Dotarłam do końca „oliwkowego” cyklu autorstwa Carol Drinkwater, której książki zapewniły mi ciekawą podróż, dużą dawkę wzruszeń i rozterek będących udziałem Autorki i jej męża. A wszystko to dzięki miłości do mężczyzny, Prowansji i oliwek oraz skłonności do pewnego ryzykanctwa. :)
Po wielomiesięcznych wojażach wokół Morza Śródziemnego Carol wraca na swoją farmę z mocnym postanowieniem rezygnacji z pestycydów i przejścia na ekologiczną uprawę oliwek. Łatwo się zdecydować, trudniej wykonać. Okazuje się bowiem, że muchy oliwnej niszczącej uprawy oliwek nie można zneutralizować naturalnymi środkami, a przynajmniej nikt z fachowców w tej branży nie słyszał o takim środku. Niszczycielska siła tego owada ulega jedynie pestycydom. Te z kolei najprawdopodobniej niszczą również hodowle pszczół, które masowo ginęły w ostatnich latach. Także Carol straciła pszczoły, które umieścili u niej znajomi. Autorka, zdecydowana przekształcić swoją farmę w gospodarstwo o statusie BIO, nie poddaje się. Odbywa szereg spotkań z naukowcami, przedstawicielami firm, izbami rolniczymi, organizacjami ekologicznymi, prowadzi poszukiwania w Internecie, ale nie znajduje „złotego środka”, który zapewniłby bezpieczeństwo upraw bez użycia trujących środków chemicznych. Podjęcie decyzji o uprawie drzew oliwnych bez chemii niemal na pewno spowoduje olbrzymie straty w uprawach może nawet przez kilka lat. Carol musi wraz z mężem podjąć decyzję, czy podejmą to ryzyko.
Cały „cykl oliwkowy” oceniam pozytywnie. Trzeba się przyzwyczaić do obrazowego i nieco poetyckiego stylu pisania Carol Drinkwater, ale czytelnik dostaje w zamian ciekawą historię, w której autorka całkowicie zmienia swoje życie pod wpływem miłości do ukochanego mężczyzny i do regionu, którego piękno ją urzekło. Kolejne części cyklu dotyczą różnych aspektów egzystencji Carol i Michela, łącznie z kryzysami, które również im się przydarzały. Z każdego tomu przebija jednak bezwarunkowa miłość Carol do mężczyzny, którego sobie wybrała, do farmy, na której zamieszkała i do oliwek, których historia ją zafascynowała. Nie jest to historia lekka, łatwa i przyjemna. Właściciele farmy Appassionata muszą się zmagać z wieloma problemami, od niedostatków finansowych oraz uciążliwości francuskiej biurokracji po problemy w związku. Autorka, w moim przekonaniu nie odsłania się do końca, zostawiając wiele spraw dla siebie, ale nie przeszkadza to z zainteresowaniem towarzyszyć perypetiom Carol i Michela, chociaż ten cykl miał swoje lepsze i gorsze momenty.
Chciałoby się napisać, że – zgodnie z łacińską maksymą „finis coronat opus” - ostatnia część stanowi ukoronowanie cyklu „oliwkowego”, ale… nie mam takiego odczucia. Książka sprawia wrażenie niekoherentnej i pozbawionej myśli przewodniej. W zamierzeniu Autorki takim drogowskazem miało być dążenie do stworzenia ekologicznej farmy, wolnej od chemii i przyjaznej dla środowiska jako swoiste podsumowanie lat spędzonych na farmie. Niewątpliwie „Powrót na oliwkową farmę” może być wielce przydatna każdemu, kto stara się takie miejsce stworzyć, nie mając stosownego wykształcenia. Carol uświadamia nam, jak wiele czasu i wysiłku wymaga stworzenie takiego miejsca, zwłaszcza w obliczu rozdętej francuskiej biurokracji wymagającej tony papierów i rozmaitych zaświadczeń. Mimo sympatii (choć nie bezkrytycznej) do Autorki i jej stylu pisania, nieco jednak dłużyły mi się opisy jej kolejnych rozmów i form kontaktów z przedstawicielami branży ochrony roślin i organizacjami ekologicznymi. Sądzę, że problemem Carol (o którym zresztą wspomina na końcu książki) był fakt, iż, w przeciwieństwie do wcześniejszych książek, pisała ją właściwie „na bieżąco”. Dlatego też pojawiają się tam zupełnie niepotrzebne wątki (np. nieprzyjemni sąsiedzi), a opisów rozmów i szczegółów prowadzonej korespondencji jest w moim odczuciu zbyt wiele.
W mojej ocenie książka jest przegadana i wydaje mi się, że dobrze by jej zrobiły pewne skróty. Jeśli o mnie chodzi, ten cykl mógłby się zakończyć na „Oliwkowym drzewie”, gdyż ostatnia część „oliwkowego” cyklu nie zdobyła mojego serca. Nie wiem, czy planowana jest jego kontynuacja, ale autorka powinna tę kwestię poważnie przemyśleć i jeśli nie ma nic istotnego do dodania, to jednak zakończenie cyklu wydaje się najwłaściwszym wyborem.
Powiązane wpisy:
Carol Drinkwater, Oliwkowa farma,
Carol Drinkwater, Sezon na oliwki,
Carol Drinkwater, Oliwkowe żniwa,
Carol Drinkwater, Oliwkowy szlak,
Carol Drinkwater, Oliwkowe drzewo
Autor: Carol Drinkwater
Tytuł oryginalny: Return to the Olive Farm
Wydawnictwo: Wydawnictwo Literackie
Tłumacz: Hanna Pasierska
Rok wydania: 2012
Liczba stron: 440
Pamiętam twoje wcześniejsze recenzje oliwkowej serii, były o wiele bardziej entuzjastyczne, tak, że nawet miałam ochotę sięgnąć, ta raczej do tego nie zachęca. Wydaje się nieco wtórna w stosunku do poprzednich.
OdpowiedzUsuńMoże jestem zbyt krytyczna, ale troszkę mnie ta książka znużyła. :) Jeśli masz ochotę, to przeczytaj "Oliwkową farmę", pierwszą część cyklu. Ona doskonale wprowadza czytelnika w świat Carol i Michela i albo się go polubi, albo nie. ;)
UsuńZapamiętam i przetestuję kiedyś na tej właśnie pozycji.
OdpowiedzUsuń