Dzięki naszemu synkowi zapraszamy do naszego domu gości, o których istnieniu do niedawna nie mieliśmy pojęcia. Chodzi oczywiście o bohaterów książeczek dziecięcych, których pojawia się u nas coraz więcej i więcej. Obecnie istnieje tak wielki wybór ciekawych propozycji, że naprawdę trudno wybrać te najlepsze, a właściwie te, które utrafią w gust naszego juniora. :) Gdy wchodzę do księgarni i docieram do regałów z książeczkami dla dzieci, doznaję oczopląsu i naprawdę nie wiem, co wybrać z tej masy książek. Wszystkich przecież nie kupię. A jednak trójka bohaterów z dwóch cykli książkowych zachwyciła naszego chłopca całkiem niedawno. Kim oni są? Z wielką przyjemnością przedstawiam Wam
Źródło zdjęcia |
Cynamona i Trusię
oraz
Źródło zdjęcia |
Elmera
Cynamon i Trusia to bohaterowie dwóch książeczek wydanych w Polsce autorstwa Ulfa Starka: „Wierszyki od stóp do głów” i „Wierszyki na okrągły rok”. Autorką ilustracji jest Charlotte Ramel. Z taką pewną nieśmiałością przymierzałam się do kupna tej książeczki, gdyż fizjonomie Cynamona i Trusi jakoś do mnie nie przemawiały. Niemniej jednak, naczytałam się tyle pochwał pod adresem obu książeczek i wierszyków w nich zawartych, że jednak dokonałam zakupu. I nie była to zła decyzja. :)
Cynamon to dość niepozorny chłopczyk z cechą charakterystyczną w postaci kępki włosów na okrągłej, rzucającej się w oczy głowie, z „patykowatymi” rączkami i nóżkami. :) Trusia to czarny króliczek, z różowym noskiem, nieodłączny towarzysz Cynamona.
W serii bardzo zabawnych wierszyków, wyjaśniających cel istnienia poszczególnych części ciała , poznajemy oboje bohaterów. Moim faworytem jest wierszyk o pupie i serduszku. :) Z kolei w „Wierszykach na okrągły rok” Cynamon i Trusia usiłują przywołać lato nader różnymi sposobami, które jednak nie są skuteczne, a czytelnik poznaje kolejne pory roku w niebanalnych tekstach i skojarzeniach.
Tym, co zwraca uwagę jest prosty, nieskomplikowany język, ciekawe skojarzenia i traktowanie czytelnika – dziecka jak partnera. Domyślam się, że tłumaczenie tych wierszy nie było łatwe i tym bardziej należy podkreślić rolę tłumacza na język polski. A jeśli reakcja mojego synka jest typowa, to tłumaczenie na pewno jest sukcesem. Główny odbiorca wierszyków w naszym domu lubi oglądać rysunki w obu książkach, lubi słuchać wierszyków (no dobrze, nie zawsze starcza mu cierpliwości, żeby dotrwać do końca, ale to jego cecha charakterystyczna :))) Sama zresztą lubię je czytać, gdyż dają pole do rozmaitych interpretacji, a rysunki, choć wykonane prostą kreską też dają pole do dyskusji. Skojarzenia autora są nawet czasami niepoprawne, ale z życia wzięte, tak więc my jesteśmy na TAK. :)
Tym, co zwraca uwagę jest prosty, nieskomplikowany język, ciekawe skojarzenia i traktowanie czytelnika – dziecka jak partnera. Domyślam się, że tłumaczenie tych wierszy nie było łatwe i tym bardziej należy podkreślić rolę tłumacza na język polski. A jeśli reakcja mojego synka jest typowa, to tłumaczenie na pewno jest sukcesem. Główny odbiorca wierszyków w naszym domu lubi oglądać rysunki w obu książkach, lubi słuchać wierszyków (no dobrze, nie zawsze starcza mu cierpliwości, żeby dotrwać do końca, ale to jego cecha charakterystyczna :))) Sama zresztą lubię je czytać, gdyż dają pole do rozmaitych interpretacji, a rysunki, choć wykonane prostą kreską też dają pole do dyskusji. Skojarzenia autora są nawet czasami niepoprawne, ale z życia wzięte, tak więc my jesteśmy na TAK. :)
Elmer to słoń w kolorową kratkę, który należy do stada słoni w typowym „słoniowym” kolorze. Mimo że Elmer jest „dobrym duchem” stada dostarczającym wiele radości i śmiechu, postanawia pewnego dnia opuścić stado i upodobnić się do swoich towarzyszy. Gdy wraca przemalowany na szaro nikt go nie rozpoznaje, ale jest dość smutno. Co zrobi Elmer? Czy się ujawni? Czy wróci do swoich kolorów? Czy odnajdzie swoją rolę w życiu?
