Agatha Christie dla wielu czytelników pozostaje niedoścignionym wzorem autora kryminałów. Większość jej książek jest mocno osadzona na angielskiej prowincji, a zbrodnia, choć początkowo niewytłumaczalna i zagadkowa, jest zawsze logicznie i precyzyjnie wyjaśniona. Martha Grimes, choć jest Amerykanką, zasługuje w pełni na miano następczyni Agathy dzięki serii kryminałów, których bohaterami są Richard Jury, oficer Scotland Yard, oraz Melrose Plant, arystokrata, który zrzekł się tytułu i dysponując ogromnym majątkiem, a nie mając nic lepszego do roboty, dzielnie współpracuje z Jurym w wyjaśnianiu zagadek kryminalnych.
„Zajazd Jerozolima” to piąty tom tej serii. Jego akcja toczy się w okresie tuż przed Bożym Narodzeniem. Inspektor Jury wyjątkowo źle znosi tę porę, która kojarzy mu się z samotnością i uświadamia, jak puste wydaje się jego życie. Niechętnie więc opuszcza rodzinny Londyn i wybiera się na święta do Newcastle, dokąd zaprosiła go okropnie nudna kuzynka. Podczas postoju w małej miejscowości udziela pomocy samotnej kobiecie, która zasłabła na cmentarzu. Skwapliwie przyjmuje jej zaproszenie na drinka i po miłej pogawędce oboje postanawiają zobaczyć się nazajutrz. Kiedy Jury przychodzi na spotkanie, okazuje się, że kobieta nie żyje. Inspektor chce wyjaśnić okoliczności jej śmierci i uczestniczyć w śledztwie prowadzonym przez miejscową policję, choć ci niespecjalnie są zachwyceni taką perspektywą. Niebawem wychodzi na jaw, że kobieta została w dzieciństwie adoptowana przez znaną rodzinę szlachecką i że coraz więcej tropów prowadzi do zajazdu „Jerozolima"… Nieuniknione jest także spotkanie Jury’ego ze starymi znajomymi, czyli Melrosem Plantem i ciotką Agathą.
W książce tej, a zwłaszcza w jej pierwszej części, panuje nastrój dość depresyjny, pełen smutku i przygnębienia spowodowany nastrojem inspektora Jury’ego, którego kondycji jest poświęcony początek książki. Jest on człowiekiem samotnym i ma tego świadomość, a zbliżające się Święta Bożego Narodzenia boleśnie podkreślają ten przykry fakt. Dlatego też, morderstwo Helen Minton, kobiety spotkanej przypadkowo na cmentarzu, a z którą poczuł instynktowną więź, wstrząsa nim do głębi. W drugiej części książki, gdy Jury prowadzi śledztwo, trafia on do pobliskiej posiadłości jednego z reprezentantów londyńskiej socjety i patrona literatów, u którego dochodzi do kolejnego morderstwa, jak się wydaje, powiązanego z poprzednim. Gości tam również dobrze znana Jury’emu kompania z Melrosem Plantem na czele. Oczywiście towarzyszy mu jego ciotka Agatha tradycyjnie pilnująca potencjalnego spadku po nim oraz Vivian, znana z poprzednich książek, tym razem bez swojego włoskiego narzeczonego. W niej skrycie podkochują się i Jury, i Plant, a ona sama jest traktowana przez ciotkę Agathę jako potencjalne zagrożenie przejęcia spadku po bratanku, w jej mniemaniu wcale nie hipotetycznego. :).
Czytałam wszystkie poprzednie części cyklu i uważam, że w tej akurat serii ważne jest czytanie książek – przynajmniej tych początkowych – we właściwej kolejności. To właśnie w pierwszych książkach cyklu zostały zarysowane postacie, które spotykamy w późniejszych tomach. Często również w kolejnych częściach cyklu pojawiają się wzmianki i odniesienia do wydarzeń, które miały miejsce wcześniej. Warto również wiedzieć, że tytuły kolejnych książek odnoszą się do nazw pubów, które w dość istotny sposób wiążą się ze zbrodnią będącą przedmiotem danego śledztwa.
Intryga kryminalna w „Zajeździe Jerozolima” z jednej strony rozwija się dość niemrawo, dość długo błądzimy w poszukiwaniu motywu. Ale zagadka jest nietuzinkowa, sięga daleko w przeszłość i dotyczy skomplikowanych ludzkich losów. Nie wszystko jest takie, jak się wydaje, ale, żeby odkryć prawdziwy obraz sytuacji, konieczna jest wyobraźnia i wyczucie, a tego nie brakuje inspektorowi Jury. Melrose i jego spostrzeżenia wynikające z obecności w rezydencji w charakterze gościa, są pomocne w śledztwie prowadzonym przez Jury’ego, aczkolwiek nie decydujące. Rozwiązanie zagadki opisanej w tym tomie cyklu nie jest standardowe i jak sądzę, dla wielu czytelników może się okazać nieco… rozczarowujące, choć nie mam pewności, czy użyłam dobrego słowa. Można sobie postawić pytanie, jak powinna wyglądać kara za wyrządzoną krzywdę? Czy decyzja inspektora była właściwa? Te pytania nasunęły mi się po przeczytaniu ostatniej stronicy książki.
