„Książki o tyle są dla nas ważne, o ile opowiadają o nas takich, jakimi jesteśmy lub, co ważniejsze, moglibyśmy być.” (s. 138)
Czemu, ach czemu nie przeczytałam wcześniej żadnej książki Eustachego Rylskiego? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie. Jest on dla mnie pisarzem nieznanym, ale szczęśliwie dla mnie sięgnęłam po jego zbiór esejów „Po śniadaniu”, który w jakiś niewytłumaczalny sposób przyciągnął moją uwagę. Co prawda, jego odbiór byłby zapewne pełniejszy i bogatszy, gdybym mogła się poszczycić przynajmniej jakąś szczątkową wiedzą o twórczości i stylu pisarza, ale pocieszam się, że ten brak mogę z łatwością nadrobić, a do esejów jeszcze wrócić.
„Po śniadaniu” to hołd, wcale nie bezkrytyczny, dla pisarzy, którzy mieli największy wpływ na życie autora. Pisząc o nich, ujawnia nam także skrawek siebie i swojej osobowości, nie tylko literackiej. Swoje opinie pisze z pozycji raczej namiętnego czytelnika niż pisarza. Każdy, kto przeżywa swą młodość żyje ideałami i fascynacjami. Idolami młodości Eustachego Rylskiego byli pisarze i ich dzieła. Czy za dziesięć, dwadzieścia lat obecne fascynacje nadal nimi będą? Czy my będziemy tacy sami? Warto się nad tym zastanowić. Jak sam podkreśla:
„Każdy z przedstawionych autorów był lub jest nadal ważnym dla mnie człowiekiem jak Malraux, ważnym człowiekiem i pisarzem jak Turgieniew i Camus, wyłącznie pisarzem i poetą jak Iwaszkiewicz i Błok, wielkim idolem mojej młodości jak Hemingway lub – jak Capote – twórcą postaci, bez których moja młodość niewarta by była wspomnień, a starość uwagi.” (s. 5)
Ta niepozorna książeczka zawiera w sobie wiele prawdy. Prawdy może niezupełnie obiektywnej, ale subiektywnej prawdy autora o swoich literackich patronach i ich wpływie na jego twórczość i pojmowanie świata.
„Bywają wspaniali pisarze, których mogłoby nie być, i tacy, których absencja jest niemożliwa.” (s. 37)
„Bywają wspaniali pisarze, których mogłoby nie być, i tacy, których absencja jest niemożliwa.” (s. 37)
Eseje Rylskiego czyta się jak fascynującą opowieść o książkach, pisarzach, bohaterach literackich, ale także, a może przede wszystkim o autorze, o jego pasjach i poglądach. „Po śniadaniu” pobudza czytelnika do myślenia i refleksji. Bohaterowie tych siedmiu esejów przywołują w autorze określone skojarzenia i momenty z jego życia, gdy ich twórczość była dla niego ważna. Czasem ich wpływ przemijał, czasem trwa do dziś.
„Cenię literaturę, która ma odwagę wymierzania światu sprawiedliwości.” (s. 58)
Opinia Eustachego Rylskiego często nie jest laurką i pobudza do szukania wyjaśnień, uzupełnienia posiadanych przez nas informacji. Dla mnie takim zaskoczeniem był esej dotyczący zapomnianego obecnie Andre Malraux, którego życie naznaczone osobistymi tragediami oraz działalność u boku Charlesa de Gaulle nie były mi znane. Bardzo interesujący jest tekst o Iwaszkiewiczu, którego ostatnio coraz bardziej cenię, również jako poetę, autora świetnych "Dzienników" i esejów. Wzruszyła mnie również część poświęcona bohaterowi „Dżumy” Camusa, to chyba jeden z najlepszych tekstów w tym zbiorze. Dzięki pasji, z jaką autor odmalował przesłanie „Dwunastu” Błoka już wiem, że muszę przeczytać ten tekst. I nie jest to jedyna pozycja do przeczytania, którą sobie zanotowałam po lekturze tego zbiorku. Jedna, niewielka objętościowo książeczka, a ile przyniosła tytułów, które chcę przeczytać, na czele z książkami autora.
