Dzisiaj kontynuujemy nasz spacer po ukraińskiej stolicy. W poprzednim poście wspomniałam, że dzwonnica przy wejściu do Sofii Kijowskiej jest dobrym punktem widokowym. Oto, jaki widok się z niej rozciąga:
A to widok "z dołu" :) |
Na pierwszym planie możemy zobaczyć pomnik Bohdana Chmielnickiego, a w perspektywie ulicy wspaniałą świątynię o mieniących się złotych kopułach, czyli Sobór Michajłowski, a właściwie Monaster Św. Michała Archanioła o Złotych Kopułach. Historia soboru sięga czasów staroruskich, jednak został on doszczętnie zniszczony podczas najazdu mongolskiego. Odbudowano go w całości dopiero na początku XVIII w. w pięknym barokowym stylu, z siedmioma, pokrytymi złotem kopułami. Niestety, świątynia padła ofiarą sowieckiej polityki. W 1922 r. monaster został zamknięty dla wiernych. W latach 30-tych specjalna komisja uznała go za zabytek kozackiego baroku, a nie za świątynię, której historia sięgała czasów ruskich. Tym samym budowla nie była zbyt cenna w opinii komunistycznych włodarzy, którzy postanowili na miejscu, gdzie znajdował się Sobór, wznieść centrum partyjno – rządowe z dużym placem na organizację manifestacji. W latach 30-tych zburzono więc najpierw cerkiew Trzech Świętych sąsiadującą z soborem, a na tym miejscu zbudowano półokrągły gmach, który obecnie jest siedzibą ukraińskiego Ministerstwa Spraw Zagranicznych.
Ponieważ ten budynek był przewidziany na siedzibę Komitetu Centralnego Komunistycznej Partii Ukrainy, nie mógł sąsiadować ze świątynią, i to w dodatku tak piękną i zwracającą uwagę. Co więc zrobiono? Słusznie się domyślacie. Mimo protestów, w sierpniu 1937 r. wysadzono Sobór Michajłowski w powietrze. Na jego miejscu jednak nie powstał drugi planowany przez władze komunistyczne gmach. W 1997 r. prezydent niepodległej Ukrainy, Leonid Kuczma, podjął decyzję o odbudowie Soboru. Od 2000 r. ten piękny zespół świątynny może cieszyć oczy kijowian i turystów. Jest piękny i imponujący. Popatrzcie zresztą sami:
Pięknie wygląda zarówno z perspektywy placu Sofijskiego, jak i z bliska. Pod murem Soboru Michajłowskiego stoi skromny, lecz jakże wstrząsający pomnik poświęcony ofiarom Wielkiego Głodu w latach 1932-33.
Mimo niewątpliwej piękności pokazanych wcześniej świątyń kijowskich najbardziej zachwyciła mnie jednak cerkiew św. Andrzeja. Wznosi się ona malowniczo na jednym ze wzgórz. Jej turkusowa kopuła i elegancka sylwetka cieszy oko już z daleka, a gdy podchodzi się bliżej, zachwyca. Została zbudowana na polecenie carycy Elżbiety w latach 1744 -53 według projektu Bartolomeo Rastrellego (1700-71), Włocha, który w latach 1730-63 pełnił funkcję nadwornego architekta dworu carskiego. Jest on autorem najwspanialszych budowli tego okresu, m.in. pałacu w Carskim Siole czy Pałacu Zimowego w Petersburgu. Podczas budowy, którą kierował Iwan Miczurin, napotkano szereg problemów technicznych utrudniających prace budowlane. Cerkiew jest wzniesiona na planie krzyża z jedną kopułą i czterema wieżyczkami. W 2008 r. decyzją prezydenta Ukrainy, Wiktora Juszczenki, cerkiew została przekazana Ukraińskiemu Autokefalicznemu Kościołowi Prawosławnemu.
Gdy zajrzeliśmy do środka, odbywał się właśnie ślub.
Widok na Andrijewskyj uzwiz z dziedzińca cerkwi św. Andrzeja |
Przy tej uliczce można również odnaleźć dwa ciekawe i niepospolite muzea. Chociaż skojarzenie z tradycyjnie pojmowanym słowem „muzeum” nie jest właściwe. :)
Wejście do Muzeum jednej ulicy |
„Muzeum jednej ulicy” mieści się w jednej z modernistycznych kamienic przy Andrijyvskim Uzwizie i ma w zamierzeniu odzwierciedlać historię tejże ulicy. W przedsionku witają nas dziwne figury ludzi ubranych w stroje zdecydowanie retro, a potem jest już ekspozycja mająca na celu wprowadzenie zwiedzających w nastrój sprzed wieku, a dokładnie z przełomu XIX i XX wieku. W gablotkach i na ścianach znajdziemy gazety, fotografie, najrozmaitsze dokumenty, ubiory i wiele niespodziewanych eksponatów w rodzaju np. kas sklepowych mające obrazować styl życia w tym miejscu w przedrewolucyjnych czasach. Znajdziemy tu również eksponaty związane z mieszkańcami ulicy, np. Michaiłem Bułhakowem, Tarasem Szewczenko oraz innymi, również mniej słynnymi. Podczas zwiedzania do ucha sączy się delikatna muzyka. Muzeum jest niewielkie, ale niezmiernie klimatyczne i koniecznie trzeba je odwiedzić podczas bytności w Kijowie.
