Możliwe, że z zawartości tego bloga nie można wysnuć wniosku, że historia jest moją pasją, ale kiedyś tak niewątpliwie było. W szkole historia była jednym z moich ulubionych przedmiotów. Przyznam jednak, że w mojej pamięci nie utrwalił się fakt Dymitriady i zdobycia Moskwy przez polskie wojska. Oczywiście podstawowe fakty znałam i znam, ale ten fragment historii nie był jakoś mocno artykułowany przez nauczycieli i nie podkreślano ewenementu tego zdarzenia. Gdy więc po wielu latach od ukończenia szkoły pojechałam do Moskwy przeżyłam swoisty szok, gdy niemal na każdym kroku natykałam się na wspomnienie tych lat, gdy Polacy rządzili na Kremlu. Widać, że ten moment w historii tkwi w naszych wschodnich sąsiadach jak cierń i z dumą pamiętają o ludziach, którzy przyczynili się do wypędzenia Polaków z Moskwy.
W polskiej literaturze – o ile mi wiadomo - Dymitriada również nie jest obecna, z tym większą ciekawością sięgnęłam po książkę Jacka Komudy poświęconą wyprawie Samozwańca. Cykl „Orły na Kremlu” składa się z czterech tomów, ja zapoznałam się z pierwszym z nich.
Głównym bohaterem jest szlachcic ziemi sanockiej, Jacek Dydyński, starszy syn Aleksandra Dydyńskiego i brat Przecława. Wraca on do rodzinnej wioski z wyprawy inflanckiej. Jeszcze nie wie, że uczestnicząc w jednej z walk na trakcie uwolni porwanego właśnie pretendenta do carskiego tronu podającego się za najmłodszego syna cara Iwana Groźnego, pozbawionego tronu przez Borysa Godunowa. Uwolnionego Dymitra traktuje niezbyt elegancko i dociera do domu, gdzie ostatnich dni dożywa jego ojciec. Na skutek rodzinnych zawirowań po śmierci Aleksandra Dydyńskiego Dydyński zmuszony jest wziąć udział w przygotowywanej właśnie wyprawie na Moskwę podejmowanej przez Dymitra i polskich wielmożów na czele z Jerzym Mniszchem, który planuje ożenek cara Dymitra z jego córką Maryną. Tom pierwszy kończy się, gdy wojska zebrane przez Samozwańca i popierających go magnatów wyruszają na Moskwę w 1604 roku.
Książka jest napisana ciekawie, język stanowi mieszankę współczesnego języka polskiego i staropolskich określeń i zwrotów. Część nazw i zwrotów staropolskich jest zresztą wyjaśniona na końcu tomu. Współczesny czytelnik z przyjemnością zanurzy się w tej opowieści, w której nie brakuje elementów awanturniczych i przygodowych, aczkolwiek można się również sporo dowiedzieć o ówczesnych obyczajach dzięki rozbudowanym opisom pojawiającym się w tekście książki co pewien czas.
Autor umiejętnie pokazuje kontrast między stosunkami społecznymi w obu sąsiednich krajach: z jednej strony szlachecka Rzeczpospolita ze swoim prawem wyboru króla w trakcie wolnej elekcji oraz do współdecydowania o kierunku przyjmowanej przez dwór królewski polityki, z drugiej zaś Moskwa ze swym srogim jedynowładztwem i okrutnymi metodami władzy.
Główny bohater jakoś mnie specjalnie nie zauroczył. Niejako mimowolnie nasuwają się porównania prozy Komudy z twórczością Sienkiewicza i bazując na tym porównaniu mogę jednak stwierdzić, że Dydyński i tak wydaje mi się dużo ciekawszy ze swymi szlacheckimi przywarami od posągowego Skrzetuskiego.
Czytałam „Samozwańca” z zainteresowaniem, aczkolwiek pod koniec miałam wrażenie nieco sztucznego rozciągania akcji, chyba w oczekiwaniu na kolejny tom przygód Dydyńskiego.;) Prawdę mówiąc, mimo rozpoczęcia wyprawy na Moskwę niewiele się dzieje w końcówce książki i z niecierpliwością oczekiwałam końca. Mam jednak przeczucie, że jeszcze wrócę do cyklu Jacka Komudy, gdyż jest to ciekawa literatura przygodowa osadzona w bardzo interesującym momencie historii Polski. Choć współcześnie jeszcze sobie z tego nie zdawali sprawy, opisywane wydarzenia doprowadziły w rezultacie do stworzenia moskiewskiej potęgi, co zaważyło na późniejszym losie Rzeczpospolitej.
Jacek Komuda (ur. 1972) - autor powieści i opowiadań historycznych osadzonych głównie w realiach Polski sarmackiej. Karierę pisarską rozpoczął w 1999 Opowieściami z Dzikich Pól. Bohaterem wielu jego opowiadań i powieści jest Jacek Dydyński – małopolski szlachcic-awanturnik. W 2009 rozpoczął cykl powieściowy „Orły na Kremlu”, którego głównym bohaterem jest właśnie Dydyński, a akcja dzieje się podczas wyprawy Dymitra Samozwańca na Moskwę w latach 1604-1606. W 2009 otrzymał nagrodę im. Leonida Teligi za marynistyczną powieść Galeony wojny. Jest współautorem gry fabularnej Dzikie Pola oraz scenariusza do gier komputerowych Wiedźmin i Earth 2160.