Ta lektura to rodzaj intelektualnego ćwiczenia, jakie zadał nam pisarz. Nie jest to dialog z czytelnikiem, lecz raczej monolog pisarza prowadzony z dystansem, czasem z nutką ironii, a czasem z nieukrywaną pasją. Jeśli lubicie ambitną literaturę pisaną w poszanowaniu inteligencji czytelnika, zachęcam do lektury.
Opinia Eustachego Rylskiego często nie jest laurką i pobudza do szukania wyjaśnień, uzupełnienia posiadanych przez nas informacji. Dla mnie takim zaskoczeniem był esej dotyczący zapomnianego obecnie Andre Malraux, którego życie naznaczone osobistymi tragediami oraz działalność u boku Charlesa de Gaulle nie były mi znane. Bardzo interesujący jest tekst o Iwaszkiewiczu, którego ostatnio coraz bardziej cenię, również jako poetę, autora świetnych "Dzienników" i esejów. Wzruszyła mnie również część poświęcona bohaterowi „Dżumy” Camusa, to chyba jeden z najlepszych tekstów w tym zbiorze. Dzięki pasji, z jaką autor odmalował przesłanie „Dwunastu” Błoka już wiem, że muszę przeczytać ten tekst. I nie jest to jedyna pozycja do przeczytania, którą sobie zanotowałam po lekturze tego zbiorku. Jedna, niewielka objętościowo książeczka, a ile przyniosła tytułów, które chcę przeczytać, na czele z książkami autora.
Ta lektura to rodzaj intelektualnego ćwiczenia, jakie zadał nam pisarz. Nie jest to dialog z czytelnikiem, lecz raczej monolog pisarza prowadzony z dystansem, czasem z nutką ironii, a czasem z nieukrywaną pasją. Jeśli lubicie ambitną literaturę pisaną w poszanowaniu inteligencji czytelnika, zachęcam do lektury.
Eustachy Rylski (ur. 1944) pochodzi z rodziny ziemiańskiej. W wieku 17 lat zatrudnił się w bazie samochodowej koło Jeleniej Góry W życiu chwytał się różnych zajęć: był urzędnikiem, robotnikiem, instruktorem w domu kultury, wychowawcą w szkole budowlanej, a także przedsiębiorcą. Jako pisarz zadebiutował tuż przed 40-stką wydając "Stankiewicza" w 1984 r., opowieść o służącym w carskiej armii synu powstańca styczniowego, który ukazał się razem z drugą mikropowieścią "Powrót" napisaną na prośbę redaktora PIW, który nie mógł uwierzyć, że debiutant mógł napisać „Stankiewicza”, tak dobrą i dojrzałą powieść. Potem, nie licząc zbioru opowiadań "Tylko chłód" (1987), nie pisał prozy przez prawie 20 lat. W tym okresie pisał m. in. scenariusze do Teatru Telewizji. Za współczesną powieść "Człowiek w cieniu" (2004) dostał Nagrodę im. Józefa Mackiewicza. Rozgrywający się w czasach napoleońskich "Warunek" (2005) był nominowany do Nagrody NIKE. Pisał sztuki dla Teatru TV, m.in. "Chłodną jesień" (1989), o pisarzu przypominającym Jarosława Iwaszkiewicza, i "Nettę" (1998), na temat środowiska filmowego. W jednym z wywiadów sam autor powiedział: „Interesuje mnie opowiadanie historii. Takich, jakie chciałbym sam przeczytać.”
Żródło zdjęciaWydawnictwo: Świat Książki
Rok wydania: 2009
Liczba stron: 142
Przekonałaś :) wpisuję na listę.
OdpowiedzUsuńKurcze, Kaye, znam sporo osób, które muszą wierzyć w łączność dzieła i życia pisarza. Inaczej: dobry pisarz o odmiennych poglądach lub świetnie piszący gnojek dla nich nie istnieje. Ja uwielbiam Iwaszkiewicza i nie mam problemu z jego biogramem.
Iwaszkiewicza bardzo cenię, właściwie odkrywam go dopiero teraz, zwłaszcza poezję jego autorstwa. "Dzienniki" są świetne i bardzo wiele mówią o ich twórcy.
UsuńA książka E. Rylskiego naprawdę jest warta przeczytania :)
mam inną książke tego autora w planach, ale coś czuję, że na tą też przyjdzie kolej :)
OdpowiedzUsuńWydaje mi się, że warto spróbować. Ja już zarezerwowałam jedną z ksiązek E. Rylskiego w bibliotece ;)
Usuń