Wielkim atutem książek z tej serii jest obecne w nich typowo angielskie poczucie humoru, którego gwarantami są Melrose i ciotka Agatha, a raczej ich szermierki słowne i „podchody”, kto kogo przechytrzy. W początkowych częściach cyklu próby urządzenia życia bratanka podejmowane przez ciotkę Agathę, oprócz tego, że wzbudzały uśmiech, budziły też moją irytację. W „Zajeździe Jerozolima” zabiegi Agathy powodowałyjuż tylko delikatny uśmieszek. Chyba przywykłam do jej stylu zachowania, a może autorka ją nieco bardziej polubiła. :)
Styl książki jest, jak zwykle, nienaganny, przywołujący najlepsze wzorce brytyjskich kryminałów. Angielska prowincja jest jak żywa, portrety ludzkie są zarysowane interesująco, acz – jak się okaże, nie zawsze tzw. pierwsze wrażenie odpowiada rzeczywistości. Przyznam, że pisarstwo Marthy Grimes stanowi dla mnie zagadkę. W przeszłości próbowałam czytać jedną z jej książek z cyklu z Emmą Graham, osadzonej na amerykańskim Południu i – choć rzadko mi się to zdarza – nie dałam rady przeczytać jej do końca. Tymczasem seria „pubowa” mnie oczarowała i z chęcią sięgam po kolejne części wydawane na szczęście po kolei, a nie, tak jak w przypadku m.in. Marininy, na „chybił trafił”.
Rozpoczynając znajomość z bohaterami tej właśnie serii należy mieć na uwadze, że w Polsce pojawiła się ona z dużym opóźnieniem. Obecnie wydawane tomy umiejscowione są w latach 80-tych XX w., co tłumaczy np. częstą potrzebę Jury’ego korzystania z ogólnodostępnych aparatów telefonicznych w pubach. ;) Czytając książki, których akcja toczy się 20 – 30 lat temu, dopiero do nas dociera, jak ogromny skok technologiczny się dokonał i w sumie nie dziwię się, że obecnie dzieci mają kłopot ze zrozumieniem, że całkiem niedawno telefony komórkowe nie były dostępne na wyciągnięcie ręki. Chyba zbytnio odbiegłam od tematu tej notki. :) A więc nie przedłużając, mimo że ta część jest dość nietypowa w porównaniu do wcześniejszych książek, gdyż autorka poświęciła mniejszą uwagę Melrose’owi i ciotce Agacie, to jednak bardzo dobrze mi się ją czytało. Kto lubi i ceni Agathę Christie, z pewnością polubi Marthę Grimes i jej bohaterów z serii o Jurym i Plancie. :)
Aby mieć świadomość, ile książek z tej serii możemy jeszcze przeczytać, podaję poniżej (za Wikipedią) listę kolejnych części serii „pubowej”:
Pod Huncwotem (The Man With a Load of Mischief, 1981, wyd. polskie 2008)
Pod Przechytrzonym Lisem (The Old Fox Deceiv’d, 1982, wyd. polskie 2008)
Pod Anodynowym Naszyjnikiem (The Anodyne Necklace, 1983, wyd. polskie 2009)
Pod Zawianym Kaczorem (The Dirty Duck, 1984, wyd. polskie 2010)
Zajazd "Jerozolima" (The Jerusalem Inn, 1984, wyd. polskie 2011
Help the Poor Struggler (1985)
Deer Leap (1985)
I Am the Only Running Footman (1986)
The Five Bells and Bladebone (1987)
The Old Silent (1989)
The Old Contemptibles (1991)
The Horse You Came In On (1993)
Rainbow’s End (1995)
The Case Has Altered (1997)
The Stargazey (1998)
The Lamorna Wink (1999)
The Blue Last (2001)
The Grave Maurice (2002)
The Winds of Change (2004)
The Old Wine Shades (2006)
Dust (2007)
The Black Cat (2010)
Martha Grimes (ur. 1931) - amerykańska pisarka, autorka przede wszystkim powieści detektywistycznych. Pracowała jako nauczycielka języka angielskiego, swoją pierwszą książkę napisała dopiero po ukończeniu czterdziestego roku życia. Najbardziej znane są jej książki z inspektorem Jurym i Emmą Graham. Strona internetowa pisarki jest tu.
Moja ocena: 4,5 / 6
Autor: Martha Grimes
Tytuł oryginalny: Jerusalem Inn
Wydawnictwo: W.A.B
Seria: Mroczna seria
Tłumacz: Grzegorz Sowula
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 344
Przypomniałaś mi, że miałam się zabrać za ten cykl... Lubię angielskie klimaty i taką niespieszność (byle nie za często i nie za dużo naraz).
OdpowiedzUsuńA co do skoku technologicznego, to masz rację, niby to lata osiemdziesiąte, które człowiek zna i pamięta, ale jakże inaczej wyglądały wtedy takie dochodzenia, śledztwa, technika kryminalistyczna... Aż się boję pomyśleć, co będzie za dziesięć lat:-)
Cykl jest naprawdę fajny i klimatyczny. Najlepiej zacząć od pierwszej części, żeby wczuć się w nastrój :)
UsuńA ja jakoś do Grimes mimo kilku prób nie mogę się przekonać. Ani seria pubowa ani hotelowa mi nie podchodzą.
OdpowiedzUsuńSeria hotelowa mnie też nie odpowiadała, ale z serią pubową bardzo się zaprzyjaźniłam. :) Ale tak już jest z gustami :)
UsuńUwielbiam tę serię Grimes. Mam nadzieję, że niedługo ukarze się w Polsce kolejna część.
OdpowiedzUsuńPrzed nami jeszcze sporo książek z serii do czytania. Pozdrawiam :)
UsuńCzytam Grimes i oczekuję kolejnych tomów serii. Wydawnictwo dawkuje powoli, więc nie wiadomo, czy będzie kontynuacja. Tak się nie zyskuje czytelników.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że grono czytelników kupujących kolejne książki jest jednak na tyle liczne, żeby wydawnictwo nie miało wątpliwości co do potrzeby kontynuacji serii z Jurym i Plantem ;)
Usuń