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 488
W polskiej literaturze – o ile mi wiadomo - Dymitriada również nie jest obecna, z tym większą ciekawością sięgnęłam po książkę Jacka Komudy poświęconą wyprawie Samozwańca. Cykl „Orły na Kremlu” składa się z czterech tomów, ja zapoznałam się z pierwszym z nich.
Głównym bohaterem jest szlachcic ziemi sanockiej, Jacek Dydyński, starszy syn Aleksandra Dydyńskiego i brat Przecława. Wraca on do rodzinnej wioski z wyprawy inflanckiej. Jeszcze nie wie, że uczestnicząc w jednej z walk na trakcie uwolni porwanego właśnie pretendenta do carskiego tronu podającego się za najmłodszego syna cara Iwana Groźnego, pozbawionego tronu przez Borysa Godunowa. Uwolnionego Dymitra traktuje niezbyt elegancko i dociera do domu, gdzie ostatnich dni dożywa jego ojciec. Na skutek rodzinnych zawirowań po śmierci Aleksandra Dydyńskiego Dydyński zmuszony jest wziąć udział w przygotowywanej właśnie wyprawie na Moskwę podejmowanej przez Dymitra i polskich wielmożów na czele z Jerzym Mniszchem, który planuje ożenek cara Dymitra z jego córką Maryną. Tom pierwszy kończy się, gdy wojska zebrane przez Samozwańca i popierających go magnatów wyruszają na Moskwę w 1604 roku.
Książka jest napisana ciekawie, język stanowi mieszankę współczesnego języka polskiego i staropolskich określeń i zwrotów. Część nazw i zwrotów staropolskich jest zresztą wyjaśniona na końcu tomu. Współczesny czytelnik z przyjemnością zanurzy się w tej opowieści, w której nie brakuje elementów awanturniczych i przygodowych, aczkolwiek można się również sporo dowiedzieć o ówczesnych obyczajach dzięki rozbudowanym opisom pojawiającym się w tekście książki co pewien czas.
Autor umiejętnie pokazuje kontrast między stosunkami społecznymi w obu sąsiednich krajach: z jednej strony szlachecka Rzeczpospolita ze swoim prawem wyboru króla w trakcie wolnej elekcji oraz do współdecydowania o kierunku przyjmowanej przez dwór królewski polityki, z drugiej zaś Moskwa ze swym srogim jedynowładztwem i okrutnymi metodami władzy.
Główny bohater jakoś mnie specjalnie nie zauroczył. Niejako mimowolnie nasuwają się porównania prozy Komudy z twórczością Sienkiewicza i bazując na tym porównaniu mogę jednak stwierdzić, że Dydyński i tak wydaje mi się dużo ciekawszy ze swymi szlacheckimi przywarami od posągowego Skrzetuskiego.
Czytałam „Samozwańca” z zainteresowaniem, aczkolwiek pod koniec miałam wrażenie nieco sztucznego rozciągania akcji, chyba w oczekiwaniu na kolejny tom przygód Dydyńskiego.;) Prawdę mówiąc, mimo rozpoczęcia wyprawy na Moskwę niewiele się dzieje w końcówce książki i z niecierpliwością oczekiwałam końca. Mam jednak przeczucie, że jeszcze wrócę do cyklu Jacka Komudy, gdyż jest to ciekawa literatura przygodowa osadzona w bardzo interesującym momencie historii Polski. Choć współcześnie jeszcze sobie z tego nie zdawali sprawy, opisywane wydarzenia doprowadziły w rezultacie do stworzenia moskiewskiej potęgi, co zaważyło na późniejszym losie Rzeczpospolitej.
Jacek Komuda (ur. 1972) - autor powieści i opowiadań historycznych osadzonych głównie w realiach Polski sarmackiej. Karierę pisarską rozpoczął w 1999 Opowieściami z Dzikich Pól. Bohaterem wielu jego opowiadań i powieści jest Jacek Dydyński – małopolski szlachcic-awanturnik. W 2009 rozpoczął cykl powieściowy „Orły na Kremlu”, którego głównym bohaterem jest właśnie Dydyński, a akcja dzieje się podczas wyprawy Dymitra Samozwańca na Moskwę w latach 1604-1606. W 2009 otrzymał nagrodę im. Leonida Teligi za marynistyczną powieść Galeony wojny. Jest współautorem gry fabularnej Dzikie Pola oraz scenariusza do gier komputerowych Wiedźmin i Earth 2160.
Autor: Jacek Komuda
Wydawnictwo: Fabryka Słów
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 488
Kiedy uczyłam się historii, nasi wschodni sąsiedzi bardzo dbali, byśmy poznawali fakty jedynie "wygodne"...
OdpowiedzUsuńRzeczywiście, tak było, ale dużą rolę miał (i ma) do odegrania nauczyciel...
Usuń