Mało kto zapewne wie, że Michaił Bułhakow (1891 – 1940) urodził się w Kijowie i mieszkał tam do 1921 r. Chociaż nie napisał tu swoich wielkich powieści, w Kijowie istnieje oczywiście Muzeum Bułhakowa zlokalizowane w dawnym mieszkaniu twórcy „Mistrza i Małgorzaty”. Podobnie jak Muzeum Jednej Ulicy jest ono również bardzo kameralne. Niezwykłość tego muzeum polega na tym, że eksponatów powiązanych bezpośrednio z pisarzem jest naprawdę niewiele. Trasa zwiedzania ma pobudzić naszą wyobraźnię i wprowadzić nas w świat Michaiła Bułhakowa w białych wnętrzach muzeum. Przejście takiej trasy to dość surrealistyczne przeżycie, ale warto tego doświadczyć, bo – choć po tych kilku latach niewiele szczegółów pamiętam – było to dla mnie zwiedzanie z gatunku magicznych, jedyne w swoim rodzaju. Na pewno zwiedzających czeka wiele niespodzianek, więc im mniej napiszę, tym lepiej dla potencjalnych gości. ;) Dodam też, że wcale niełatwo było się zapisać na zwiedzanie. Tak, tak, zapisać. Zwiedzanie Muzeum z uwagi na swoją specyfikę, musi się odbywać z przewodnikiem i w okresie, gdy my byliśmy w Kijowie, nie było wolnych terminów. Dopiero interwencja naszej Przyjaciółki pozwoliła nam odbyć tę niezwykłą podróż w głąb świata Bułhakowa.
Jaroslav Hasek (1883 - 1923) przebywał w latach 1916-18 w Korpusie Czechosłowackim w Kijowie, dokąd trafił po tym, gdy właściwie zdezerterował z wojska austriackiego. |
Na tym zakończę dzisiejszy odcinek mając nadzieję, że Wam się ten spacer podobał. :)
* * * * *
Wcześniejszy wpis:
Impresje kijowskie (1)
Nie miałam pojęcia, że tak piękny jest Kijów.)
OdpowiedzUsuńMy też byliśmy pozytywnie zaskoczeni :)
UsuńAle pieknie:)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci się podoba, bo to miasto na to zasługuje :)
UsuńKijów lśni, ale to chyba cecha Wschodu ta dbałość o złocenia i wyraziste kolory. Zazdroszczę obecności w muzeum Bułhakowa.
OdpowiedzUsuńKijów rzeczywiście lśni:) Muzeum Bułhakowa jest warte odwiedzin mimo swojej niepozorności. Bardzo się cieszę, że udało mi się tam dotrzeć.
UsuńPiękny ten Kijów, kościoły jak z baśni, ślub prawosławny z koronami też cudny (zauważyłam, że "świadkowa" ubrana w polskie barwy narodowe, a może to przypadek?), no i te kameralne muzea... Cudne! Ten dom Bułhakowa w Kijowie przypomniał mi "Białą gwardię" (która tam podobno właśnie się rozgrywa), kt. czytam i czytam "pa ruski" i skończyć nie mogę.
OdpowiedzUsuńDzięki wielkie za ten spacer! Proszę o jeszcze!
Ubranie świadkowej to czysty przypadek :) "Białą gwardię" chyba czytałam, ale nie jestem pewna.
UsuńZdjęcia i tak nie oddają piękna miasta. Jeszcze mam co nieco w zanadrzu, więc na jeden odcinek na pewno starczy ;)
Mam jeszcze prośbę. Jeśli poznałaś tam jakichś Ukraińców, to napisz, proszę, jaki jest ich stosunek do nas, Polaków. Bo to ciekawe, jak myślą normalni ludzie, a nie przywódcy polityczni. Jeśli, oczywiście, masz ochotę...
OdpowiedzUsuńTrudno mi się wypowiedzieć na ten temat, gdyż nasz kontakt z mieszkańcami Kijowa był bardzo powierzchowny. W każdym razie, z żadnymi przejawami wrogości się nie spotkaliśmy.
UsuńZ tego, co wiem Ukraińcy są do Polaków bardzo pozytywnie nastawieni. We Lwowie można porozmawiać nawet po polsku, żyją tam wciąż nasi rodacy i ich potomkowie.
UsuńWycieczka na wschód to moje kolejne nieziszczone marzenie podróżnicze. Z odwiedzonego, jako dziecko Leningradu niewiele pamiętam. Może kiedyś i mnie się uda obejrzeć te baśniowe i egzotyczne klimaty. No i Muzeum Bułhakowa, którego Mistrza i Małgorzatę uwielbiam. Ach muszę przeczytać jeszcze raz.
OdpowiedzUsuńŻyczę więc, aby to marzenie się spełniło. Świat staje się coraz dostępniejszy, więc nie jest to nierealne życzenie :)
Usuń