To jest cudowna książka pokazująca odrębność i akceptację dla niej. Jest to ważna lekcja dla naszych najmłodszych. Książeczka jest pełna radosnych ilustracji, wprost buzująca kolorami, przyciągająca wzrok czytelnika. Tekst jest prosty i zrozumiały. Z bardziej praktycznego punktu widzenia sylwetka Elmera może służyć jako swoista matryca do nauki rozpoznawania kolorów przez dzieci oglądające książkę.
Książka i jej bohater wzbudziły furorę w moim domu. Elmer jest obecnie jedną z ulubionych książeczek, a kolorowy słoń wzbudza uśmiech na twarzy mojego dziecka. Bardzo udany pomysł na książkę. Elmer wzrusza i swoim optymistycznym podejściem wywołuje wiele ciepłych uczuć w małych i dużych czytelnikach. :)
Pozwólcie, że przedstawię Wam jeszcze jednego, tym razem muzycznego, gościa, który przez ostatnie tygodnie prawie nieustannie jest słyszany w naszym domu z uwagi na wyraźnie artykułowane życzenie najmłodszego członka rodziny. :)
Gdy tylko ta piosenka się zaczyna, nasz synek zaprasza nas do tańca, a od paru dni podśpiewuje sobie niektóre frazy. ;)
Sama jestem ciekawa, z kim nawiążemy jeszcze literacką znajomość dzięki naszemu synkowi. :)
I niech mi kto powie, że posiadanie dzieci nie poszerza horyzontów:-))
OdpowiedzUsuńOczywiście, że poszerza :) Obecnie dostępnych jest tak wiele książek, których nie znam ze swojego dzieciństwa, że siłą rzeczy są dla mnie zupełną nowością. :)
UsuńZnam się tylko z Elmerem, ale muszę zapisać sobie Cynamona i Trusię - zbliżają się święta i trzeba będzie obkupić dzieciarnię jakimiś ciekawymi prezentami :) Ja również dostaję oczopląsu w dziale z dziecięcymi książeczkami - jak mam coś kupić to spędzam tam dużo czasu. Polecam Pana Kuleczkę Widłaka.
OdpowiedzUsuń"Pana Kuleczkę" mam już na celowniku, jeśli mogę tak się wyrazić, ale fajnie, że to kolejna pozytywna opinia na temat tej książki, z którą się spotykam :)
UsuńPowiem szczerze, że z uwagi z ogromne stłoczenie na półkach książek dla dzieci, trudno mi coś wybrać w tradycyjnej księgarni i zwykle kupuję jednak w necie posiłkując się opiniami czytelników. Ten patent raczej się sprawdza, ale Elmera kupiłam w księgarni pod wpływem chwili. :)
Cynamona i Trusie bardzo lubimy i chetnie czytam mojemu Synkowi:), z Elmerem nie mielismy przyjemnosci, ale trzeba to zmienic:)
OdpowiedzUsuńElmer to naprawdę fajny gość. :)
UsuńCo do literackich zainteresowań twojego dziecka nie będę się wypowiadać, ale muzyczne gusta bardzo mi się podobają i też sobie podśpiewuję. :)
OdpowiedzUsuńMnie piosenki Joe Dassina również wprawiają w dobry nastrój i skłaniają do podśpiewywania, ale w wykonaniu 2,5-latka to jest naprawdę niezapomniane. :) W każdym razie "Champs Elysees" mają w jego języku ksywkę "abidi" ;)
UsuńWierzę, że przeżycia są niezapomniane. Dzieci bywają takie rozkosznie cudowne :)
OdpowiedzUsuń