No i stało się! Mikołaj przyniósł Młodemu zestaw popularnych książeczek o życiu mieszkańców ulicy Czereśniowej. Niewtajemniczonym wyjaśniam, że są to tzw. książeczki obrazkowe, które na kilku twardych stronicach nie zawierają tekstu, a jedynie kolorowe ilustracje porażające bogactwem szczegółów i rozgrywających się historii z sympatycznymi bohaterami w roli głównej. Każda książeczka to inna pora roku, jest też piąta część prezentująca noc na ulicy Czereśniowej, ale przedstawione są te same miejsca, postacie również się powtarzają.
Ten typ książeczek jest nam znany, chociażby ze świetnego "Miasteczka Mamoko", ale tam bohaterami były zwierzaki, kosmici i różne fantastyczne istoty. Na ulicy Czereśniowej natomiast spotykamy się ze zwyczajnymi ludźmi, mieszkańcami tej sielskiej okolicy.
Książeczki cieszą oko, zachęcają dziecko do śledzenia kolejnych wydarzeń i opowiadania o nich. Jest to też okazja do rozmowy i wymiany poglądów między rodzicem a dzieckiem. Zapewniam Was jednak, że te książeczki mogą też dostarczyć dużo frajdy także dorosłym domownikom. Na zachętę przedstawiam Wam jedną z bardzo wielu historyjek, które można odnaleźć na kartach tych książek (z góry przepraszam za marną jakość zdjęć nie oddających żywej kolorystyki ilustracji).
Edward biegał,
a oboje jeszcze się nie znali.
Wiosną coś się zmieniło...
Edward przewrócił się na skórce od banana w obecności Agnieszki,
a ona udzieliła mu pomocy.
Potem udali się na spacer i miłą pogawędkę. :)
Latem biegali już razem...
Jesienią spotykali się już regularnie,
a nawet planowali wspólny wyjazd.
Pewnej nocy zaś zaczęła się zupełnie nowa historia... :)
Ostatnio bardzo lubimy odwiedzać mieszkańców ulicy Czereśniowej. Mam nadzieję, że ta wizyta również Wam się podobała. :)
Rotraut Susanne Berner
"Zima na ulicy Czereśniowej"
"Wiosna na ulicy Czereśniowej"
"Lato na ulicy Czereśniowej"
"Jesień na ulicy Czereśniowej"
"Noc na ulicy Czereśniowej"
Dwie Siostry, 2012, 2013
Oglądałam dwie książki z tej serii z moimi bratankami i zrobiły na mnie bardzo sympatyczne wrażenie. To niezwykłe, że bez słów można opowiadać tak ciepłe,ciekawe historie.
OdpowiedzUsuńTeraz jest wysyp tych książeczek. Miasteczko Mamoko pojawiło się w trzech odsłonach, jest jeszcze "Na wsi" i "W mieście" A. Migutscha i parę innych. Wszędzie można dopatrzeć się różnych ciekawostek i szczegółów, których odkrywanie nie tylko ciekawi dzieciaki, ale fascynuje dorosłych, którzy im towarzyszą w tej przygodzie. :)
Usuńuwielbiamy!! Czereśniowa to chyba ulubiona seria mojej córki:)
OdpowiedzUsuńMy też! :) Na początku nie kupiłam jednej części i to Tata nie mógł się doczekać, kiedy uzupełnimy zestaw :)
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńMary Poppins niestety nie poznałam w dzieciństwie, lecz zetknęłam się z nią jako dorosła osoba, tak więc nie mam podobnych konotacji z ulica Czereśniową. Ale niewykluczone (a raczej pewne), że autorka tych książeczek wykorzystała w nazewnictwie ulicy nazwę, którą kojarzyła z tej klasycznej dziecięcej literatury. :)
UsuńWidzę, że nie jestem jedyną, której na hasło "ulica Czereśniowa" automatycznie wskakuje skojarzenie z Mary Poppins :)
OdpowiedzUsuńA książeczka wygląda bardzo sympatycznie, skoro lubi ją Twój synek to muszę rozważyć, czy nie kupić jej i dla mojego :)
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńJeżanno, mój synek od pewnego czasu bardzo zainteresował się książeczkami obrazkowymi. Najpierw przetrenowaliśmy Mamoko, potem książki Mitgutscha, a w końcu trafiliśmy na serię o ulicy Czereśniowej i od pewnego czasu wieczorem nie ma czytania, tylko oglądanie i opowiadanie. Dodam, że jako fan pociągów, mój synek od razu zauważył, że w każdej książeczce na stacji kolejowej są inne rodzaje pociągów, co wydaje się go niezmiernie fascynować. :) Główna zaleta tych książeczek to możliwość rozmowy i wspólnej zabawy dziecka z rodzicem. Polecam:)
UsuńMario, książeczki Edith Nesbit zakupił mój mąż już jakiś czas temu, gdyż bardzo ciepło je wspomina. Nasz synek jest jeszcze za mały na ich lekturę, ale już na niego czekają. "Babcię na jabłoni" niedawno wydano w bardzo atrakcyjnej formie podobnie jak kilka innych klasycznych lektur dla dzieci, co bardzo mnie cieszy, gdyż też będę miała okazję nadrobić zaległości. :)
UsuńPamiętam Babcię na jabłoni Miry Lobe- fantastyczne wspomnienia. Czereśniowej serii nie znam, a szkoda, bo dziś moje chłopaki już trochę za duże na takie książeczki, chyba, że do siostry zawita jeszcze bocian. Myślę, że te obrazkowe historyjki wspaniale rozwijają wyobraźnię nie tylko dziecka, ale i rodzica :)
OdpowiedzUsuńMnie też się skojarzyło z Babcia na jabłoni :)) Też Czereśniowej serii nie znam.
UsuńGuciamal, dokładnie! Rodzice, czyli my, z zainteresowaniem wgłębiamy się w zaprezentowane historyjki (podobnie zresztą sprawa się ma z Mamoko) i - jak już wspomniałam wyżej - Tatuś nalegał na zakup brakującej książeczki z serii bardziej niż synek ;)
UsuńMontgomerry, "Babcia na jabłoni" została wydana i okładka jest tak czarująca, że cały czas się zastanawiam, czy jej nie kupić, bo sama się zainteresowałam :)
szkoda, że nie mam dziecka w najbliższej rodzinie w odpowiednim wieku do zapoznania się z ulicą Czereśniową i jej mieszkańcami, bo książeczki rzeczywiście urocze :)
OdpowiedzUsuńKsiążeczki są naprawdę sympatyczne i przemawiają chyba do każdego dziecka. :) Inna sprawa, że teraz wydaje się tak dużo pięknie wydanej literatury dziecięcej, że coraz trudniej dokonać wyboru. W każdym razie, ja mam z tym problem. :)
Usuń