że w sprawie maczały palce siły nadprzyrodzone, gdyż nad domem ciąży ponoć klątwa i już wcześniej dochodziło w nim do mrożących krew w żyłach wydarzeń. Drugie śledztwo, znacznie mniej interesujące dla wyższych sfer stolicy, poświęcone jest poszukiwaniu sprawcy okrutnych morderstw dokonywanych na prostytutkach.
Pierwsza część cyklu niewątpliwie jest lepsza niż druga, aczkolwiek nie jestem do końca usatysfakcjonowana. Na pewno mamy szansę poznać bliżej Victora Rosa, który z młodocianego rzezimieszka z Estremadury przekształcił się w praworządnego i inteligentnego stróża prawa. Główna w tym zasługa sierżanta Martineza, który jednak umiera na początku książki i jego postać pojawia się już tylko we wspomnieniach bohaterów.
Mimo lepszej opinii o tej książce niż o „Sprawie Czarnej Wdowy” nadal uważam, że sylwetka psychologiczna Victora mogłaby być bardziej dopracowana. Mimo wielu cech rasowego detektywa: logiki, spostrzegawczości, inteligencji, nowoczesności, uczciwości, nie mogłam się do niego przekonać i przywiązać. Jest on chyba zbyt doskonały, a jednocześnie dość sztywny i nie przemawia do mojej wrażliwości tak jak John Rebus czy Harry Hole. :)
Jak wynika z książki, ważnym momentem w karierze zawodowej detektywa Rosa było rozbicie siatki radykałów w Oviedo, w czym odegrał on niebagatelną rolę przenikając do tajnego związku. Mając na uwadze często podkreślane liberalne poglądy polityczne Victora, to zadanie, które przysporzyło mu sławy i przyczyniło się do awansu zawodowego, musiało być realizowane wbrew sobie i swoim przekonaniom. Ale – chociaż chętnie zapoznałabym się bliżej z tym fragmentem jego życia – autor ogranicza się do zaledwie klku zdań koncentrując się na jego pracy w madryckiej policji. A tutaj detektywa zajmują głównie dwie sprawy wspomniane powyżej.
Tytułowa sprawa domu Arandów ma wszelkie cechy powieści grozy: przeklęta księga, nierozwiązywalna wydawałoby się tajemnica, nienaturalne zachowania uczestników wydarzeń… Dzięki prowadzonemu śledztwu Victor zbliża się do siostry podejrzanej, w której skrycie się kocha. Ta sprawa może więc być dla niego nie tylko przepustką do dalszej kariery, ale i do szczęścia w miłości. Druga sprawa nie jest aż tak spektakularna i wśród zwierzchników podinspektora nie ma ochoty na prowadzenie poważnego śledztwa, gdyż dotyczy ona serii zabójstw madryckich prostytutek. Wątek dotyczący tych śledztw i początków pracy Victora w Madrycie rozpoczyna się ciekawie, ale w drugiej części książki akcja wyraźnie traci tempo, pojawiają się dodatkowe wątki i śledztwo się rozmywa w mnóstwie dodatkowych szczegółów. Nie muszę dodawać, że część z nich wydaje się zbędna. Autor chyba przesadził z wynajdywaniem nowych komplikacji i aspektów obu spraw, gdyż w miarę postępu lektury staje się to dość jałowe.
Bardzo interesowało mnie tło historyczne tego kryminału i chociaż „sparzyłam się” na „Sprawie Czarnej Wdowy”, to jednak miałam nadzieję, że poprzedzająca ją książka będzie pod tym względem bardziej dopracowana. Niestety, moja nadzieja okazała się być płonna, autor nie pokusił się o szerszą i głębszą panoramę społeczno-historyczną. Ponadto pisze o wydarzeniach historycznych swoistymi skrótami czytelnymi dla Hiszpanów i znawców historii tego kraju, a nie dla przeciętnego Europejczyka. Wspomina np. o wydarzeniach 1868 r. nie precyzując, co się wtedy wydarzyło, a przeciętny czytelnik nie ma pojęcia, że wtedy doszło do detronizacji królowej Izabeli II i powstała efemeryczna pierwsza republika. W innym miejscu, wspomniana jest królowa Izabela II oraz król Alfons bez wyjaśnienia kontekstu sytuacyjnego. Przez cała książkę przewijają się tylko utyskiwania, jakim to zacofanym krajem jest Hiszpania i że konserwatyści rywalizują z liberałami… Oczekiwałabym jednak czegoś więcej, bo nawet kryminał może pokazać kawałek historii i wskrzesić nieistniejące już miejsca.
Bardzo interesowało mnie tło historyczne tego kryminału i chociaż „sparzyłam się” na „Sprawie Czarnej Wdowy”, to jednak miałam nadzieję, że poprzedzająca ją książka będzie pod tym względem bardziej dopracowana. Niestety, moja nadzieja okazała się być płonna, autor nie pokusił się o szerszą i głębszą panoramę społeczno-historyczną. Ponadto pisze o wydarzeniach historycznych swoistymi skrótami czytelnymi dla Hiszpanów i znawców historii tego kraju, a nie dla przeciętnego Europejczyka. Wspomina np. o wydarzeniach 1868 r. nie precyzując, co się wtedy wydarzyło, a przeciętny czytelnik nie ma pojęcia, że wtedy doszło do detronizacji królowej Izabeli II i powstała efemeryczna pierwsza republika. W innym miejscu, wspomniana jest królowa Izabela II oraz król Alfons bez wyjaśnienia kontekstu sytuacyjnego. Przez cała książkę przewijają się tylko utyskiwania, jakim to zacofanym krajem jest Hiszpania i że konserwatyści rywalizują z liberałami… Oczekiwałabym jednak czegoś więcej, bo nawet kryminał może pokazać kawałek historii i wskrzesić nieistniejące już miejsca.
Chyba miałam zbyt wygórowane oczekiwania, stąd lekkie rozczarowanie. Niewątpliwie jednak pierwsza część cyklu jest ciekawsza od drugiej i dla osób poszukujących pewnej odmiany od kryminałów skandynawskich jest to interesująca propozycja mimo podniesionych przeze mnie braków. :)
Jerónimo Tristante (ur. 1969 r.) - profesor biologii i geologii jednocześnie darzy wielką miłością literaturę. Po wydaniu dwóch powieści: "Crónica de Jufré" (2003) i "El Rojo en el azul" (2005) napisał kryminał historyczny "Tajemnica domu Arandów" – pierwszy tom przygód detektywa Victora Rosa. W cyklu tym ukazały się jeszcze dwie części.
Moja ocena: 4 / 6
Autor: Jerónimo Tristante
Tytuł oryginalny: El misterio de la casa Aranda
Wydawnictwo: Noir sur Blanc
Tłumacz: Dorota Walasek – Elbanowska
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 406
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz