Rozpoczynając przygodę z blogowaniem uznałam, że nie będę publikować stosików, biblioteczek, statystyk etc., gdyż mimo iż uznaję ten zwyczaj za sympatyczny na innych blogach, wydawało mi się, że u mnie nie zdawałoby to egzaminu z uwagi na dużo mniejsze "osiągi" w ilości przeczytanych książek w stosunku do bardzo wielu blogerów. Ale w następstwie ostatnich „grzechów” zakupowych na rozmaitych promocjach książkowych udało mi się dokonać porządków na półkach i doliczyłam się ponad 50 książek do przeczytania, która to liczba lekko mną wstrząsnęła. Nie jestem w stanie przewidzieć, kiedy uda mi się to wszystko przeczytać, a trudno mi zrezygnować z wypadów do bibliotek, na czym cierpią książki będące moją własnością lub pożyczone od znajomych. Biblioteka ma zawsze pierwszeństwo. :) W związku z powyższym „łamię się” i publikuję zdjęcia moich zaległości czytelniczych. Z góry przepraszam za niską jakość zdjęć, ale robiłam je wieczorem przy niezbyt dobrym świetle.
Całość zaległości (no dobrze, przyznaję się, że jest jeszcze kilka pojedynczych książek do przeczytania na innych półkach :)) :
Pierwsza półka:
druga:
i trzecia:
Druga rzecz, która się zmieni od dziś na blogu, to rezygnacja z oceniania książki w skali punktowej. Wydaje mi się, że umieszczenie mojej oceny wyrażonej w konkretnej skali może zniechęcić kogoś, komu książka mogłaby się spodobać, poza tym zdarza się, że mam dylemat, jaką ocenę wystawić, szczególnie często się waham między 4 a 5. Wszystkie książki dziecięce, o których tu piszę, oceniam bardzo wysoko, a jak porównać książkę dla dzieci z literaturą faktu czy psychologiczną? Myślę, że wystarczająca będzie moja opinia bez oceny :) I tak jest ona czasami dość nietypowa, ale zawsze szczera.
I skoro już się dziś przebiłam do komputera, to pokażę Wam zdjęcie będące zapowiedzią jutrzejszego spotkania w Domu Spotkań z Historią w Warszawie, a które może zainteresować miłośników piwa, Kresów i książki. :)
Dobrej nocy!
Rozumiem ten ból przesuwania własnych książek na koniec kolejki;)
OdpowiedzUsuńOj tak...
UsuńWitaj w klubie:).
OdpowiedzUsuńMole książkowe mają dość nietypowe problemy :)
UsuńInspirujący pomysł :) Nie wiem ile mam nieprzeczytanych własnych książek (muszę kiedyś policzyć, ale pewnie podobnie ile Ty). Dziś złożyłam kolejne zamówienie na książki, jestem niereformowalna. Dla mnie priorytet też mają książki z biblioteki, a że mam 4 karty (tyle członków rodziny) to mogę szaleć :) Kiedyś zachłanność książkowa mnie zgubi.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
W bibliotekach bywam na swoje konto, ale wybór jest naprawdę spory i aż żal nie wypożyczyć. Zawsze wpadnie mi coś ciekawego w oko, no i wracam z nowymi książkami i nieprzekraczalnymi terminami na przeczytanie ich :)
UsuńRezygnacja z punktowej oceny jest moim zdaniem bardzo trafnym pomysłem. To, że trudno wyznaczyć punktową ocenę to jedno, a drugie to fakt, że osoba czytająca mniej skupia się na tym co piszesz, bo i tak podsumowanie zawiera się w w ocenie.
OdpowiedzUsuńPochwalam zmianę :)
Zauważyłam u Ciebie Listy do córek, zazdroszczę egzemplarza :)
Dzięki, od pewnego czasu wystawianie ocen nieco mnie "uwierało" :)
Usuń"Listy do córek" czekają aż przyjdzie ich kolej podobnie jak II t. Dzienników :) Kupiłam je już dość dawno temu na jakiejś promocji, a niedługo potem natknęłam się na tę książkę w jeszcze korzystniejszej cenie w księgarni Dedalus i jak widzę jeszcze można ją kupić ( http://dedalus.pl/p/15/13115/listy-do-corek-jaroslaw-iwaszkiewicz-biografie-wspomnienia.html )
Ja biblioteczkę tak z grubsza nie ułożoną pokazywałam, ale stosów jeszcze nie, na razie sie nie złamałam stosowo.
OdpowiedzUsuńTraktuję ten post jako wyjątek i nie planuję powtórki, a jak będzie to przyszłość pokaże :)
UsuńJa też nie zamierzałam - i nadal nie zamierzam - publikować stosów i stosików. Z dwóch powodów: wolę swój blog bez "notek-zapychaczy" - nawet te wszystkie zabawy staram się raczej wrzucać jako dodatek do recenzji. A po drugie: ja muszę mieć odpowiedni nastrój, żeby sięgnąć po jakąś książkę ;) Te kupione zwykle czekają rok albo dwa (bo nie lubię za bardzo czytać nowości, o których się akurat wszędzie mówi), często też przynoszę z biblioteki jakieś książki, których potem jednak wcale nie chcę czytać ;) Albo pożyczam coś trzy razy i dopiero za trzecim zaczynam lekturę ;) (Popie oczy, wilcze gardło...)
OdpowiedzUsuńAle u innych zwykle stosiki oglądam :)
Mam bardzo podobne "objawy" :) Niektóre z książek na moich półkach czekają już baardzo długo na wolną chwilę. Największe wyrzuty sumienia mam jednak wobec przyjaciółki, z którą wymieniamy się książkami. Jej Marininę trzymałam chyba z pół roku. Dobrze, że ma do mnie cierpliwość...
UsuńJa rok temu pożyczyłam od siostry książkę, która do dziś leży u mnie na półce ;) Że nie wspomnę o książkach od rodziców, które zgarnęłam jeszcze przed ślubem (ponad trzy lata) :p No ale to rodzina, wybaczą... :p
UsuńPoruszyłaś dokładnie te same dylematy, które i mnie nurtują. O stosikach było już dużo (irytuje mnie już samo słowo), sama złamałam się już dawno i zaprezentowałam szerokiej publiczności upolowane zdobycze, czyli mamuty. Ludzie lubią to oglądać, a i sama często się inspiruję obcymi łupami, by w chwili, gdy kompletuję zamówienie w księgarni internetowej nie czuć pustki w głowie, której towarzyszy natrętne przeczucie, że zapomniałam o ważnej książce... W moim przypadku ma znaczenie, by nie zamawiać "po jednej", bo za przesyłkę płacę kosmiczne ceny.
OdpowiedzUsuńPunktowa ocena sprawia mi coraz więcej problemów. Często dawałam trójkę książkom, którym daleko było do ideału, ale w moich oczach ta trójka jednak była oceną pozytywną - ktoś inny być może odnalazłby w niej coś swojego. Wiele osób widząc "tylko" trójkę odbiera tę ocenę jako kompletne dno i deklaruje, że będzie ją omijać, co bynajmniej nie było moim zamiarem.
Więc, chyba, słuszne posunięcie, nad którym i ja się zastanawiam.
Oglądam stosiki u innych, ale w sumie rzadko coś zapamiętuję jako propozycję lektury. Bardziej do mnie przemawiają opinie czy ankiety ze wskazaniem ulubionych lektur, bo wtedy znajduję ciekawe i nieznane mi wcześniej tytuły.
UsuńTrójka kojarzy się wielu jednak z niezbyt pozytywną oceną szkolną i stąd chyba takie nieporozumienie :)
Przyjemnej lektury. Sama mam kilkanaście książek do przeczytania. Punktowych ocen nie stosuję dla mnie to bez sensu.
OdpowiedzUsuńDziękuję :)
UsuńPunktowe oceny podobały mi się, gdy byłam "czytaczką" blogów, ale teraz mam wątpliwości.
to mamy trochę podobne półki książek do przeczytania ;) u mnie też czeka "Cukiernia" (tylko całość), też jeszcze jedna książka Gabaldon (choć po przeczytaniu "Obcej" wcale mnie jakoś nie pociąga do kontynuacji) i też sporo jeszcze z promocji z Weltbildu ;) dlatego ostatnio próbuję się trzymać postanowienia, że nie kupuję więcej (za to aktywnie się wymieniam na LC więc na jedno wychodzi.. ;D)
OdpowiedzUsuńCo do zdjęć stosików, statystyk - mam podobne zdanie. Wrzuciłam chyba dwa, czy trzy zdjęcia stosów i raz jeden zrobiłam podsumowanie miesiąca, głównie z tego powodu, że próbowałam zaplanować sobie czytanie na ten konkretny miesiąc (nie umiem planować, to była próba pokonania tego, nieudana zresztą) i tyle z mojej kariery stosikowo-statystycznej. Nawet nie dlatego, że jakoś specjalnie to rozplanowałam, tylko zwyczajnie, czytam dużo i zabrakło już czasu na robienie zdjęć stosom czy liczenie ile przeczytałam. Tym bardziej, że (tak jak zresztą napisałam w tym moim jedynym zestawieniu) uważam, że to jakie książki czytam ma większe znaczenie od tego ile ich przeczytałam :D
"Cukiernię" mam oczywiście całą, ale trzeci tom pożyczyłam Mamie, która dwa pierwsze już przeczytała :) Ponieważ cena na promocji Weltbilda była tak korzystna, zdecydowałam się na kupno trzech części serii Gabaldon. Szczerze mówiąc nie sądziłam, że to są aż takie cegły! Na razie czekają na swój czas. Najlepsza byłaby jakaś długa podróż samolotem, ale się na razie nic nie kroi ;)
UsuńPlanowanie lektur do czytania mi nie wychodzi. Stawiam na spontaniczność. :) Ja nawet nie umiem się "zebrać w sobie", żeby przystąpić do jakiegoś wyzwania czytelniczego.
Ostatnie zdanie bardzo do mnie przemawia. Mam podobną opinię.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń